Sensacja nad Białą – Włoszki pokonane!
Wielki sukces stał się udziałem siatkarek BKS-u Aluprof. W pierwszym meczu ćwierćfinału Pucharu CEV pokonały na własnym parkiecie ekipę Yamamay Busto Arsizio 3:2 (26:24, 25:20, 19:25, 15:25, 15:7). A Włoszki to przecież niekwestionowanie najlepsza drużyna rodzimych rozgrywek.
Bielszczanki, choć nie przystępowały do potyczki w roli faworyta, bynajmniej nie przestraszyły się rywalek, które w bieżącym sezonie wygrywają wszystko w poszczególnych rozgrywkach. Początek spotkania to wobec powyższego kilka udanych akcji gospodyń, a co za tym idzie prowadzenie 8:6 na przerwie technicznej. Świetna praca bloku umożliwiała Włoszkom błyskawiczne zniwelowanie dystansu. Po kolejnej udanej akcji w ofensywie Heleny Havelkovej Yamamay Busto odskoczył na dwa punkty (13:11), ale wówczas przyjezdnym przytrafiły się proste błędy na skrzydłach i ponownie w lepszej sytuacji znalazł się BKS Aluprof (16:14). Zacięty bój zwiastował ciekawą końcówkę i taką też obejrzeli kibice w hali przy ulicy Rychlińskiego. Pierwszą piłkę setową miały Włoszki, ale to miejscowe, głównie za sprawą dużej skuteczności Liesbet Vindevoghel, cieszyły się z wygranej.
Na wstępie drugiej odsłony oglądaliśmy bardzo podobny scenariusz. Bielszczanki doskonale atakowały i broniły, a zagrywką – w tym elemencie brylowały Joanna Frąckowiak i Sylwia Pelc – także sprawiały mnóstwo trudności faworyzowanym rywalkom, stąd ich przewaga (12:9), gdy podenerwowany szkoleniowiec Carlo Parisi poprosił o przerwę. Ale gospodynie były nie do zatrzymania, górując nad przeciwniczkami w każdym elemencie siatkarskiej sztuki. Problemy ze sforsowaniem bloku miała nawet czołowa atakująca Yamamay Busto Floortje Meijners, a po kolejnej „czapie” BKS Aluprof prowadził już 20:11! Włoszki wprawdzie zmniejszyły straty, ale na wyrównanie nie było ich stać. Seta zakończył atak ze środka Gabrieli Wojtowicz.
Naporu Włoszek należało oczekiwać w trzecim secie. Początek należał właśnie do przyjezdnych, ale walczące o każdą piłkę bielszczanki nie dopuszczały do wypracowania bardziej okazałej zaliczki. Dopiero po zbiciu holenderskiej atakującej Yamamay Busto zrobiło się 14:11 dla ekipy gości. Ataki świetnie dysponowanej Natalii Bamber-Laskowskiej zapobiegły dalszym stratom, jednak z równie dużym trudem przychodził gospodyniom pościg za Włoszkami, które wygrywając większość długich akcji pewnie zwyciężyły w całym secie 25:19.
Świadome wagi czwartej partii siatkarki BKS-u Aluprof przystąpiły do niej wyjątkowo zmotywowane, co pozwoliło utrzymywać kontakt z rywalkami. Bielszczanki skromnie prowadziły podczas premierowej przerwy technicznej, z kolei blok na Havelkovej dał ekipie z Bielska-Białej zaliczkę dwóch „oczek” (12:10). W niekorzystnym położeniu przyjezdne zareagowały stosownie do prezentowanej klasy sportowej. W zagrywce swoje wykonała Havelkova prowadząc koleżanki do zdobycia sześciu punktów w serii. To kompletnie zmieniło obraz wydarzeń i... grę miejscowych, które w niczym nie przypominały już zespołu z wcześniejszej fazy konfrontacji, a do końca odsłony powiększyły dorobek zaledwie o trzy punkty.
Walka na całego o końcowy sukces rozgorzała na nowo w decydującym tie-breaku. Po asie Vindevoghel i fantastycznym bloku na Meijners to bielszczanki uzyskały bardzo istotną przewagę (7:3), powiększoną jeszcze przed zmianą stron. Gdy na tablicy wyników mieliśmy 10:4 dla BKS-u Aluprof trener Parisi próbował ratować beznadziejną sytuację. Tymczasem takiej okazji na sensacyjne pokonanie najlepszej obecnie włoskiej drużyny gospodynie już nie wypuściły, a końcowe fragmenty do złudzenia przypomniały o równie efektownym i cennym triumfie nad rosyjską Urałoczką.
Rewanż za tydzień w Italii, gdzie bielszczankom wystarczy do awansu triumfować w tzw. złotym secie bądź całym meczu.
BKS Aluprof: Wołosz, Bamber-Laskowska, Wojtowicz, Pelc, Vindevoghel, Frąckowiak, Miyashiro (libero) oraz Banecka, Ciaszkiewicz, Lichtman, Kaczorowska.
Yamamay Busto: Lloyd, Bauer, Havelkova, Marcon, Meijners, Pisani, Leonardi (libero) oraz Bisconti, Lotti, Caracuta, Pisani, Dall'ora.