Przeprowadzka na głowie Katarzyny Gajgał
Kto by pomyślał, że kadra zdoła osiągnąć tak wielki sukces. W to, czego dokonała środkowa MKS-u Dąbrowa Górnicza Katarzyna Gajgał wraz z koleżankami z reprezentacji, nie wierzyła ona sama!
Jeszcze długo po zakończeniu boju z Niemkami, decydującego o tym, kto wskoczy na podium, Katarzyna Gajgał łapała się za głowę. - To niesamowite! - mówiła z niedowierzaniem. - Nawet jak mi ten medal zawieszą na szyi, to nie uwierzę. Jestem niesamowicie szczęśliwa i cieszę się, że dałyśmy wszystkim Polakom tyle radości, bo to naród, który potrzebuje sukcesów w tej szarej rzeczywistości - mówiła uradowana pani Kasia.Na siatkarkach spoczywała jednak wielka presja. Internauci nie oszczędzali "Złotek", mieszali je z błotem. Oficjalnie z tego powodu zrezygnowała z gry w kadrze Dorota Świeniewicz. Oberwało się także trenerowi Jerzemu Matlakowi, który był często krytykowany przez "ekspertów", a gdy odbierał wraz ze swoimi podopiecznymi medale, przygnębiony ciężką chorobą żony Joanny, nagle przybyło mu przyjaciół. Tonął w objęciach tych, którzy jeszcze nie tak dawno spisywali jego samego i zawodniczki na straty. O kontuzjach filarów drużyny "Złotek" nawet nie ma co wspominać. I ta drużyna, z tyloma problemami zdobyła medal, zamykając z hukiem usta wszystkim niedowiarkom.
- Ten medal dedykuję trenerowi Jerzemu Matlakowi i mojemu synkowi Filipowi - powiedziała wzruszona Gajgał. - Cały sztab szkoleniowy wraz zawodniczkami udowodnił, że nie zasłużyliśmy na taką krytykę i już nie mają teraz wyjścia. Muszą przestać nas krytykować. Bardzo podcinało nam to skrzydła, ale mimo, że nie byłyśmy w stuprocentowej formie, udało się odnieść sukces przed naszą wspaniałą publicznością - dodała z wielką satysfakcją środkowa MKS-u i reprezentacji Polski.
Siatkarki jednak miały także ogromne wsparcie. Oprócz ogłuszającego dopingu, pod wrażeniem którego była cała siatkarska Europa, w trakcie mistrzostw w hali odwiedzały ich rodziny, kibicowały im koleżanki z reprezentacji i ligowych parkietów, a także świeżo upieczeni mistrzowie Europy seniorów, w postaci dwuosobowej delegacji Michała Bąkiewicza i Bartosza Kurka. Mimo przeciwności losu, dokonały wielkiej rzeczy, a zdobyty przez nie brąz cieszy tak samo jak złoto ich kolegów po fachu. - Polska siatkówka zrobiła wielki postęp. To niewiarygodne, w ciągu miesiąca zdobyliśmy dwa medale - uśmiecha się pani Kasia. - Najpierw mężczyźni złoty krążek, a teraz my brązowy. Na razie od Holenderek i Włoszek odstajemy umiejętnościami i są od nas lepsze. To my musimy się od nich uczyć, ale wierzę, że gdy nasz zespół będzie w pełni zdrowy, to pokażemy, że stać nas na więcej i możemy grać jeszcze lepiej.
Choć taki turniej daje nieźle w kość nie tylko fizycznie, ale także psychicznie, to dla naszych "Złotek" nie ma litości. Choć zapewne nie mogą już patrzeć na piłkę do siatki, muszą stawić się na treningach, bo już za niespełna trzy tygodnie rusza kolejny sezon Plus Ligi Kobiet. - O urlopie w tym roku mogę zapomnieć - zdradza Gajgał. - Dostałam co prawda tydzień wolnego, ale zmieniłam klub i mam teraz na głowie przeprowadzkę z Bielska do Dąbrowy. Muszę to wszystko ogarnąć, więc nie będzie czasu na żaden wyjazd. Najważniejsze jednak, że będę miała teraz trochę więcej wolnego czasu dla mojego synka Filipa. (sportowezaglebie.pl) Powrót do listy