Są najlepsze w oddawaniu punktów
Po porażce z AZS Białystok 1:3, przed zespołem Siódemki Legionovii Legionowo bardzo ważne spotkanie z Impelem Wrocław. Obydwie drużyny bardzo potrzebują punktów. Małgorzata Skorupa, środkowa Siódemki, z optymizmem i wiarą patrzy w przyszłość swojej drużyny.
ORLEN Liga: niestety w ostatnim spotkaniu z AZS Białystok, nie udało się zdobyć nawet punktu. Mimo to zagrałaś dobre zawody - przy Twojej zagrywce Siódemka zdobywała punkty, a także dobrze spisywałaś się na bloku. Czego zabrakło w zespole, aby doprowadzić do piątego seta?
Małgorzata Skorupa: Dziękuję za miłe słowa. A czego zabrakło? Trudno powiedzieć… Muszę przyznać, że dziewczyny z Białegostoku ostro punktowały nas zagrywką. Nie powinnyśmy na własnej hali pozwolić na to, aby tyle piłek wpadło nam w boisko. Trochę wstyd, nie powiem… Jedno mogę stwierdzić – jesteśmy najlepsze w tej lidze, ale w oddawaniu punktów rywalkom. Taka szczerość z mojej strony. Szkoda tego meczu, bo Białystok to zespół w naszym zasięgu. Powinnyśmy z nimi wygrywać i zdobywać punkty. W tej rundzie ostatni mecz będzie ciężki. Będziemy pod presją w spotkaniu z Impelem, niełatwo będzie zdobyć punkty. Tym bardziej, że Impel też ich szuka, też muszą coś wygrać. Zobaczymy, jak będzie, ale ja jestem dobrej myśli, mimo wszystko…
- Co się stało w czwartym secie? Prowadziłyście już 10:3, ale ostatecznie to nie Wy cieszyłyście się ze zwycięstwa.
- Ciężko mi to wyjaśnić. Na pewno będziemy ten mecz oglądać i analizować. Nie wiem… Pamiętam tylko, że wygrywałyśmy 8:2 i takiego wyniku już się nie powinno oddać, ale ja widziałam w siatkówce już różne rzeczy. Stało się tak, jak się stało: przegrałyśmy za trzy punkty i nie da się już tego odwrócić.
- Jeśli szukać pozytywów w spotkaniu z Białymstokiem, to na pewno dobre jest to, że po dwóch przegranych partiach podniosłyście się i walczyłyście.
- Tak, to prawda. Ja staram się pozytywnie myśleć, nie załamywać się i wierzę, że będzie dobrze. Nie wyobrażam sobie, abyśmy w spotkaniu z Wrocławiem wyszły na boisko i nie zdobyły punktu. Musi być dobrze!
- Czy oprócz trudniejszej zagrywki, przeciwniczki czymś Was zaskoczyły?
- Nie. Wszystko się działo tak, jak miałyśmy rozpisane po analizie ich gry. Oprócz zagrywki, to właściwie niczym nas nie zaskoczyły. Wiedziałyśmy, że Esdelle jest dziewczyną, która najwięcej dostaje piłek, że jest nieobliczalna w tym, co robi. Tak się stało, że „natłukła” nam punktów (w spotkaniu zdobyła 20 – przyp. red), a my niestety przegrałyśmy.