Prezes PZPS: nasza dyscyplina potrzebuje takich wydarzeń
6. edycja Alei Gwiazd w Miliczu to prawdziwe siatkarskie święto. Sześć nowych osobistości siatkarskich w Polsce odcisnęło swoje dłonie, a mecz Polska - Egipt uświetnił uroczystość.
Polscy siatkarze wygrali z reprezentacją Egiptu 3:1 w głównym punkcie Alei Gwiazd, ale poza meczem również działo się wiele. Zostały odciśnięte w pamiątkowej Alei Gwiazd dłonie osobistości polskiej siatkówki: Mirosława Przedpełskiego, Marii Liktoras, Marioli Zenik, Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty, Mariusza Wlazłego oraz Pawła Zagumnego. Osobiscie dokonali tego Mirosław Przedpełski oraz Maria Liktoras. Nagrodę główną w konkursie za najszybszą zagrywkę „zgarnął” Bartosz Kurek, a wszyscy uczestnicy bawili się przednie pod hasłem tegorocznej edycji imprezy „Dziękujemy polskim kibicom”.
O to co powiedzieli niektórzy uczestnicy tej świetnej imprezy promującej polską siatkówkę nie tylko reprezentacyjną.
Mirosław Wachowiak (Organizator Alei Gwiazd, Prezes DZPS): - Cieszymy się bardzo, że 6. czerwca 2009r. Milicz stał się stolicą polskiej siatkówki, zjechało do nas wiele znakomitości siatkarskich a mecz Polska – Egipt będzie takim zwieńczeniem tegorocznej Alei. Zainteresowanie imprezą jest bardzo duże, sporo kibiców, telewizja Polsat to wszystko bardzo nas jako organizatorów cieszy i upewnia w tym, że taka impreza jest potrzebna polskiej siatkówce. Co roku staramy się uatrakcyjnić kolejna edycję Alei Gwiazd, w tym roku jest to konkurs na najszybszą wykonaną celną zagrywkę. Burmistrz Gminy Milicz ufundował nagrodę pieniężną w wysokości 5000,00 zł dla tryumfatora tego konkursu. Myślę, że osoba, która wygra tę próbę (Bartosz Kurek, 122km/h– red) wykona zagrywkę z siłą ok. 120km/h. Mimo, że jesteśmy w trakcie 6. edycji już myślimy o kolejnej, gdyż to przedsięwzięcie wymaga sporo czasu, dużego wyprzedzenia terminowego, nie jest łatwo zebrać tylu ważnych dla siatkówki ludzi w jednym miejscu i czasie stąd kończymy jedną edycję od razu myśląc o następnej Mamy już pewne pomysły na przyszły rok, ale ze zrozumiałych powodów nie zdradzę ich teraz.
Teresa Skowrońska (mama nieobecnej laureatki 6. edycji Alei Gwiazd): - Ja ciągle się obracam w towarzystwie siatkówki, więc dla mnie taka impreza nie jest nowością, nie ukrywam, że jestem dumna i szczęśliwa z tego, że mogę być tutaj w Miliczu i reprezentować swoją córkę przy tak ważnym wydarzeniu. Gdyby Kasia tu była pokazałaby jak bardzo się cieszy, że doceniono jej wymagającą pracę. Dziewczyna, która od kilku lat nie miała w ogóle urlopu, wolnych dni, ona tylko liga plus do tego występy w reprezentacji to naprawdę ciężka harówka i dlatego to dzisiejsze wyróżnienie jest dla mojej córki bardzo ważnym wydarzeniem Dla mnie Kasi ciężka praca dla siatkówki, ciągłe wyjazdy i teraz na przykład pobyt we Włoszech to jest dramat. Dramat ponieważ Kasia jest bardzo emocjonalnie związana z rodziną, ale jej sukcesy są na dla nas sprawą bardzo ważną stąd na co dzień musimy sobie z tym radzić. Kasia zostaje na kolejne dwa lata w Scavolini, a więc wciąż daleko od domu, zespół ją chce, bardzo Kasię cenią, uważają, że znakomicie się wkomponowała w tamtejsze realia. We Włoszech jest świetna atmosfera, byłam, widziałam, natomiast co będzie potem zobaczymy, myślę, że jeszcze dużo przed nią do zrobienia.
Mirosław Przedpełski (laureat 6. edycji Alei Gwiazd, prezes PZPS): Nasza dyscyplina potrzebuje takich wydarzeń jak Aleja Gwiazd, uznania zawodników, trenerów, ale też ludzi, którzy wspomagają na co dzień proces treningowy, którzy to wszystko organizują, wyróżnienie mojej osoby postrzegam trochę na wyrost, ale zrobię wszystko, aby spełnić pokładane nadzieje. Milicz już w tej chwili stał się miejscem znanym z przychylności dla siatkówki, formuła Alei jest bardzo fajnym pomysłem. Rozmawialiśmy również o tym, co zrobić, aby było jeszcze lepiej, np. przenieść całą imprezę do Rynku, w malownicze uliczki. To jest bardzo wielka sprawa, że w takim mieście, które nie ma zbyt dużej liczby mieszkańców zorganizować taką siatkarską fetę i do tego z taką „pompą”. Duże imprezy siatkarskie są nieregularne, gdyby było inaczej, można by wyznaczyć Alei Gwiazd konkretny termin i wiadomo by było, że w ten dzień wszyscy się spotykamy w Miliczu, ale niestety nie jest to takie proste, gdyż pierwszeństwo mają cykle przygotowań do najważniejszych imprez siatkarskich typu mistrzostwa Świata czy Europy i dopiero pod te zawody można podporządkować wszystko inne, m.in. tak ciekawą imprezę jak milicka Aleja Gwiazd. Sprawę komplikuje dodatkowo pojawienie się nowej propozycji w kalendarzu siatkarskim - Klubowy Puchar Świata, więc to z jednej strony splendor, a z drugiej kolejna impreza, która wyznacza kalendarium najważniejszym postaciom w polskiej siatkówce. To co robią ludzie tu w Miliczu, ma bardzo duże poparcie w PZPS, powiązanie Alei z meczem reprezentacji to znakomity pomysł, to jest przecież święto siatkówki, może tutejsza hala nie jest za duża (2000 miejsc – red), ale serca dolnośląskich kibiców są naprawdę gorące. Dla reprezentacji z kolei takie przetarcie przed sezonem np. meczem z Egiptem, jest bardzo dobre.
Maria Liktoras (laureatka 6. edycji Alei Gwiazd, była reprezentantka Polski): - Bardzo fajnie, że w ogóle jest takie miejsce w Polsce, w którym docenia się pracę i dokonania zawodników i zawodniczek, trenerów, działaczy w siatkówce. Dla mnie to wyróżnienie ma bardzo wysoką wartość biorąc pod uwagę, że raczej już w reprezentacji Polski nie wystąpię. Bardzo się cieszę, że przyjechałam do Milicza i mogłam uczestniczyć w tak ciekawej uroczystości. Być może jest to moment pewnego podsumowania mojej kariery, ale nie mam pojęcia w dniu dzisiejszym co będę robiła dalej, na razie opiekuję się moim Olkiem (kilkumiesięczny syn Marii Liktoras – red) i nie myślę teraz o żadnym graniu czy trenowaniu. Mam też swój pomysł na życie bez siatkówki, ale być może też jeszcze zwiążę się z jakimś wyzwaniem sportowym. Na razie wychowywanie syna nie idzie w parze z kontynuacją kariery sportowej, ale gdy przyjdzie jeszcze mi na myśl, żeby zagrać to zacznę się nad tym zastanawiać. Dziś ciężko mi odpowiedzieć czy jeszcze zagram, bo najważniejsza jest, póki co, opieka nad synem, potem zobaczymy.