Razem jedzą kolację
Włoskiemu Scavolini Pesaro MKS Dąbrowa Górnicza nie urwała nawet seta w meczu ostatniej kolejki Ligi Mistrzyń. Mimo to kibice w Hali Centrum mogli być zadowoleni z postawy Polek. Zwłaszcza - o ironio - tej grającej w szeregach rywala - powracającej po kontuzji ścięgna Achillesa Katarzyny Skowrońskiej - Dolaty. Jej dobra forma to najlepsza zapowiedź szybkiego powrotu do reprezentacji Polski.
PlusLiga Kobiet: W statystykach zajmuje Pani 12. miejsce wśród punktujących i 10. wśród atakujących. Na boisku również nie widać śladu po kontuzji. Czy już wszystko w porządku z Pani zdrowiem?
Katarzyna Skowrońska-Dolata: Czuję się dobrze. Co prawda nie złapałam jeszcze swojego rytmu, moja gra jest chaotyczna, ale z meczu na mecz jest coraz lepiej. Cieszę się, że nasza drużyna zakończyła fazę grupową LM na pierwszym miejscu w grupie . Przyjechałyśmy do Dąbrowy po zwycięstwo i zrealizowałyśmy plan.
- Nie zdążyła się Pani odzwyczaić od biało-czerwonej koszulki, bo takie barwy ma Pani klub. Ale kiedy pojawi się na piersi orzełek?
- Mam nadzieję, że już po tym sezonie. Chcę jak najszybciej wrócić do reprezentacji.
- Powrót do kadry zapowiada także Małgorzata Glinka - Mogentale. Cieszy się Pani na myśl o wspólnych meczach, spotkaniach?
- Jasne! Uważam, że im więcej nas w reprezentacji tym lepiej, bo przed mistrzostwami świata potrzebny jest jak najlepszy zespół.
- Już od pięciu sezonów gra Pani w Italii. Nie czuję się Pani trochę Włoszką?
- Nie, absolutnie. Czuję się jak najbardziej Polką.
- A czego najbardziej Pani brakuje poza ojczyzną?
- Rodziców. Ale gdy jestem w domu wszystko tak naprawdę mnie tutaj cieszy. Ale niestety jest mało czasu, już jest po meczu - czas wracać i koniec przyjemności.
- Joanna Kaczor zajęła Pani miejsce w kadrze. Teraz spotykacie się razem na ligowych parkietach Serie A1. Jakie są wasze relacje?
- Dobre. Jemy zawsze razem kolację po meczu. Po prostu dwie Polki.