Paulina Maj-Erwardt: zostawiłyśmy serce na boisku
Zawodniczki Grotu Budowlanych Łódź stoczyły dramatyczny bój z Impelem Wrocław, a wygrana 3:2 pozwoliła im zameldować się w finale, gdzie zmierzą się z zespołem Chemika Police. - Zostawiłyśmy serce na parkiecie – komentowała spotkanie libero łódzkiej drużyny Paulina Maj-Erwardt.
ORLENLIGA.PL: Serdecznie gratulacje z okazji awansu do finału turnieju o Puchar Polski. Dzisiaj możecie chyba bezsprzecznie podpisać się pod stwierdzeniem, że spotkanie było pokazem waszej determinacji, cierpliwości i walki o każdą piłkę.
PAULINA MAJ-ERWARDT: Chyba zacznę od tego, że nie spodziewałem się, że na początku zagramy tak słabo. Naszym celem było wyjście na parkieti narzucenie swoich warunków gry od początku. Tym bardziej gratuluje całemu zespołowi, sztabowi szkoleniowemu, że potrafiliśmy się zjednoczyć i rzucić wszystko nasze siły, aby wywalczyć awans do finału tego turnieju. Zostawiłyśmy serce na parkiecie i to są najważniejsze mecze na parkiecie. My mamy świadomość, że podniosłyśmy się po takim początku i udało nam się odwrócić losy meczu. Jestem przekonana, że to spotkanie będzie też tkwiło w głowach naszych rywalek. Najważniejsze dla nas to nauka z takich spotkań oraz konsewkencja, aby nie popełniać błędów oraz nie mieć przestojów. Jeśli to uda nam się wyeliminować, uważam, że nasza gra wygląda dobrze. Mamy przed sobą ciężką pracę, aby unikać nieprzemyślanych zagrań. Jestem pewne, że idziemy w dobrym kierunku.
To z psychologicznego punktu widzenia też bardzo istotne zwycięstwo. Najpierw zmierzyłyście się z ogromną presją i tytułowaniem was jak jedynego zespołu, który może zagrozić Chemikowi. Potem miałyście lekkę zadyszkę i odniosłyście dość zaskakującą porażkę ligową. Przyszło przełamanie?
PAULINA MAJ-ERWARDT: Myślę, że warto wziąć pod uwagę intesywność spotkań w styczniu. Łączymy Orlenligę z rozgrywkami pucharowymi oraz rozgrywkami europejskimi. Gramy zatem co trzy dni. Mamy zatem wiele grania i mniej czasu na trening. Ale wszystko jesteśmy w stanie przetrwać, jeśli będziemy razem jako grupa. Dzisiaj widziałyśmy, że jeśli komuś nie idzie, to jest inna osoba w kwadracie gotowa zastąpić tą osobę.
Po dwóch setach spotkanie było teatrem jednego aktora. Jakie słowa padły w ciągu dziesięciominutowej przerwy po drugim secie?
PAULINA MAJ-ERWARDT: Byłyśmy ze sobą przede wszystkim bardzo uczciwe. Padły mocne słowa, bo powiedziałyśmy sobie, że możemy wyjść, grać tak jak w pierwszych dwóch setach i się zbłaźnić nie tylko wynikiem, ale też poziomem gry. Możemy też wyjść i pokazać charakter. Cieszę się, że każda z koleżanek opowiedziała się za drugim wariantem i wcieliła go w życie. Myślę, że nikt nie będzie pamiętał nam naszych pierwszych dwóch setów, ale wszyscy będą pamiętali końcówkę i styl, w jakim ją wygrałyśmy.
Rozumiem waszę radość, bo wygrałyście przegrany mecz. Obawiam się jednak poniekąd, że dzisiejszy spory sukces może okazać się wbrew pozorom na tyle satysfakcjonujący, że zabraknie jutro i motywacji i sił do walki z Chemikiem Police.
PAULINA MAJ-ERWARDT: Na razie cieszę się chwilą i nie wybiegam za daleko w to, co będzie w przyszłości. Niech ma być, co będzie. Życzyłabym tylko sobie i moim koleżankom, abyśmy nie wybiegły na boisko tak jak w dzisiejszych dwóch pierwszych setach. Tutaj też balon oczekiwań był mocno pompowany. Miałyśmy potencjał, by wygrać, postawić się, a kiedy przyszło do weryfikacji na parkiecie, to zaczęłyśmy spotkanie fatalnie. Jeśli zagramy z taką determinacją jak w końcówce piątego seta i zaczniemy tak grać od początku naszego spotkania, to wynik jest sprawą otwartą. Do każdej z dziewczyn, mam nadzieję, dotarło, że możemy zagrać na większym luzie. Nie jesteśmy faworytem tego spotkania. Chemik Police musi wygrać, a my możemy. Dlatego wbrew pozorom może to być mecz pod kątem mentalnym łatwiejszy.
Czy fakt, że grałaś w Chemiku w tamtym sezonie, ma dla Ciebie jakieś podteksty?
PAULINA MAJ-ERWARDT: Absolutnie nie. Ja nie jestem typem zawodniczki, która czułaby jakąś urazę lub chęć rewanżu na zespołach, w których wcześniej grałam. Żyję tu i teraz i nie ma sensu, aby rozpamiętywać jakieś historie z przeszłości. To nic by nie wniosło. Jestem szczęśliwa bardzo i dumna z naszego zwycięstwa i to mnie buduje w dniu dzisiejszym.