Rocky Balboa w Kaliszu, mama na Boże Narodzenie i cudowny debiut siatkarki ze Stężycy – czyli wydarzenie 1. kolejki TAURON Ligi
Wybraliśmy wydarzenie 1. kolejki TAURON Ligi – mecz Energi MKS Kalisz z LOTTO Chemikiem Police. Niesamowity zwrot akcji i 27 punktów 18-letniej debiutantki ze Stężycy. – Uczulałem swój zespół, że w tym sezonie często możemy być niczym Rocky Balboa, leżeć już na deskach i tylko od nas będzie zależało, czy będziemy potrafili się podnieść – opowiada trener LOTTO Chemika Dawid Michor. – Ale po dwóch wysoko przegranych setach skłamałbym, gdybym powiedział, że wtedy liczyłem na wygraną w Kaliszu.
Mecz w Kaliszu miał niesamowity przebieg – Energa MKS prowadziła 2-0 w setach, drugą partię wygrała do 12, wtedy chyba nikt nie spodziewał się, że nagle obudzi się zespół z Polic, który w składzie ma wiele bardzo młodych siatkarek, debiutujących w TAURON Lidze. Jednak od trzeciej partii policzanki zaczęły realizować taktykę, uspokoiły swoją grę i zaskoczyły bardziej doświadczone rywalki z Kalisza, wygrywając wyraźnie w tie-breaku.
Rocky z Kalisza
– Wydaje mi się, że bardzo pomogła swojej drużynie Martyna Grajber-Nowakowska, która zajęła się czarną robotą – przyjmowała, broniła, zachęcała młodsze siatkarki do walki, tworzyła atmosferę – mówi Joanna Mirek, dwukrotna mistrzyni Europy i ekspertka Polsatu Sport. – Chemik nagle się trochę uspokoił, zaczął przyjmować i przejmować kontrolę nad grą, podczas gdy gospodynie dały się zaskoczyć. Różnica była taka, że młode siatkarki z Polic się nie poddały, podczas gdy w trzech ostatnich setach widać było, że kaliszanki są zaskoczone i nie potrafią się odbudować.
– To prawda, czapki z głów dla Martyny, która zachowała się w tym meczu niczym mama na Boże Narodzenie, która wszystko naszykuje, a sama nie ma czasu się nawet przebrać – mówi trener Michor. – Była naszą opoką, skupiła się na drużynie, a zupełnie nie patrzyła na to, jak sama wypada w ofensywie czy w statystykach. To naprawdę niesamowite podejście i chcę jej bardzo podziękować za takie zachowanie. Początkowo w tym meczu walczyliśmy sami ze sobą, a nie z rywalkami. Po dwóch setach można było się pakować i wyjść z hali, ale to siatkówka, trzeba wygrać trzy sety. Zaczęliśmy w końcu atakować, dziewczyny zapomniały trochę o stresie i wróciły do gry, jak Rocky. Mówiłem zespołowi, że w tym sezonie mogą być takie sytuacje, że będziemy dostawać lanie i tylko od nas będzie zależało, czy wrócimy w stylu postaci, którą grał Sylvester Stallone. To się stało w Kaliszu i jestem bardzo zadowolony, że nie zabrakło nam wiary w zwycięstwo. Po dwóch setach mogło zabraknąć wszystkiego.
– Nie ukrywam, że stresowałem się bardziej niż w ostatnim finale TAURON Ligi z DevelopResem – przyznaje Radosław Anioł, prezes LOTTO Chemika. – Dwa sety nam zupełnie nie wyszły, mnóstwo błędów i mało walki, to mnie jeszcze bardziej wystraszyło. Ale wiedziałem, że ten zespół jest w stanie walczyć i się postawić. To stało się w dalszej części meczu i jestem szczęśliwy, bo wszyscy sobie udowodniliśmy, że potrafimy – dodaje prezes.
Ależ debiut 18-latki ze Stężycy!
Wydarzeniem tego meczu, ale i całej 1. kolejki, był debiut w TAURON Lidze 18-letniej mistrzyni Polski juniorek Julii Hewelt. Dodajmy debiut z przytupem, bo atakująca LOTTO Chemika zdobyła aż 27 punktów, przy 42-procentowej skuteczności ataku, dorzuciła 2 bloki, asa i 7 obron.
– Czekałam na jej występ, byłam ciekawa jak sobie poradzi w debiucie, pokazała się już z dobrej strony w starciu o AL-KO Superpuchar – mówi Joanna Mirek. – No i doczekałam się, bo ta dziewczyna ma papiery na grę. Od początku była niezwykle odważna w ofensywie, prezentowała się dobrze, a pod koniec meczu bardzo dobrze. Zobaczyłam siatkarkę z potencjałem, który ma kto rozwijać. Jej szkoleniowiec zajmował się od dawna siatkówką młodzieżową, więc będzie miał kto o nią zadbać i ją zrozumieć – mówi mistrzyni Europy, która sama w zawodowej siatkówce debiutowała w Wiśle Kraków, mając zaledwie 16 lat. – Gdy byłam 17-latką występowałam już regularnie w pierwszym składzie, była to dla mnie prawdziwa szkoła życia. Mieszkałam w bursie przy obiektach Wisły, wszystkie koleżanki z drużyny były ode mnie sporo starsze, a ja dopiero opuściłam Myślenice. Na szczęście zaopiekował się mną trener Ryszard Litwin. Poświęcał mi dużo czasu, prowadził dodatkowe indywidualne zajęcia, a część siatkarek trochę mi matkowało. Dałam radę, myślę że młoda siatkarka z Polic będzie miała trochę łatwiej, bo w składzie Chemika ma sporo rówieśnic – dodaje ekspertka Polsatu Sport, była siatkarka m.in. drużyny z Polic.
O 18-letniej Julii Hewelt opowiedział nam trener Michor. – Jest wychowanką Stężycy, tam też się urodziła, tam ją udało się odkryć. Można powiedzieć, że jest w czepku urodzona, bo akurat w tej małej miejscowości powstała siatkarska szkoła mistrzostwa sportowego i Julia mogła spróbować swych sił w poważnym sporcie. Wcale nie musiała do niego trafić, jest bardzo uzdolniona artystycznie, mogła pójść inną drogą, ale dla polskiej siatkówki udało się ją zainteresować sportem – dodaje.
Hewelt wygrywała dwukrotnie młodzieżowe mistrzostwo Polski, występuje w młodzieżowej reprezentacji Polski, ale w zawodowej siatkówce na najwyższym poziomie zadebiutowała dopiero teraz. Mierzy 184 centymetry wzrostu, co na atakującą nie jest liczbą imponującą, jest za to bardzo silna. – Nie mam zamiaru zamykać jej przyszłości do jednej pozycji, będziemy pracować także nad przyjęciem, by mogła grać na dwóch pozycjach – podkreśla trener Michor. – W tej chwili zrobiło się spore zamieszanie, już po pierwszym meczu były wywiady, zainteresowanie mediów, myślę że nikt się nie spodziewał, że to tak szybko może się potoczyć.
Tak udany debiut młodziutkiej Hewelt pokazuje, że może szefowie klubów TAURON Ligi powinni częściej stawiać na debiutantki i nie bać się dawać szans takim zawodniczkom? – Żeby to źle nie zabrzmiało, że zagrałem pierwszy mecz w lidze i już się wymądrzam, ale Julia jest chyba najlepszym przykładem na to, że warto stawiać na młode dziewczyny – mówi Michor. – Narzekamy, że wiele naszych siatkarek ucieka grać do USA? A czy miałyby szansę grać w zespołach TAURON Ligi? Ktoś by się odważył na taki ruch? No właśnie, naprawdę mamy w Polsce więcej takich zawodniczek jak Julia, równie zdolnych, ale jeśli nie będziemy na nie stawiać, to nigdy się nie rozwiną. Prędzej wybiorą studia w Ameryce. To jest kwestia do przemyślenia dla całego naszego środowiska, rzucam tylko temat, by się nad nim pochylić, można tutaj zrobić wiele dobrego – dodaje trener.