Podział punktów we Wrocławiu
W spotkaniu 3. kolejki ORLEN Ligi Impel Wrocław wygrał z Budowlanymi Łódź 3:2 (29:27, 25:17, 21:25, 28:30, 15:11). Tym samym, obydwie drużyny zdobyły pierwsze w sezonie ligowe punkty. MVP: Vesna Djurisić.
Przed tym spotkaniem oba zespoły miały na swoim koncie dwie porażki. Było więc jasne, że w niedzielę we Wrocławiu ktoś się przełamie. Nikt jednak nie przypuszczał, że mecz będzie aż tak zacięty i emocjonujący.
Szkoleniowiec Impela Rafał Błaszczyk tym razem od początku meczu na boisko desygnował rozgrywającą Martę Haładyn. Początek spotkania był bardzo wyrównany, lecz po kilku minutach to łodzianki zdobyły kilka punktów z rzędu i na pierwszą przerwę techniczną zeszły prowadząc 8:4. Wrocławianki się jednak nie poddawały i najpierw punkt blokiem zdobyła Vesna Djurisić, a chwilę później świetnie zaserwowała Milena Rosner. Po bloku Vesny Djurisić, nowej kapitan zespołu, łodzianki prowadziły już tylko 10:9. Chwilę później podopieczne trenera Błaszczyka doprowadziły do wyrównania 12:12. Przy takim wyniku gospodynie straciły jednak trzy punkty z rzędu i o czas poprosił szkoleniowiec drużyny ze stolicy Dolnego Śląska. To jednak niestety nie pomogło, bowiem łodzianki dalej kontynuowały serię wygranych piłek, która trwała do stanu 12:19. Mimo takiej różnicy punktowej wrocławianki nie zamierzały spisać tego seta na straty i zawzięcie walczyły dalej. Po kolejnym bloku Vesny Djurisić przyjezdne prowadziły już tylko 22:21, a już chwilę później kapitan wrocławianek doprowadziła do wyrównania. Przy stanie 23:23 świetnym blokiem popisała się Makare Wilson i gospodynie objęły prowadzenie w pierwszym secie. O losach tej partii miała jednak zadecydować gra na przewagi. Wrocławianki najpierw obroniły trzy piłki setowe, potem punkt zdobyła Djurisić, a seta skutecznym atakiem skończyła Milena Rosner.
Od początku drugiej odsłony wrocławianki starały się kontrolować poczynania na parkiecie. Po skutecznym ataku Makare Wilson prowadziły już 4:2. Potem błąd popełniły łodzianki i przewaga gospodyń jeszcze wzrosła. Z okazji pierwszego time-out’u wynosiła ona trzy punkty. Tuż po przerwie świetną „kiwką” popisała się Kim Staelens i wrocławianki znów mogły wznieść ręce w górę w geście radości. Przy stanie 11:5 o czas poprosił Maciej Kosmol, szkoleniowiec Budowlanych. To nie rozprężyło jednak Impelek, które dalej kontynuowały serię zdobywanych punktów. Po ataku Patrycji Polak z drugiej linii przewaga drużyny z Wrocławia wynosiła już dziewięć oczek. Potem co prawda siatkarki Impela miały lekki przestój, ale i tak utrzymywały bezpieczny dystans nad rywalkami, który na drugiej przerwie technicznej wynosił cztery punkty. Budowlane zdołały jeszcze nawiązać walkę, lecz pewność siebie siatkarki ze stolicy Dolnego Śląska odzyskały po dobrych atakach Katarzyny Mroczkowskiej. W końcówce seta znów o sobie przypomniała Vesna Djurisić i gospodynie w tej partii zwyciężyły 25:17.
Początek trzeciego seta to walka punkt za punkt. Chwilę przestoju Impela, Budowlane wykorzystały wychodząc na prowadzenie 7:4. Przerwa wzięta przez trenera Rafała Błaszczyka korzystnie podziałała na prowadzony przez niego zespół, który zmniejszył stratę do rywalek. Łodzianki nie zamierzały jednak łatwo dać się dogonić i po kilku minutach prowadziły 15:10. Wtedy o czas poprosił szkoleniowiec siatkarek z Dolnego Śląska. Na drugiej przerwie technicznej drużyna z Łodzi miała sześć punktów przewagi, a kibice w Hali Orbita marzyli o powtórce z pierwszego seta. Niesione dopingiem publiczności wrocławianki po świetnej zagrywce Patrycji Polak zmniejszyły stratę już tylko do trzech punktów i przegrywały 15:18. Tym razem jednak gospodyniom nie udało się dogonić Budowlanych i w tej partii wrocławianki musiały uznać wyższość rywalek przegrywając 21:25.
Od początku czwartego seta znów każdy punkt był na wagę złota. Żadna z ekip nie mogła na dłużej wyjść na prowadzenie, a sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. To jednak łodzianki na pierwszą przerwę techniczną zeszły wygrywając 8:7. Po ataku Makare Wilson zawodniczki Rafała Błaszczyka odzyskały jednak prowadzenie. Przy stanie 13:11 wrocławianki po raz pierwszy w czwartym secie prowadziły różnicą więcej niż jednego punktu. Niech to świadczy o tym, jak wyrówna była ta partia potyczki. Chwilę później znów jednak był remis. Po trzech straconych punktach z rzędu o czas poprosił szkoleniowiec Impelek. To znów na zespół podziałało korzystnie, bowiem wyszedł on na prowadzenie 16:15, a po asie serwisowym Kim Staelens, już 17:15. Kilka minut później znów jednak na tablicy świetlnej widniał remis – tym razem po 18. Kolejne dwa punkty zdobyły łodzianki i Rafał Błaszczyk zmuszony był przywołać swoje siatkarki do siebie. Końcówka seta, jak i cały mecz, była bardzo wyrównania. Budowlani Łódź mieli już cztery punkty przewagi, ale gospodynie doprowadziły do stanu 20:22, a potem 22:23. Emocji w Hali Orbita było więc co niemiara. Po ataku Patrycji Polak wynik meczu wynosił 24:24, a chwilę później wrocławianki miały już piłkę meczową. Tej jednak nie udało się wykorzystać. Siatkarki Impela same potem wyratowały się ze sporych opresji, lecz nie wykorzystały następnych dwóch piłek meczowych i seta ostatecznie… przegrały 28:30.
O wszystkim miał więc zadecydować tie-break. W decydującej partii siatkarki Impela szybko objęły prowadzenie, głównie za sprawą bardzo dobrze dysponowanej Patrycji Polak. Na prowadzenie wrocławianek 5:1 złożyły się bowiem aż cztery oczka zdobyte przez Polak. Przy zmianie stron zawodniczki z Wrocławia prowadziły 8:3 i nic nie wskazywało na to, aby tego seta, a w związku z tym cały mecz, miały przegrać. Po bloku Vesny Djurisić Impelki jeszcze powiększyły przewagę. Łodzianki walczyły ambitnie, ale nie zdołały już doprowadzić do remisu. To bowiem wrocławianki w tie-breaku zwyciężyły 15:11, a w całym meczu 3:2. Spotkanie dostarczyło ogromnej dawki pozytywnych emocji. Kibice zgromadzeni w Hali Orbita we Wrocławiu na pewno nie żałowali, że przyszli obejrzeć z trybun ten mecz. Obie drużyny w tym spotkaniu zdobyły swoje pierwsze punkty w ORLEN Lidze. Wrocławianki mają na koncie już dwa oczka, a Budowlani Łódź jeden.