Pilanki postraszyły faworyta
Przez długie fragmenty spotkania pomiędzy BKS Aluprof Bielsko-Biała i PTPS Piła trwała zażarta walka. Ostatecznie lepsze okazały się faworyzowane gospodynie, które triumfowały 3:1 (23:25, 25:23, 25:23, 25:14). MVP meczu została Anna Barańska.
– Z Muszynianką zagraliśmy nerwowo i nie pokazaliśmy tego, co potrafimy. Dzisiaj był zupełnie inny mecz – powiedział po spotkaniu Wojciech Lalek, szkoleniowiec siatkarek z Piły.
Przyjezdne zaskoczyły bielską ekipę dobrą grą od pierwszych akcji i już na przerwie technicznej prowadziły 8:5. Wprawdzie miejscowe na moment zdołały „złapać kontakt”, to w końcówce m.in. dzięki dobrej postawie Agnieszki Kosmatki PTPS okazał się pewniejszym zespołem. Siatkarki BKS Aluprof popełniały natomiast dużą ilość błędów w eksperymentalnym ustawieniu bez nominalnej atakującej.
Długo zanosiło się na to, że i w drugim secie górą będą pilanki. Po asie serwisowym w wykonaniu Klaudii Kaczorowskiej siatkarki PTPS-u dysponowały czteropunktową zaliczką – 16:12. Od stanu 17:13 gospodynie zdobyły jednak sześć „oczek” w serii i w emocjonującej końcówce doprowadziły do wyrównania stanu spotkania. – Poprawiło się przyjęcie w naszym zespole i od razu gra lepiej wyglądała – skomentowała udany fragment partii Anna Barańska, kapitan bielskiego zespołu.
Decydujące znaczenie dla dalszych losów meczu miała trzecia partia. Rozpędzone bielszczanki prowadziły już 10:3, ale kilka prostych pomyłek pozwoliło drużynie z Piły doprowadzić do remisu. Ostatnie akcje znów dostarczyły sporej dawki emocji licznie zgromadzonym kibicom, a nieznacznie pewniejsze były wicemistrzynie kraju.
– Szkoda, że nie udało się nam zachować więcej zimnej krwi w końcówkach dwóch setów, tym bardziej, że swoje szanse mieliśmy – zauważyła kapitan pilanek, Agnieszka Kosmatka.
- Myślę, że w tym secie, gdy obie drużyny miały wysoki procent skuteczności w ataku, widowisko było naprawdę dobre. To daje powody do radości – podkreślił na pomeczowej konferencji prasowej Igor Prielożny, szkoleniowiec BKS Aluprof.
Czwarta odsłona przebiegała już pod całkowitą kontrolą miejscowych, które w jednym ustawieniu zdobyły aż dziewięć punktów, doprowadzając do stanu 20:10. Konfrontację zakończyło zbicie środkowej Jolanty Studziennej.
Mimo porażki ekipa z Piły pozostawiła po sobie korzystne wrażenie. – Wciąż robimy dużo błędów. Szkoda, że przy tak zaciętym spotkaniu nie udało się wywieźć choćby jednego punktu. Byliśmy blisko. W każdym razie z postępów w grze mojego zespołu jestem zadowolony – podsumował trener Lalek.
– Wiedziałyśmy, że to nie będzie łatwy mecz, bo drużyna z Piły jest bardzo waleczna. Tym bardziej cieszy wygrana za trzy punkty – zaznaczyła najlepsza zawodniczka na parkiecie.