Polskie siatkarki kąpią się w Baku z benzynie
Reprezentacja Polski siatkarek, po poniedziałkowym ślubowaniu w Polskim Komitecie Olimpijskim w Warszawie i odebraniu nominacji, dzisiaj nad ranem dotarła do Baku, gdzie uczestniczyć będzie w pierwszych Igrzyskach Europejskich. Inauguracyjny mecz w tej imprezie podopieczne Jacka Nawrockiego rozegrają w sobotę z Turcją (początek 19.00).
Wśród kadrowiczek są trzy zawodniczki Chemika Police. Anna Werblińska, Agnieszka Bednarek-Kasza oraz Joanna Wołosz specjalnie dla swoich fanów na bieżąco przekazywać będą relacje ze stolicy Azerbejdżanu. Dzisiaj swoimi spostrzeżeniami z pierwszych godzin pobytu na Igrzyskach Europejskich podzieliła się Anna Werblińska.
Podróż
Poniedziałek to był naprawdę zwariowany dzień. Najpierw było pobieranie czy też uzupełnianie sprzętu. Później uroczyste ślubowanie, a następnie podróż na lotnisko. Także mnóstwo takich spraw organizacyjnych. Bodajże o 19, czy też kilka minut po 19 mieliśmy wylot do Moskwy. Stamtąd bezpośrednio już do Baku. Wylądowaliśmy, żeby nie skłamać, gdzieś około godz. 5, a do wioski dotarliśmy około siódmej. Zakwaterowanie, pomimo, że była nas spora grupa, poszło sprawnie, zaraz było śniadanie. Teraz jesteśmy już po obiedzie i mamy dwie godziny na odpoczynek przed pierwszym treningiem. W podróży, w samolocie wiadomo, nie pośpi się, przyda się więc taka chwila relaksu, drzemki.
Wioska olimpijska
Oczywiście nasuwają mi się od razu porównania z Pekinem i z tamtejszą wioską olimpijską. Tamta była zdecydowanie większa, było więcej zieleni. Ale przecież mamy tutaj Igrzyska Europejskie a nie Igrzyska Olimpijskie, więc i wielkość i skala imprezy zupełnie inna. Jak na razie organizacyjnie wszystko jest ok. Nie ma powodów do narzekań. Ale jest to pierwszy dzień, zobaczymy, jak będzie w kolejnych. Organizatorzy sprawnie odebrali nas i przetransportowali z lotniska, szybko zakwaterowali. Mieszkamy w apartamentowcu. Na naszym piętrze są dwa apartamenty: jeden składa się z czterech pokoi, w którym mieszkamy w ósemkę, drugi ma trzy pokoje, które zajmuje pozostała szóstka dziewczyn. Jest czysto, schludnie, na dobrym poziomie.
Woda nie do picia
Przestrzegają nas wszyscy, abyśmy nie piły wody innej, niż takiej z butelek dostarczonej przez organizatora. Po prostu tutaj woda z kranu nie nadaje się bezpośrednio do spożycia. Wszędobylski gaz, jego zapach, a właściwie zapach ropy wyczuwalny jest także w wodzie. Żartujemy, że kąpiemy się w benzynie (śmiech). Natomiast jedzeniem jestem mile zaskoczona, bo wcześniejsze doświadczenia oraz relacje innych osób odnośnie serwowanego tutaj na co dzień menu były, delikatnie mówiąc, słabe. Natomiast w restauracji jest stanowisko dla osób nie jedzących mięsa, a także dla takich jak ja, czyli „bezglutenowców”. Wszystko jest ładnie podane, smaczne. Ciągnęłam z sobą z Polski sporo wałówki, ale okazuje się, że niepotrzebnie. Mam tutaj naprawdę duży wybór dań i artykułów, więc głodna na pewno nie będę chodzić. A może przytyję… (śmiech).
1
W drużynie narodowej, standardowo gram z „jedynką” (śmiech). Kapitanem drużyny jest Iza Bełcik. Jak zawsze w takich przypadkach odbyło się głosowanie na karteczkach i wybrana została ta, która w tej roli naprawdę dobrze się czuje. Jesteśmy pozytywnie nastawione, powiem nawet, że w drużynie nastrój jest wyjątkowo bojowy. Chcemy tutaj powalczyć. Oby zdrowie dopisało. Na razie, odpukać, wszystko jest ok. Oczywiście noga od czasu do czasu boli, ale przez to wiem, że ją mam (śmiech), coś tam strzyknie w barku, ale generalnie nie ma co narzekać. Po dzisiejszym treningu poznamy plan na jutro. Jutro też przekażemy kolejną porcję informacji. Pozdrowienia dla wszystkich!
Więcej oraz bogaty serwis zdjęciowy na Facebooku:https://www.facebook.com/kpschemikpolice