Pierwsze salwy Channon „Armaty”
O młodziutkiej Channon Thompson, 16-letniej przyjmującej wydawnictwo FIVB - „Volleyball World” – napisało w czerwcu „Channon the Trynidad Cannon”. Stało się tak po meczu juniorskich mistrzostw strefy NORCECA z Kostaryką, kiedy to siatkarka sama zdobyła 46 punktów.
„Channon armata” w minioną niedzielę na dłużej zaprezentowała się kibicom Pronaru AZS Białystok. Zagrała trzy sety w kończącym towarzyski turniej meczu ze Stalą Mielec. Oklaskiwała ją między innymi rok starsza koleżanka, Sinead Jack, która nie mogła wystąpić z powodu urazu barku.
Postawa młodej Trynidadzki natychmiast przypadła fanom akademiczek do gustu. Channon jest skoczna, dynamiczna, waleczna i ma „armatnią” zagrywkę z wyskoku, którą bezpośrednio zdobywa punkty. Po spotkaniu krótko rozmawialiśmy z uśmiechniętą zawodniczką.
- To był Twój dobry mecz. Pierwszy raz zagrałaś dłużej. Jak się czułaś na boisku?
- Dziękuję bardzo za miłe słowa. Byłam bardzo podekscytowana i wdzięczna za to, że dostałam okazję się pokazać. Jak każda zawodniczka wchodząca z ławki rezerwowych wchodzę na boisko i wkładam w grę całe serce. Starałam się pomóc zespołowi jak najlepiej umiałam.
- Jak ocenisz swoją grę?
- Myślę, że było nieźle. Oczywiście, chciałabym zagrać jeszcze lepiej. Wciąż muszę się poprawiać, co wymaga ciężkiej pracy. Ale ogólnie chyba było OK.
- Jak się tutaj czujesz? Wszystko jest inne: sport, kraj…
- To prawda. To wielki kraj w porównaniu do Trynidadu. Na razie Polska wydaje się przyjemnym miejscem do życia, choć dużo zimniejszym. U nas ciągle świeci słońce i jest ciepło. Klub zapewnił nam jednak wygodne warunki do mieszkania, abyśmy z Sinead się czuły dobrze.
- Mówisz, że jest zimno? Dla nas ten listopad jest bardzo ciepły. Zaraz przyjdzie naprawdę ciężka zima.
- U nas jest wciąż bardzo gorąco, więc nawet teraz dla mnie temperatury są już bardzo niskie. Zdaję sobie sprawę, że będzie ciężko. Jedyne co mogę zrobić, to spróbować się przystosować.