Sennie i z własnymi błędami
Tauron MKS Dąbrowa Górnicza zdobył komplet cennych punktów w Bielsku-Białej, gdzie gra przeciwko BKS Aluprof nigdy nie należy do łatwych. - Momentami grałyśmy sennie z dużą liczbą własnych błędów - mówiła po meczu kapitan zespołu gospodarzy, Małgorzata Lis.
Po meczu powiedzieli:
Elżbieta Skowrońska (kapitan Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza): Spotkał nas trudny okres, więc cieszymy się bardzo z tego zwycięstwa. Podróż z Kazania była prawdziwą mordęgą. Dałyśmy radę i najważniejsze jest to, że w Bielsku-Białej wygrałyśmy za trzy punkty. Nie będę wnikać w popełnione błędy, bo cieszę się ze zdobytych punktów. Uważam, że ta wygrana popchnie nas do przodu i będzie teraz lepiej.
Małgorzata Lis (kapitan BKS-u Aluprof Bielsko-Biała): Naszą grę dostosowałyśmy do warunków atmosferycznych panujących na zewnątrz, czyli momentami grałyśmy sennie i z dużą liczbą własnych błędów, co miało wpływ na grę w końcówkach. Niestety, twierdza BKS-u została zdobyta.
Waldemar Kawka (trener Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza): Cieszę się, że z tak trudnego terenu jakim jest Bielsko-Biała wywozimy trzy punkty. Jesteśmy w takiej, a nie innej sytuacji, mamy trochę kłopotów. Tym bardziej zespół pokazał w tym meczu charakter. Spotkanie mogło podobać się kibicom, walka była emocjonująca, a sety wyrównane. Drużyna BKS-u również zasłużyła na pochwały.
Mirosław Zawieracz (trener BKS-u Aluprof Bielsko-Biała): Praktycznie od początku do końca podawaliśmy rękę rywalkom, popełniając błędy. Nie wiem czy było to spowodowane faktem, że kibice obu drużyn są zaprzyjaźnieni. Podawaliśmy rękę przeciwniczkom, nawet gdy dochodziło do zaciętych końcówek, w których mieliśmy w górze piłki na remis po 21 lub po 23. Przegraliśmy głupimi błędami. Jeżeli mamy piłkę do wystawy i wystawiamy ją na siódmy metr, spokojną piłkę zamiast wyprowadzić atak musimy oddawać za darmo, gdy w trzecim secie końcówka była na styku i w pole zagrywki wchodzi zawodniczka z kwadratu, i „sprzedaje” nam dwa asy, no to co tu mówić, w czwartym secie było tak samo, przeszliśmy linię, sędziowie odgwizdali nam podwójną, popełniliśmy jeszcze jakiś inny błąd… Podaliśmy rękę przeciwniczkom. Ktoś kiedyś nam się odwdzięczy. Szkoda, że przegraliśmy, bo walka była. Gdy przegrywa się sety różnicą dwóch punktów, to jedna piłka więcej dla nas, a mniej dla dąbrowianek i mogło być różnie.