PTPS - Organika 1:3
PTPS Piła przegrała z Organiką Budowlanymi Łódź 1:3 (26:24, 27:29, 22:25, 22:25). MVP meczu została Marta Pluta.
Późnym środowym popołudniem w hali przy ulicy Żeromskiego zmierzyły się zespoły sąsiadujące ze sobą w tabeli. I choć przed tym pojedynkiem wyższą pozycję zajmowały gospodynie, to początek należał do Organiki Łódź. Miejscowe przed spotkaniem zapowiadały, że będą chciały odrzucić rywalki od siatki i nawet im się to udało, ale przyjezdne w swoich szeregach mają mistrzynię Europy z 2003 roku - Małgorzatę Niemczyk, która świetnie sobie radziła, nawet jeśli miała wystawione bardzo trudne piłki. To dzięki jej postawie przyjezdne prowadziły w pierwszej partii 16:15.
W końcówce po błędzie przyjęcia Pauliny Maj po stronie Organiki zaświeciło się 24 oczko, a drużyna z Piły miała na swoim koncie 20. Po chwili jednak gospodynie zrobiły przejście, a w polu serwisowym pojawiła się Katarzyna Konieczna. Przyjmującej PTPS-u ani przez chwilę nie zadrżała ręka. Poprzez swoje mocne zagrywki doprowadziła do remisu 24:24. Po chwili dołożyła kolejnego asa, a kontrę ze skrzydła wykorzystała Marta Szczygielska. Niemal pewne zwycięstwo wymknęło się łodziankom.
- W Pile czułam się jak w domu. Bardzo się cieszę, że mogłam tutaj przyjechać. Spędziłam tu przeszło dwa i pół roku, ale po sezonie chciałam zmienić ligę, jednak pojawiła się bardzo fajna propozycja z Łodzi i z niej skorzystałam - mówiła przyjmująca Organiki Łódź Michela Teixeira.
Przyjezdne szybko ochłonęły po nerwowej końcówce. Szybko wzięły się w garść. Pierwszy punkt w drugiej odsłonie zdobyła Julia Szełuchina. W kolejnych akcjach wyraźnie podrażnione łodzianki wręcz deklasowały rywalki i zdobywały punkty seriami. Trener miejscowych próbował ratować sytuację zmianami, lecz nie były one skuteczne. Świetnie spisywała się skrzydłowa łódzkiego zespołu, Karolina Kosek - 4:12. Pilanki w żaden sposób nie mogły przerwać słabej passy i poprawić własnej gry. Lecz ponownie wszystko wywróciła do góry nogami Katarzyna Konieczna, która pojawiła się w pierwszej linii. Gra pilanek znacznie się uprościła, bo zdecydowana większość piłek była wystawiana do tej zawodniczki. Skrzydłowa pilskiego zespołu grała na wysokiej skuteczności. Gospodynie prowadziły już 24:21. Wtedy jednak siatkarskie szczęście odwróciło się od miejscowych. Nie wykorzystywały kolejnych piłek setowych, a łodzianki niczym wytrawny bokser czekały, aby zadać decydujący cios i się doczekały. Pierwszego setbola miały dopiero przy stanie 27:28. Jednak tym razem jeden okazał się w zupełności wystarczający i w meczu był remis 1:1.
- Taka jest siatkówka kobieca. Raz gramy dobrze i potrafimy wyciągnąć wynik, a kolejnym razem marnujemy tak wysokie przewagi. Wygrywa ten, kto zrobi mniej błędów, my w drugim secie popełniłyśmy ich w końcówce za dużo. Łodzianki wygrały swoją konsekwencją, bo cały czas robiły to samo - mówiła libero PTPS-u Piła Paulina Maj.
W kolejnej odsłonie żadnej z ekip nie udało się odskoczyć na kilka punktów, a jeśli już to się udało, to rywalki błyskawicznie odrabiały dystans. Taki scenariusz zakłóciła dopiero druga część seta. Drużyna Organiki Łódź prowadziła 19:21. Gospodynie miały jeszcze ogromną szansę, aby utrzymać się w grze, lecz Ewa Kasprów nie zdołała przepchnąć piłki na przeciwną stronę. Siatkarki trenera Wiesława Popika bez problemu wykorzystały drugą piłkę setową.
- Przez cały mecz grałyśmy bardzo nierówno. Zdobywałyśmy przewagę, a potem ją traciłyśmy. W nasze poczynania wkradło się dużo nerwów, ale cieszę się, że ostatni set już był lepszy - mówiła Karolina Kosek , która po trzech setach zdobyła 19 punktów dla swojego zespołu.
Czwarty set był podobny do wcześniejszej partii. Miejscowe nie miały już nic do stracenia i rzuciły na szalę wszystkie swoje siły, lecz mimo to nie były w stanie wydrzeć zwycięstwa rozpędzonym przeciwniczkom. Karolina Kosek wzięła ciężar gry w ataku na swoje barki, a pilanki nie miały pomysłu, jak ją powstrzymać.
- Nie realizowałyśmy naszych przedmeczowych założeń i to nas zgubiło. Dziewczyny z Łodzi cały czas konsekwentnie obijały nasz blok i to one cieszyły się ze zwycięstwa za trzy punkty - mówiła libero PTPS-u Piła Paulina Maj.
- Po ostatnich meczach niektórzy stracili wiarę w nasz zespół, ale myślę, że tym meczem pokazałyśmy olbrzymi charakter i to, że stać nas na wiele. Nasza drużyna jest bardzo waleczna, co tutaj udowodniłyśmy. Nasz team został fajnie skomponowany, bo dziewczyny mają fajne charakterki i wydaje mi się, że to było bardzo pomocne dzisiaj - uważa atakująca Organiki Łódź Katarzyna Zaroślińska, która powraca po kontuzji. - Od kilku dni zaczynam podskakiwać, lecz w tym spotkaniu musiałam radzić sobie także z gorączką. Rano miałam 38 stopni temperatury, ale cieszę się, że mogłam w końcu pomóc drużynie i wejść na boisko, bo już męczyło mnie to oglądanie spotkań z boku.