Petja Barakowa: najwięcej zależy od nas samych
LIGA SIATKÓWKI KOBIET: W dobrym stylu zakończyłyście pierwszą rundę zmagań w LSK odnosząc już siódme zwycięstwo z rzędu.
PERJA BARAKOWA (bułgarska rozgrywająca Developresu SkyRes Rzeszów): Jestem szczęśliwa, że w dobrym stylu pokonałyśmy #VolleyWrocław rozgrywając naprawdę niezły mecz. Ostatnio notujemy passę zwycięstw. Mam nadzieję, że w rundzie rewanżowej będziemy spisywały się jeszcze lepiej.
- Z meczu na mecz jesteście coraz lepiej zgrane i czujecie większą pewność siebie?
- Taki jest nasz cel. Od początku sezonu mówiłyśmy, że potrzebujemy czasu, żeby lepiej się poznać i rozumieć na boisku. Myślę, że nasza gra wygląda teraz naprawdę dobrze.
- Którego meczu w tej pierwszej rundzie najbardziej szkoda?
- Przytrafiły nam się dwie porażki. Nie wszystkie spotkania wygrałyśmy z kompletem punktów i były na pewno takie mecze, w których miałyśmy szansę na ugranie czegoś więcej. Mam jednak nadzieję, że w drugiej rundzie wyeliminujemy błędy, które popełniłyśmy na wcześniejszym etapie sezonu i pokusimy się o jeszcze lepszy bilans.
- Jest pani zadowolona ze swojej gry w Developresie SkyRes?
- Wolę siebie nie oceniać. Pozostawię to trenerowi i ludziom, którzy z boku przyglądają się mojej grze.
- Czuje pani jednak coraz lepsze zgranie z dziewczynami?
- Na pewno tak. Mamy wspaniałą drużynę. Cieszę się, że trafiłam do tego klubu i mam wokół siebie tak dobre koleżanki. Doceniam też współpracę z trenerem. Wszystko mi się tutaj podoba. Z dużymi nadziejami podchodzę do naszych wyników w Nowym Roku. Życzę naszemu klubowi i kibicom, żeby w 2019 roku mieli więcej powodów do satysfakcji z wyniku drużyny na koniec sezonu.
- Miała już pani okazję zobaczyć w akcji wszystkie zespoły w LSK. Która z drużyn wydaje się najgroźniejszym konkurentem Developresu SkyRes?
- Nie będę nikogo wyróżniała. Moim zdaniem najwięcej zależy od nas samych i naszego poziomu gry. Najgroźniejszym rywalem jesteśmy więc same dla siebie.
- Po kontuzji Helene Rousseaux wydawało się, że siła ofensywna Developres SkyRes znacznie zmaleje, ale okazało się, że Michaela Mlejnkova świetnie wykorzystała swoją szansę na regularną grę.
- Rzeczywiście, Michaela gra znakomicie i to nas bardzo cieszy, że ona jest w stanie pokazać swoje największe atuty. Oczywiście brakuje nam naszej Heleny, ale mamy nadzieję, że ona już wkrótce do nas dołączy i powoli będzie wracała do zdrowia.
- Jak spędziła pani i Święta Bożego Narodzenia?
- W domu rodzinnym w Bułgarii. Jestem bardzo podekscytowana i szczęśliwa, ponieważ to były moje pierwsze Święta w domu od czterech lat. W poprzednich trzech sezonach nie miałam takiej możliwości. Cieszę się ze spotkania z bliskimi, a przede wszystkim z rodzicami i siostrą. Co prawda miałyśmy tylko trzy dni wolnego, a trochę czasu spędziłam też na lotniskach, ale jestem szczęśliwa, że chociaż na chwilę byłam w domu w okresie świątecznym. Ostatnio kiedy grałam w Rumunii mieliśmy kilkudniową przerwę, ale przed świętami, a w same święta już trenowałyśmy w klubie, więc to była inna sytuacja.
Powrót do listy