Robert Karlik: coś zmienić w europejskich pucharach
W Dąbrowie Górniczej czuć już atmosferę zbliżającego się wielkimi krokami siatkarskiego święta, którym niewątpliwie będzie historyczna batalia o finał Pucharu CEV. Rywalem zespołu trenera Waldemara Kawki będzie rosyjskie Dynamo Krasnodar. Jednak czy aby na pewno wszystko jest takie piękne jak się wydaje? Okazuje się, że nie. Prezes Tauronu MKS, Pan Robert Karlik tłumaczy, że na europejskie puchary wydał już pół miliona polskich złotych!
Grzegorz Bargieła: Panie Prezesie w drużynie ostatnio wszystko układa się po Pana myśli. W lidze Tauron MKS ewidentnie się odbudował, a w europejskich pucharach idzie jak burza. Nie można być niezadowolonym z takiego obrotu spraw.
Robert Karlik: Ja bardzo się cieszę, że udało nam się odbudować i dziewczyny w każdym meczu pokazują charakter. Pozytywnie oceniam ich formę i jakość ich gry w tej części sezonu.
- Propos europejskich pucharów to plotki niosą jednak mało ciekawe wieści dla Pańskiej drużyny. Znów chodzi o pieniądze…
- Niestety tak. Całkiem niedawno ze zdziwieniem przeczytałem e-maila z PLPS-u w którym zwraca się nam uwagę na zmianę w przepisach Pucharu CEV. Tak naprawdę nie wiem kiedy ta zmiana została dokonana, a dotyczy jak Pan wcześniej powiedział pieniędzy. Otóż z tej wiadomości dowiedziałem się, że aby grać w półfinale i finale nie wystarczy zwycięstwo w sportowej rywalizacji na boisku, ale konieczne jest zapłacenie określonej kwoty pieniężnej aby w tych etapach wystąpić. Gra w półfinale kosztuje okrągły 1000 euro od drużyny, a przy ewentualnym awansie do finału będziemy musieli wpłacić 1500 euro. To co się obecnie dzieje w europejskich pucharach jest nie do pomyślenia. Po raz kolejny chcę oświadczyć, że jeśli nic się nie zmieni to w przyszłym sezonie Tauron MKS Dąbrowa Górnicza nie wystąpi na europejskich parkietach.
- Czy zatem możemy być pewni występu Tauronu w dalszych meczach Pucharu CEV?
- Z szacunku dla kibiców i wysiłku dziewczyn w obecnym sezonie będziemy walczyli do samego końca. Natomiast jestem bardzo ciekawy jaka byłaby reakcja władz gdybyśmy oświadczyli, że z przyczyn finansowych nie jesteśmy w stanie zapłacić tego 1000 euro. Ale spokojnie wyłożymy tę sporą sumę pieniężną, aby zagramy o finał z Dynamem.
- Mówi Pan „jeśli nic się nie zmieni”, a jaka jest według Prezesa szansa na to aby coś się zmieniło?
- Nie wiem… Ogromną rolę powinien odegrać tutaj Polski Związek Piłki Siatkowej, bo to on nas reprezentuje przed władzami europejskimi. Nikt kompetentny z władz PZPS-u nie potrafi powiedzieć nam na jakim etapie są rozmowy, co z tych rozmów wynika, co będzie w przyszłym sezonie, co będzie na przełomie maja i czerwca kiedy będzie trzeba podpisywać zgłoszenia do pucharów! To ktoś z naszych władz musi nam dzisiaj odpowiedzieć na pytanie co się zmieni w przyszłym sezonie i co robią ludzie PLPS-u czy PZPS-u aby tę sytuację zmienić. Nie da się wyłożyć 500.000 złotych i nic nie mieć w zamian. Oprócz oczywiście satysfakcji sportowej…
- Czy tymi słowami apeluje Pan o wsparcie z władz PZPS-u czy PLPS-u?
- Oczywiście, że tak! Nawet największy klub na świecie nie jest w stanie niczego wywalczyć sam bez wsparcia z władz związkowych. Wobec tego cóż może zmienić moje pismo lub oficjalny protest? Nie jest naszym zadaniem również spotykanie się z innymi prezesami i decydowanie czy bierzemy udział w pucharach czy też nie. Naszym reprezentantem na poziomie europejskim są władze z Polskiego Związku Piłki Siatkowej i uważam, że te oni powinni nam dać jasną odpowiedź co w tym zakresie robią i co będzie w przyszłym sezonie.
- Czy Pan osobiście starał się kontaktować w jakiś sposób z PZPS-em czy PLPS-em?
- Tak, wielokrotnie. Na naszą prośbę dotyczącą przesłania informacji szczegółowych zasad rozgrywania spotkań Pucharu CEV w tym i ewentualnie w przyszłym sezonie otrzymałem odpowiedź, która skierowana była do wszystkich klubów, a w niej wzmianka o tym, że musimy płacić pieniądze za grę w półfinałach.
- Może jakaś petycja prezesów tych klubów, których problem ten dotyczy znalazłaby odzwierciedlenie w poczynaniach Mirosława Przedpełskiego i jego współpracowników? Czy postawienie sprawy na ostrzu noża może coś dać?
- Chciałbym zaznaczyć jedną rzecz. W tym sezonie jak w żadnym innym nie było od rozpoczęcia sezonu ani jednego zebrania prezesów. To jest forum, gdy prezesi wszystkich klubów PlusLigi Kobiet spotykają się z władzami PlusLigi Kobiet oraz przedstawicielami Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej. Nie wiem dlaczego w tym roku do takiego zebrania jeszcze nie doszło. Jesteśmy przecież już grubo za półmetkiem rozgrywek ligowych i dalej nic mi nie wiadomo na taką okoliczność
- Tak naprawdę gdy z przyszłorocznych pucharów wycofają się drużyny z Polski, Włoch i Rosji to ligę tę można będzie nazwać bardziej „podwórkową ligą bogatych klubów”.
- Myli się Pan. Wtedy już nikt nie zagra, bo po co grać?! Tak naprawdę można zadać sobie to pytanie już teraz, skoro nie ma ani transmisji telewizyjnych, kibice dowiadują się o wyniku z prasy, nasi sponsorzy, którzy łożą pieniądze tak naprawdę nic z tego nie mają, a dla drużyn pozostaje satysfakcja. Nie mówiąc już o dużym problemie organizacyjnym. W obecnej sytuacji jesteśmy zmuszeni rozegrać w ciągu tygodnia po trzy lub cztery spotkania, na dodatek często wyjazdowe. To wszystko odbija się na formie zawodniczek, na tym, że mniej trenują, i że są bardziej zmęczone. Rozgrywki europejskie mają sens gdy o coś się gra. Gdy walczymy o nagrody, o prestiż, gdy możemy się pochwalić naszą formą sportową w telewizji, gdy możemy pokazać naszych sponsorów na banerach reklamowych. Natomiast w tych europejskich pucharach wszystko jest zabronione oprócz jednej rzeczy do której jesteśmy zmuszani, a więc do płacenia.
- Co w takim razie zamierza Pan zrobić?
- Będziemy walczyć do samego końca o jak najlepszy wynik w Pucharze CEV, a jeśli się nic nie zmieni to po zakończeniu sezonu nie będziemy składać wniosku o zakwalifikowanie nas do rozgrywek europejskich. Oczywiście jeśli będziemy mieli do tego prawo (śmiech), bo nie zależy nam na rozgrywkach, które nic nam nie dają.