Sezon 2020/2021 TAURON Ligi: Developres SkyRes Rzeszów
Developres SkyRes Rzeszów tak jak przed rokiem został wicemistrzem Polski. W dziewięcioletniej historii klubu to już czwarty medal. W ekipie z Podkarpacia jest radość ale też nie ukrywają nieco niedosytu, bo celem był złoty medal.
– Na pewno poczułyśmy krew, że mogłyśmy wygrać z Policami – mówi Aleksandra Krzos, libero Developresu SkyRes. – Nie udało się i na pewno był żal w sercu, że nie zdobyłyśmy tego wymarzonego złota. Myślę, że powinniśmy być generalnie jednak z siebie zadowolone. Borykałyśmy się z wieloma problemami. Jestem na pewno dumna z dziewczyn. Atmosfera w szatni była naprawdę rewelacyjna. Pierwszy raz od dawna dobrze się czułam wchodząc na hale i widząc te dziewczyny codziennie. Nie było żadnych problemów i myślę, że dzięki tej sile szatni udało się nam zwyciężyć – stwierdza libero ekipy z Rzeszowa. Na pytanie, który z finałowych meczów był kluczowym w walce o złoto i w którym ono się wymknęło, odpowiada: – Nie wiem czy można użyć takiego słowa wymknęło, bo po drugiej stronie siatki stoją naprawdę światowej klasy zawodniczki. Być może takim kluczowym w tej rywalizacji był ten mecz numer dwa, gdzie prowadziłyśmy 2-0 i nie potrafiłyśmy go zamknąć wygraną. Cały sezon był bardzo długi wymagający, w strachu przed COVIDEM. Myślę, że drużyna też już była wykończona i oddychałyśmy rękawami i nie można było mówić o formie fizycznej tylko o przygotowaniu mentalnym – stwierdza Krzos, która podkreśla, że sezon TAURON Ligi 2020/2021 był niezwykle wyrównany i nie było jednego zespołu, który by zdecydowanie zdominował rozgrywki. – Przynajmniej pięć zespołów namieszało nieźle – mówi. – Bardzo jestem ciekawa, gdyby przyszły sezon otworzyć z tymi samymi składami, bez COVIDA, bez tych przerw, jakby to wyglądało od samego początku do końca. Wiadomo, że wahania formy były podczas tego sezonu, bo każdy miał w innym momencie przerwę. Tak naprawdę to myślę, że żadne z zespołów tak naprawdę nie pokazał swojej siły. Mnóstwo kontuzji do tego spowodowane przez te kwarantannę nakładane przez chwile. Chciałabym to rozegrać jeszcze raz w normalnych warunkach i z kibicami - uśmiecha się Krzos.
Gabriela Polańska, środkowa, Developresu SkyRes natomiast przyznaje, że z czasem coraz bardziej srebrny medal się docenia. – Niestety ze srebrem jest tak, że ta radość przychodzi troszeczkę później – mówi. – Po ostatnim gwizdku był duży smutek, żal i taka gorycz, bo zostawiliśmy mnóstwo serca, zdrowia czy łez. Z tym srebrem jest tak im więcej mija dni od jego zdobycia to ono dopiero wtedy zaczyna smakować i naprawdę zaczyna cieszyć. Teraz jesteśmy na takim etapie, że miło się patrzy na ten medal i jest piękny i po tak trudnym sezonie dla mnie moje dziewczyny są złote i cały zespół zasłużył na to, żeby jak najlepiej o nim mówić - stwierdza Polańska, która przyznaje, że wiele trudnych momentów było w minionym sezonie. – Na pewno jednym z nich była druga kwarantanna kiedy to cały zespół przechorował COVID dosyć mocno z dużymi objawami. Kolejnym taki momentem to był brak awansu na wyjazd na finałowy turniej Pucharu Polski do Nysy. To co jest dobra rzeczą w porównaniu z ub. sezonem to, że było nam rozegrać ten sezon w całości i mogłyśmy na boisku wywalczyć ten medal, a nie został on przydzielony z miejsc w tabeli. Taki słodko gorzki był ten sezon – stwierdza Gabriela Polańska.
– Nie jest tak łatwo wygrywać złoto ale na pewno jest jakiś żal bo byliśmy blisko. Skończyliśmy rundę zasadniczą na pierwszym miejscu – mówi z kolei Stephane Antiga, trener Developresu SkyRes. – Police są jednak mistrzem Polski, bo mają ogromny budżet, więcej doświadczonych zawodniczek. Na boisku jednak o tym się zapomina i jest walka, a ta była niesamowita. To był bardzo ładny finał. Kilka dni po zakończeniu sezonu jestem już mniej rozczarowany i bardziej dumny z tego co zrobiliśmy, z naszej drużyny. To był ciężki rok nie tylko dla nas, bo z COVIDEM nie jest łatwo, były też inne problemy, ale ogólnie mieliśmy bardzo ładny sezon. W naszym zespole było dużo dziewczyn, które do tej pory nie grały o taką stawkę. Dla wielu był to pierwszy sezon w play-off jak Krajewskiej czy Van Ryk i wydaje mi się, że obie są objawieniem i rewelacją sezonu. Nasza drużyna była taką mieszanką młodości z doświadczeniem. Mieliśmy bardzo fajną atmosferę pracy, był postęp u zawodniczek czy całej drużyny. Potrafiliśmy grać bardzo dobrze pod presją, co nie jest takie proste. Jedynie ten pierwszy mecz z ŁKS-em nam nie wyszedł, a każdy kolejny był już lepszy i drużyna gotowa była do walki. To mi imponowało i jestem bardzo dumny z tego – mówi Antiga.
Zadowolona z postawy zespołu jest też kapitan Jelena Blagojević. – To jest bardzo pozytywna rzecz, że mogliśmy zagrać ten finał, porównując do ub. sezonu, gdzie wszystko było takie szybki i się skończyło po rundzie zasadniczej – mówi. - Cieszymy się tym srebrem, oczywiście chciałyśmy i walczyłyśmy o złoto. W tym finale pokazaliśmy kawał dobrej siatkówki, momentami Chemik był lepszy ale ja naprawdę jestem zadowolona z tego medalu. Ciężka praca za nami w tym „koronasezonie”, zmagaliśmy się z kwarantanną, ciężko było z tym wszystkim w listopadzie czy grudniu. Cieszy to srebro i klub zasługiwał na medal. Jestem w Rzeszowie już czwarty rok, a to jest trzeci medal – mówi serbska przyjmująca, która uważa, że kluczowym w rywalizacji o złoto był drugi mecz w Policach, gdzie jej zespół prowadził 2-0. - Tam się gra bardzo ciężko ale my wygrywałyśmy i miałyśmy wszystko w rekach, żeby zwyciężyć i wrócić do Rzeszowa w dobrej sytuacji prowadząc w rywalizacji 2-0. Nie udało się niestety. Może trochę mentalnie spadłyśmy, ale walczyłyśmy i przegrałyśmy po tie-breaku 13:15. Szkoda tego drugiego mecz, ale tak samo jak każdego przegranego. Finał był taki ciężki i wydaje mi się, że w ostatnich latach nikt w Polsce nie grał takich meczów. Miałyśmy swoje malutkie szanse, których nie wykorzystałyśmy, ale taki jest sport. Trzeba się cieszyć ze srebra, bo są zespoły, które nie mają medalu z tego wyjątkowego sezonu. W tym sezonie mieliśmy wszystko, no za wyjątkiem kibiców na trybunach, ale to każdy klub nad tym ubolewał, żeby zdobyć złoto. Gdzieś tam pod koniec 2020 roku ta kwarantanna spowodowała nam „kilka kroków wstecz”. Zgubiliśmy i straciliśmy dużo czasu, żeby wrócić do formy. W kolejnym sezonie na pewno będą zmiany i cos nowego. To normalne bo zawsze celem klubu jest walka o najwyższe cele i jestem przekonana, że zrobi wszystko, żeby było dobrze – kończy Jelena Blagojević.
Kilka faktów o sezonie 2020/2021 Developresu SkyRes Rzeszów
1. Największą gwiazdą była...
Kiera Van Ryk. Była niekwestionowaną liderką zespołu w swym debiutanckim sezonie na polskich boiskach. Kanadyjka zdobyła 674 punkty, dziewięć razy była wybierana najlepszą zawodniczką meczu (MVP). Zajęła trzecie miejsce w rankingach na najlepiej punktującą i atakującą. Zmienia jednak otoczenie i przenosi się do zespołu Turk Hava Yollari Stambuł.
2. Po niej spodziewaliśmy się więcej...
Juliette Fidon-Lebleu. Francuska przyjmująca po bardzo dobrym sezonie 2019/2020 w barwach DPD Legionovii, tym razem spisywała się zdecydowanie gorzej. O ile w przyjęciu, defensywie czy zagrywce nie można mieć większych zastrzeżeń to jej gra w ataku pozostawiała wiele do życzenia.
3. Najbardziej zaimponowała nam...
Marta Krajewska. Po raz pierwszy zagrała o tak wysoką stawkę jako pierwsza rozgrywająca i podołała zadaniu. - Im więcej meczów o taką wysoką stawkę to łatwiej mi się gra. Początek sezonu był dla mnie bardzo ciężki i emocjonujący, bo wiadomo, że był duży stres nawet na spotkania ligowe z zespołami, które nie były wysoko w tabeli, ale stwarzały u mnie duży paraliż. Z czasem i ilością tych meczów sobie jednak poradziłam – mówi Krajewska.
4. W przyszłym sezonie zmieni się...
Kadra. – Będzie kilka zmian w zespole – mówi trener Stephane Antiga i dodaje. – Jak co roku parę dziewczyn woli grać w innej lidze, czy klubie. Nasza drużyna będzie trochę inna, ale będziemy mieli podobny styl grania. Cały czas jednak będę wymagał dużo od zespołu i będziemy celować bardzo wysoko. W tym wszystkim najważniejsza będzie motywacja i każda z dziewczyn będzie pokazywać na boisku jak ważna jest dla mnie i mojego sztabu.