Rządzi dyspozycja
Takiego finału jeszcze nie było. Po raz kolejny w tym roku, ale po raz pierwszy w historii o taką stawkę zagrają Muszynianka Fakro Muszyna i BKS Aluprof Bielsko–Biała. Ubiegłoroczne mistrzynie Polski z tegorocznym liderem rozgrywek. Kalkulowanie wyników nie ma jednak sensu. – Zdecyduje dyspozycja dnia – przyznają chórem zawodniczki.
- Nie ma łatwiejszych i trudniejszych przeciwników. Wszystko się może zdarzyć – stwierdza Natalia Bamber wróżąc w finale pięć zaciętych setów. Pełnych - dobrej gry i walki dwóch wyrównanych zespołów – mówi kapitan BKS-u. Nie sposób się nie zgodzić. Naprzeciw siebie staną raptem jednokrotnie pokonany w ekstraklasie BKS z jedyną polską ekipą w II rundzie europejskich pucharów – Muszynianką. 1/3 reprezentacji Polski kontra druga 1/3 kadry. Barańska, Dziękiewicz, Gajgał, Skorupa, Sawicka, Bamber naprzeciw Bełcik, Zenik, Frątczak, Mirek, Pycia, Kaczor, Rosner i Przybysz. Taki finał to kąsek łakomy. Jak dla zawodniczek Puchar. Ale przed meczem gigantów w obu obozach spokój…
- Wszyscy mówią, że w półfinale z Bydgoszczą byłyśmy faworytkami. Ale my do każdego meczu staramy się podchodzić tak samo. I tak też będzie w niedzielę – zapowiadała Kasia Skorupa.
A dzisiaj decydować będzie… No właśnie – co? Cytowanie kolejnych siatkarek byłoby nużącym używaniem funkcji „kopiuj – wklej”. Jak jeden mąż zawodniczki powtarzają: dy – spo – zy – zja!
Postaraliśmy się jednak poszukać asów w rękawach poszczególnych zespołów. I tak – Muszynianka ma za sobą doświadczenia w Lidze Mistrzów. Zawodniczki docierały się i ogrywały w towarzystwie najlepszych europejskich ekip. I sił i nerwów i czasu sporo straciły. Żeby ostatecznie nie awansować do Final Four. Ale swoje korzyści mają. - Wyciągnęłyśmy wnioski. To co złe staramy się zostawić za sobą – mówiła Izabela Bełcik. Bielszczanki miały trochę więcej spokoju w przygotowaniach. Ale my nabierałyśmy doświadczenia z lepszymi zespołami, więc tutaj plus dla nas – ocenia Bełcik. Bamber jednak przypomina - My zdobyłyśmy doświadczenie w pucharze. Grałyśmy z innymi zespołami, trochę inną siatkówkę niż w naszej lidze.
Po drugie – regeneracja. Bielsko grało nie dość, że wcześniej, to jeszcze krócej. I z mniejszą dawka stresu. - Ktoś musiał grac pierwszy, ktoś drugi. Mogłyśmy wygrać 3:0 – same sobie zgotowałyśmy taki horror. Musimy być pozytywnej myśli, bo przecież wysz łyśmy z tego obronną ręką. Równie dobrze mogłyśmy schować głowę w piasek i przegrać też i piąty set.
Porównywanie motywacji nie ma więc sensu. Nawet wobec trenera reprezentacji Jerzego Matlaka. Farmutil po porażce pojechał już do domu. On zostanie. Jak jednak twierdzą zawodniczki – obecność szkoleniowca nie miała żadnego znaczenia. - Chcemy się dobrze zaprezentować dla samych siebie. Dla zespołu, zarządu i dla kibiców. To czy będzie trener reprezentacji czy nie – to jest sprawa drugorzędna – mówiła Anna Barańska.
Statystyk też ruszać nie warto. O zwycięstwie bielszczanek – w prawdzie dwukrotnym – decydowały tie – breaki. Jeśli do kolejnego dojdzie jutro – wszystko się może zdarzyć – przyznaje Natalia Bamber. - Po raz kolejny Muszynianka występuje w taki samym składzie. W ciągu paru miesięcy w lidze zorientowaliśmy się jak kto gra. Niespodzianek nie ma. Zobaczymy co będzie… - zagadkowo kończy była zawodniczka Muszyny. - Dla mnie to będzie każde kolejne i spotkanie. Nie ma sentymentów – kończy siatkarka.
Brzmi to prawie jak”nie ma litości”. Jak całe pucharowe rozgrywki, których surowe prawa wszyscy znają. - Puchar Polski jest tylko jeden i liczy się tylko pierwsze miejsce. W lidze można się jakoś zadowolić drugim, trzecim miejscem. Żeby zdobyć mistrzostwo trzeba potwierdzić swoją dyspozycję w trzech meczach. Co jest trudniejsze? Nie wiadomo. Proszę postawić trzy kropki – mówi Izabela Bełcik.
Więc stawiamy – przy odpowiedzi na to i jeszcze jedno pytanie – kto zgarnie Puchar Polski? …