Pojedynek na głowy
Do pewnej udziału w fazie play off pierwszej piątki drużyn, w sobotę może dołączyć szósta. Sukces w walce o utrzymanie w PlusLidze Kobiet oraz nadzieje na dobre miejsce w mistrzostwach Polski – to wszystko stanie się udziałem siatkarek Pronaru Zeto Astwa AZS Białystok jeśli pokonają u siebie Stal Mielec.
Podopieczne Dariusza Luksa wykupując sobie w ten sposób wjazd do fazy play off, jednocześnie wystawią bilet – tyle, że wilczy – „stalówkom”. Mielczanki w razie porażki, mając w perspektywie spotkania z Muszynianką Fakro i Farmutilem, praktycznie przypieczętują swój udział w barażu o utrzymanie.
Oba zespoły łączy bolesna seria przegranych. Stal w lidze poniosła ostatnio pięć porażek z rzędu, Pronar Zeto Astwa – czterokrotnie schodził z parkietu w przykrej roli pokonanego.
- Kto przegrywa, uczy się przegrywania, kto wygrywa – odwrotnie. My jesteśmy w tej chwili po tej gorszej stronie. Istnieje tylko jedno wyjście z takiej sytuacji – zwycięstwo. Skończy się wtedy cała nerwówka, pewność gry w fazie play off da nam sporo luzu – mówi trener białostoczanek.
Luks, a także jego sobotni vis-à-vis Wiesław Popik, najpoważniejszy problem mają z nerwami swoich podopiecznych. Ostatnie kiepskie wyniki odebrały zawodniczkom obu ekip sporo wiary w siebie.
- Przeciwko Gedani dziewczyny przestały w pewnym momencie walczyć. W Bydgoszczy już bardzo mocno chciały, ale gdy tak jest, często niewiele wychodzi. Byliśmy w grze „kwadratowi” i popełnialiśmy juniorskie błędy – mówi trener białostoczanek. – Mieliśmy też problem w ataku. Mecz z Centrostalem nie był najlepszy w wykonaniu naszej rozgrywającej, ale z drugiej strony nawet mając piłkę na siatce coś muszą z nią zrobić. Lucie Muhlsteinova gra dobrze, ale ma czasem taki moment, że się "zawiesza", zaczyna rozgrywać zbyt czytelnie: na prawo – na lewo. Rozmawialiśmy z nią, oglądaliśmy razem akcje i mam nadzieję, że to da efekt. Ona bardzo chce grać w polskiej lidze, a jeśli tak, musi się sporo uczyć.
Po przegranym, pełnym wahań formy, meczu Stali w poprzedniej kolejce z Gwardią Wrocław 2:3, Wiesław Popik stwierdził: - To że potrafimy grać pokazał set trzeci i czwarty, natomiast to że głowy mamy takie, a nie inne pokazał tie-break.
Dodajmy, że mielczanki w pewnym momencie już przegrywały 0:2 w setach i 4:8 w trzeciej partii. W tym meczu prawie więc powstały jak feniks z popiołów. Teraz chciałyby wreszcie spotkanie doprowadzić do szczęśliwego końca. Dodatkowy doping to podpisana w tym tygodniu nowa umowa sponsorska. Strategicznym partnerem Stali do końca sezonu została Polska Grupa Energetyczna. To poprawi i tak dobrą sytuację finansową drużyny. W Mielcu mogą wrócić wspaniałe czasy dla siatkówki, bo umowa zostanie przedłużona, ale… tylko jeśli Stal zagra w europejskich pucharach. Musi więc najpierw zakwalifikować się do fazy play off. Bez zwycięstwa w Białymstoku to praktycznie niemożliwe.
W sobotę wygra zespół, który poradzi sobie ze swoimi rozgrzanymi głowami. Zwycięstwo przypadnie bardziej zgranemu teamowi. Serie porażek zawsze są trudną próbą charakteru, wiadomo że najlepiej drużynę cementują zwycięstwa.
- Nie ma co ukrywać, nie jest przyjemnie. Nikt nie cieszy się z porażek, ale jakoś żyjemy ze sobą. Jeszcze się nie bijemy… - z przymrużeniem oka mówi przyjmująca Pronaru Zeto Astwa Katarzyna Walawender.