PGE Atom Trefl - Developres SkyRes 3:0
PGE Atom Trefl Sopot pokonał Developres SkyRes Rzeszów 3:0 (25:23, 25:18, 25:20) w meczu piątej kolejki ORLEN Ligi. MVP spotkania została wybrana Brittnee Cooper.
Atomówki rozpoczęły mecz nerwowo, a korzyść z tego momentalnie zrobiły rzeszowianki. W mgnieniu oka prowadziły one na pierwszej przerwie technicznej 8:3, a później także 12:6. Lorenzo Micelli poprosił o czas, ale dopiero wejście Klaudii Kaczorowskiej za Deję McClendon pomogło sopociankom lekko odbić się od dna. Festwial zepsutych zagrywek nie ułatwiał jednak zadania gospodyniom - w efekcie rzeszowianki były bardzo opanowane i utrzymywały 4-5 punktowa przewagę. Wynik zrównał się dopiero przy stanie 20:20, po dwóch udanych atakach Katarzyny Zaroślińskiej. Świetnie w tym secie wzięła na siebie odpowiedzialność także Zuzanna Efimienko - to właśnie ona po wyrównanej końcówce ustawiła wynik spotkania na korzystne 25:23. Rzeszowiankom nie można odmówić jednak ani ambicji, ani waleczności.
Jak po grudzie szła Atomówkom gra na początku drugiej partii. Bo choć w Developresie po całości zawodziło przyjęcie, to atak rozłożony był dość równomiernie. Raz za razem sopociankom odpowiadały więc Magdalena Olszówka Magda Jagodzińska. W pierwszej połowie seta Efimienko została zastąpiona przez Maję Tokarską, a Izabela Bełcik przez Annę Kaczmar. Te dwie zmiany okazały się kluczowe nie tylko dla tego seta, ale także - jak się okazało - dla dalszego przebiegu spotkania. Stan seta był wyrównany i dopiero dwa bloki pozwoliły gospodyniom wyjść na prowadzenie 18:16, a po chwili i 20:16. Przy tym stanie na dobre błyszczała już gwiazda Brittnee Cooper, która nie zawodziła i w ataku, i w bloku (25:18).
Set trzeci rozpoczął się nieco inaczej, bo do połowy seta PGE Atom Trefl Sopot grał z przewagą oscylującą wokół 2-3 punktów. Przyjęcie po sopockiej stronie tradycyjnie już trzymała Agata Durajczyk, ale nieźle radziła też sobie Charlotte Leys. Niestety, Belgijka nie niosła tym razem pomocy w ataku. Jednak wtedy, kiedy było to najbardziej potrzebne, bezlitosna na siatce była Zaroślińska. Koncertowo decydowała zaś o przebiegu gry Kaczmar, która reżyserując mądrą i dynamiczną grę poprowadziła zespół do zwycięstwa 25:20, a w całym spotkaniu 3:0.
Atomówki przechyliły szalę na swoją korzyść nieco lepszym przyjęciem oraz kilkoma punktami więcej z bloku. Najlepiej radziły one sobie jednak w akcjach z kontry i to wydaje się być najbardziej kluczowym elementem dzisiejszego starcia w Hali 100-lcia Sopotu.