Prestiżowe starcie dla dąbrowianek
Mecz 15. kolejki ORLEN Ligi w Bielsku-Białej był potyczką o pozycję wicelidera rozgrywek. Ostatecznie w lepszych nastrojach z parkietu schodziły siatkarki Tauronu MKS, które pokonały BKS Aluprof 3:2 (25:21, 14:25, 25:19, 23:25, 15:9). MVP meczu została Frauke Dirickx.
Lepsze otwarcie meczu zanotowały dąbrowianki, które swoje akcje kończyły, jednocześnie korzystały z pomyłek gospodyń. Przerwa techniczna, po ataku Heleny Horki w antenkę, nastąpiła przy stanie 8:4 dla Tauronu MKS. Bielszczanki na moment zniwelowały dystans do jednego punktu, ale świetną zagrywką i blokiem odpowiedziały podopieczne trenera Waldemara Kawki, podtrzymując prowadzenie (12:8). Gdy tylko miejscowym udało się zbliżyć do siatkarek z Dąbrowy Górniczej, to natychmiast same oddawały punkty. Po nieudanych próbach w ataku Eweliny Sieczki i Heleny Horki dąbrowianki wciąż miały w zapasie cztery "oczka" (19:15), a trener Wiesław Popik poprosił o przerwę. Znakomitą serię w polu zagrywki zanotowała jednak Frauke Dirickx, co w praktyce rozstrzygnęło seta, choć skuteczne akcje Elisy Celli nieco zmobilizowały bielski zespół.
W drugą partię lepiej weszły gospodynie, uzyskując nieznaczną przewagę (5:2) po asie serwisowym Milady Bergrovej. Przed przerwą techniczną odnotować warto spore zamieszanie, które zakończyło się zmianą sędziowskiej decyzji i... żółtą kartką dla szkoleniowca Tauronu MKS. Gdy przewaga bielszczanek sięgnęła czterech punktów trener Kawka wziął czas, ale zawodniczki BKS Aluprof prezentowały wysoką skuteczność ataku i dobrze pracowały blokiem. To właśnie ten element - "czapy" na Katarzynie Zaroślińskiej - sprawił, że podwójna zmiana w szeregach dąbrowianek nie zdała egzaminu. Bielszczanki wygrały ostatecznie bardzo wysoko i w pełni zasłużenie.
Na wstępie kolejnego seta miały jednak sporo problemów z przyjęciem zagrywki Charlotte Leys oraz zatrzymaniem kontr Elżbiety Skowrońskiej, co błyskawicznie dało efekt w postaci rezultatu 8:2 dla przyjezdnych. Trener Popik próbował ratować sytuację przerwą, ale wówczas dystans wynosił już osiem punktów (14:6), a jego podopieczne popełniały masę prostych błędów. Nerwowo zrobiło się tylko, gdy trener Kawka ponownie został ukarany za krytykowanie sędziowskich orzeczeń. Bielszczanki zwietrzyły swoją szansę, ale mimo ambitnych starań set padł łupem dąbrowianek. Ostatni punkt to autowa zagrywka Moniki Czypiruk-Solarewicz, jednej z kilku rezerwowych desygnowanych na parkiet na finiszu seta.
Patrząc na to, co działo się w poprzednich odsłonach istotne znaczenie miał sam początek. I ten pewniejszy zanotowały gospodynie, odskakując na 6:2 po sprytnym zagraniu Elisy Celli. Siatkarki BKS-u Aluprof sięgnęły również po kolejne dwa punkty, schodząc z pokaźną zaliczką na obowiązkową przerwę. Dąbrowianki zdołały na krótko "podgonić" wynik, ale bloki Gabrieli Wojtowicz znów powstrzymały zapędy ekipy gości. Atak Eweliny Sieczki sprawił, że gospodynie prowadziły już 16:8 i wydawało się, że nic nie jest w stanie im zagrozić. Przyjezdne zaczęły jednak bronić, blokować i skutecznie zagrywać. Gdy różnica zmalała do trzech punktów (19:16 dla BKS Aluprof) trener gospodyń zaordynował przerwę, ale dąbrowianki wciąż imponowały w elemencie bloku. Kontakt złapały przy stanie 20:19 dla miejscowych, ale głównie dobra postawa Wojtowicz na środku umożliwiła po zaciętej walce doprowadzenie do tie-breaka.
W nim również należało oczekiwać zażartego boju. Oba zespoły tym razem myliły się znacznie rzadziej, zwłaszcza w ataku prezentując wysoką skuteczność. Jako pierwsze dwupunktową zaliczkę wypracowały siatkarki Tauronu MKS (6:4), ale po dwóch następnych akcjach był już remis. Zmiana, po udanej kiwce Leys, miała miejsce przy skromnym prowadzeniu dąbrowianek, niebawem jednak gospodyniom przytrafiła się fatalna seria i Tauron MKS odskoczył na 11:7. Był to zarazem decydujący moment w całym spotkaniu zakończonym autowym zbiciem Celli z lewego skrzydła.