Pilanki chcą wyrównać stan rywalizacji
Dziś PTPS Piła spróbuje wyrównać stan rywalizacji w play-off, po tym jak przegrała pierwszy mecz z Organiką Budowlanymi Łódź. Z pilskiego obozu napływają dobre wieści, bo do zdrowia wróciła liderka drużyny i zarazem najlepiej punktująca siatkarka rundy zasadniczej - Katarzyna Konieczna. Złotowianka w ostatnim meczu doznała drobnego urazu, ale teraz zapewnia, że jest już w pełni sił.
PlusLiga Kobiet: Jak się czujesz, bo w ostatnim meczu się trochę poobijałaś?
Katarzyna Konieczna:Na szczęście jest już wszystko w porządku. Miałam trochę problemów, ale już normalnie trenowałam i wydaje mi się że już jest wszytko OK i będę mogła wystąpić w tym pojedynku.
- Czy to było coś poważnego?
- Na całe szczęście nie. Niestety, w pewnym momencie odnowiła mi się dawna kontuzja i bardzo utrudniała mi grę.
- Czy jesteś już w stu procentach gotowa do gry?
- Ten okres jest dla nas bardzo ciężki, bo zbliża się koniec sezonu i zmęczeni powoli daje o sobie znać. Wiadomo, że coś tam człowieka pobolewa, ale to nie jest wstanie wykluczyć mnie z udziału w spotkaniu. Nam jednak nic innego nie pozostaje jak tylko zacisnąć zęby i grać. Nie po to pracowałyśmy cały sezon, żeby teraz się poddać.
- Jak spędziłyście przerwę w rozgrywkach?
- Tak jak zwykle, trenowałyśmy. Myślę, że nam jako zespołowi to wyszło na dobre, bo po pierwszym meczu dostałyśmy jeszcze więcej materiałów do analizy. Wydaje mi się, że to pomogło nam się lepiej przygotować do nachodzącego spotkania. Miałyśmy kilka dodatkowych dni, żeby się pozbierać po porażce, poprawić taktykę i doszlifować pewne elementy. Chociaż trzeba pamiętać, że nasze rywalki też nie próżnowały, ale mam nadzieję, że teraz będziemy o krok przed nimi.
- Pierwszy mecz ćwierćfinale mistrzostw Polski nie poszedł po waszej myśli, dlaczego?
- W ogóle to słabo zaczęłyśmy ten pojedynek, bo zanim się obejrzałyśmy to było już 0:2. Później zaczęłyśmy grać troszkę lepiej, ale to nie wystarczyło do zwycięstwa. Trudno taki jest sport, raz się wygrywa, a raz przegrywa. Siatkarki z Łodzi okazały się od nas lepsze w tym spotkaniu, ale mam nadzieję, że w poniedziałek już tak nie będzie.
- Czy po tej przegranej w tie-breaku byłby byście wstanie w pełni się zmobilizować i walczyć o zwycięstwo?
- Myślę, że o typowo meczową koncentrację nie byłoby aż trudno, ale nie wyobrażam sobie co było gdybyśmy musiały rozegrać ten pojedynek. Cały czas myślałyśmy o tej katastrofie i każda z nas na swój sposób ją bardzo przeżyła. Na pewno byłoby nam ciężko wyjść i rozegrać mecz.
- Drugi, sobotni pojedynek miał się rozpocząć bardzo wcześnie, bo już o 12. Kiedy dowiedziałyście się, że mecz się nie odbędzie?
- Można powiedzieć, że już byłyśmy przygotowane do wyjazdu z hotelu. Miałyśmy jeszcze krótką odprawę przedmeczową z naszym trenerem i wtedy przyszedł do nas kierownik drużyny i powiedział, że mecz zostaje odwołany.
- W tym sezonie w Łodzi z Organiką Budowlanymi rozegrałyście już dwa tie-breaki, ale oba przegrałyście, dlaczego?
- Musimy się sprężyć i w końcu przełamać tę passę, bo w tym sezonie jeszcze z nimi nie wygrałyśmy. Na pewno nie mamy kompleksów i nie boimy się ich, ale zawsze do zwycięstwa czegoś zabrakło. Łodzianki są zespołem bardzo podobnym do naszego i myślę, że jesteśmy na podobnym poziomie. Niestety, jakoś tak się dzieję, że ta szala zawsze w ostatnim momencie przechyla się na ich korzyść. Chciałabym, żebyśmy w poniedziałek zaczęły pisać nową historię i to ten łut szczęścia będzie po naszej stronie siatki.