Pod znakiem debiutów
Na zakończenie poprzedniego sezonu MKS Dąbrowa Górnicza pokonała w rywalizacji o piąte miejsce Gedanię i była to niespodzianka. Na inaugurację nowych rozgrywek w starciu tych drużyn każde inne rozstrzygnięcie niż sukces gospodyń i to za trzy punkty będzie sensacją. W dziesięcioosobowej ekipie debiutującego w seniorkach trenera Grzegorza Wróbla znajdzie się zapewne aż osiem siatkarek urodzonych w 1989 roku i młodszych!
W Gedanii Żukowo trwa wyścig z czasem. Klub chciałby zatwierdzić do rozgrywek co najmniej jedną z dwóch ukraińskich siatkarek. Walka idzie przede wszystkim o Natalię Ziemcową, która występowała w drużynie już w poprzednim sezonie. - Przed rokiem zapłaciliśmy za nią Galiczance Tarnopol. Zawodniczka twierdzi, że na Ukrainie nie ma podpisanego żadnego kontraktu. Mimo to tamtejszy klub blokuje wydanie certyfikatu - wyjaśnia Zdzisław Stankiewicz, prezes Gedanii. Jeśli nie uda się wydostać z Ukrainy karty zawodniczej Natalii, wówczas w Dąbrowie Górniczej na środku bloku trenerowi Wróblowi pozostano wyłącznie 17-latki: Maja Tokarska, Aleksandra Szymańska i Małgorzata Łysiak! Dla każdej z nich wejście na parkiet równać się będzie debiutowi w krajowej elicie.
Na pewno nie uda się dodać rutyny na wystawie. Co prawda dziś klub osiągnął porozumienie z Janą Sawoczkiną, ale i jej certyfikat jest jeszcze na Ukrainie. 34-letnia rozgrywająca, która mierzy zaledwie 165 centymetrów, występowała ostatnio w Czerkasach. Kibice Gedanii pamiętają ją z sezonu 2005/06, kiedy to poprowadziła gdańską drużynę do wygranej w I lidze i awansu do ówczesnej Ligi Siatkówki Kobiet.
- Tak doświadczonej zawodniczce powinny dwa tygodnie wystarczyć, aby wkomponować się do zespołu. Liczę, że w pierwszym meczu w Żukowie, 8 listopada będzie ona już silnym punktem. Na razie naszym rozgrywającym 18-letniej Aleksandrze Pasznik i o rok młodszej Paulinie Szpak dobrze zrobi podglądanie Magdy Śliwy, która wciąż potrafi rozmontować tej klasy drużynę co Muszyna - dodaje trener Wróbel. Szkoleniowiec nawiązuje do turnieju sprzed dwóch tygodni, z Białegostoku. Wówczas triumfowała Dąbrowa przed Muszyną, gospodyniami i Gedanią. Z sobotnimi rywalkami gedanistki przegrały 0:3, a tylko w ostatnim secie, przegranym 24:26 zdołały nawiązać walkę. - Powtarzam dziewczynom, że nie mamy nic do stracenia. Nas rozliczać się będzie z końcowego efektu, jakim powinno być utrzymanie, a nie pojedynczych meczów. W sobotę pod presją musi być Dąbrowa, bo tam są pieniądze i wielkie oczekiwania - deklaruje gdański szkoleniowiec.