Sezon 2020/2021 TAURON Ligi: Polskie Przetwory Pałac Bydgoszcz
Na dziewiątym miejscu skończyły rozgrywki TAURON Ligi siatkarki Polskich Przetworów Pałacu Bydgoszcz. – To dziewiąte miejsce nie satysfakcjonuje ani mnie, ani zawodniczek, ani trenerów. Na pewno chcielibyśmy być dużo wyżej w tabeli TAURON Ligi – mówi prezes bydgoskiego klubu Piotr Makowski.
Z pewnością zawodniczki Pałacu nie miały w tym sezonie szczęścia, bo rozgrywki rozpoczynały od wielu meczów wyjazdowych, a później zespół niemal w całości zachorował na COVID-19 i długo dochodził do zdrowia.
– Najważniejsze jest to, że udało się rozegrać cały sezon, łącznie z fazą play-off. To jest sport. Biorąc pod uwagę to, że pierwsze spotkania rozegraliśmy na wyjeździe, później chorowaliśmy i długo z tej choronby wychodziliśmy, to trzeba uznać, że był to sezon bardzo trudny. Zaraz po covidzie graliśmy pięć meczów u siebie i potraciliśmy wtedy zbyt wiele punktów – dodaje Makowski.
Prezes bydgoskiego klubu wskazuje, że pech dopadł jego zespół jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. – Pamiętajmy o kontuzji Emilii Muchy, a do tego dochodzi jeszcze późny przyjazd Regiane Bidias. Na pewno sporo było trudności, ale ostatnie spotkania pokazały, że możemy grać dobrze i że możemy mieć stabilną formę. Niestety, to już było dla nas za późno – mówi Makowski.
W 22 meczach fazy zasadniczej bydgoszczanki wygrały osiem spotkań, ale tylko dwa z zespołami, które zakończyły rozgrywki na wyższych miejscach. Magdalena Mazurek, kapitan Polskich Przetworów Pałacu zwraca uwagę na wiele dobrych spotkań, które kończyły się jednak porażkami.
– Było kilka niezłych meczów, ale szkoda, że nie były one zakończone pozytywnie. Takie spotkania, jak z ŁKS Commercecon, BKS Bielsko-Biała, czy Legionovią były w naszym wykonaniu bardzo dobre, ale zakończyły się porażkami – mówi Mazurek. Można do tej listy dodać także przegrane po tie-breakach spotkania z ligowymi potentatami, czyli Grupą Azoty Chemikiem Police i Developresem SkyRes Rzeszów.
Mazurek nie ukrywa, że jest rozczarowana końcowym wynikiem. – Nie jest to szczyt naszych marzeń i oczekiwań. Złożyło się na to wiele czynników. Nie mogłyśmy ustabilizować formy, zarówno fizycznej, jak i mentalnej. Potencjał był, czujemy zawód, że nie udało nam się awansować do play-off i grać o najwyższe cele. Taki jest sport, czasem przychodzą gorsze momenty. Początek miałyśmy słaby, bo w wielu meczach wygrana była na wyciągnięcie ręki. W rezultacie w drugiej rundzie to zaważyło – dodaje.
– Brakowało mocnego ataku szczególnie z prawej strony, jak Jovana Brakocević, czy Veronica Jones-Perry. Żeby mieć taką klasową zawodniczkę trzeba jednak wyłożyć bardzo duże pieniądze, ale dzięki temu można bić się o najwyższe cele – mówi prezes Makowski.
1. Największą gwiazdą była...
Alexandra Dascalu. Dla Francuzki był to pierwszy sezon w polskiej lidze. Była liderką drużyny trenera Piotra Mateli, choć, gdyby nie problemy zdrowotne, pewnie zaliczyłaby jeszcze lepsze rozgrywki. Zagrała w 21 meczach, zdobywając prawie 300 punktów. Dwadzieścia razy cieszyła się z punktu po asie serwisowym, a 25 po skutecznym bloku.
2. Po niej spodziewaliśmy się więcej...
Cała drużyna. Polskie Przetwory Pałac Bydgoszcz nie był zespołem typowanym do medali, ale na pewno przynajmniej do udziału w play-off. Bydgoszczanki z pewnoscią miały dużo większy potencjał, niż osiągnięty rezultat.
3. Najbardziej zaimponowała nam...
Konsekwencja w meczach o 9. lokatę. Było jasne, że każde rozstrzygnięcie nie będzie dla Pałacu sukcesem, a jednak zawodniczki mocno zmobilizowały się, by wygrać oba spotkania z ekipą #VolleyWrocław.
4. W przyszłym sezonie zmieni się...
Na razie jeszcze nie słychać o ruchach transferowych, ale na pewno przyszły sezon będzie szczególny dla klubu, który będzie obchodził trzydziestolecie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jeśli sytuacja związana z pandemią na to pozwoli, klub chce przygotować obchody tego wydarzenia.