Ogromna szansa Organiki
Zdobywczynie Pucharu Polski - siatkarki Organiki Budowlanych Łódź stoją przed ogromną szansą. Już w pierwszym sezonie w PlusLidze Kobiet mogą walczyć o medale. Najbliższe spotkanie pierwszej rundy play-off odbędzie się w Pile. Łodzianki, które prowadzą w całej rywalizacji2-0 wierzą, że uda im się już w piątek zakończyć tę rywalizację.
PlusLiga Kobiet: Finisz tego sezonu w waszym wykonaniu jest imponujący, bo najpierw zdobyłyście Puchar Polski, a teraz prowadzicie w pierwszej rundzie play-off 2:0.
Dominika Koczorowska: Chyba nikt się nie spodziewał, że ten sezon będzie dla nas tak udany. Na finał Pucharu Polski do Poznania pojechaliśmy na zupełnym luzie, bo nikt od nas niczego nie oczekiwał. Jak widać to przyniosło efekt, bo zajęłyśmy pierwsze miejsce. Przed sezonem trochę się obawiałam, bo ten zespół był tworzony praktycznie od podstaw, a każda z nas była z innej „parafii”. Myślałam, że zgranie się zajmie nam więcej czasu, ale przez te kilka miesięcy to wszystko fajnie się poukładało. Cieszę się, że w pierwszej rundzie play-off udało nam się dwa razy pokonać pilski zespół. Teraz przejechaliśmy tu po zwycięstwo. Mam nadzieję, że zdołamy zakończyć tę rywalizację już w piątek. Jednak, jeśli wygramy dopiero w sobotę, to nikt nie będzie płakał z tego powodu.
- Już tylko krok dzieli was od półfinałów, ale nie możne chcieć go wykonać za szybko, bo to może się na was zemścić.
- Zgadza się, bo wiadomo, że to jest sport, a siatkówka już jest szczególną dyscypliną i różne cuda się tutaj działy. To jest gra błędów i zazwyczaj jak chce się za szybko wygrać, to wkradają się niepotrzebne emocje i to wszystko przynosi odwrotny efekt. Nasz zespół ma też pewne problemy, bo już kilka razy tak było, że po dwóch wygranych setach stajemy i najczęściej kolejny przegrywamy. Teraz po dwóch zwycięskich meczach w żadnym wypadku nie możemy zacząć myśleć, że ten trzeci sam się wygra, bo rywalki nas za to skarcą. Musimy być maksymalnie skoncentrowane, bo siatkarki z Piły już nie raz pokazały, że potrafią grać i na pewno się nie poddadzą. W play-off’ach liczą się tylko zwycięzcy, dlatego ważne jest to, żeby w każdym momencie dawać z siebie wszystko.
- Wygląda na to, że pilska hala nie jest wam straszna, bo już w tym sezonie pokonałyście wasze rywalki w ich obiekcie.
- Tak się złożyło, że w tym sezonie jeszcze z drużyną PTPS-u nie przegrałyśmy. Jednak ten obiekt jest specyficzny i gra się w nim bardzo ciężko. Jednak my staramy się przygotować do każdego meczu bardzo sumiennie. Mamy je bardzo staranne rozpisane, ale to też działa w drugą stronę. Mimo wszystko wyniki pokazują, że nasza gra jest skuteczniejsza. Chciałabym, abyśmy w piątek kontynuowały tę passę.
- Czy własna hala jest w tej rywalizacji atutem?
- Myślę, że gra na własnym obiekcie może mieć znaczenie. Jestem pewna, że na ten mecz przyjdzie dużo kibiców, którzy będą wspierać miejscowe siatkarki. Z tego co sięgam pamięcią, to w Pile w play-off’ach zawsze na hali robiło się bardzo gorąco. Mimo to mam nadzieję, że to wszystko skończy się dobrze dla nas.
- Jak pani myśli po której stronie będzie większa presja związana z tym spotkaniem?
- Wydaje mi się, że po stronie pilanek, bo my już część naszej roboty wykonałyśmy. Mamy wykonane dwa z trzech kroków i zawsze mamy ten zapas bezpieczeństwa, że gdyby coś nam nie wyszło, to wrócimy do Łodzi. Gospodynie jeżeli chcą być dalej w grze, to muszą wygrać kolejne spotkanie. My jesteśmy trochę bardziej spokojne przed tym pojedynkiem.
- Na jak długo macie hotel zarezerwowany? Czy przezornie na dwa dni?
- Przyznam się szczerze, że nie wiem (śmiech). Zakładam, że każdy liczy się z tym, że możemy zagrać w Pile nawet dwa mecze. Mam nadzieję, że hotelu nam w piątek nie wymówią, gdyby coś złego dla nas się stało (śmiech).
- Czy długo w tym sezonie pracowałyście nad mentalnością?
- Nie miałyśmy żadnych specjalnych zajęć z tego zakresu. Każda z nas jest dorosła i wie co robi. Szybko znalazłyśmy wspólny język i wszystkie wiemy o co walczymy. Jedynie na początku, na obozach, gdy się poznawałyśmy, to organizowałyśmy wspólne spotkania i to jak widać wystarczyło i zaprocentowało.
- To skąd więc bierze się wasza siła, która jest szczególnie widoczna w końcówkach setów?
- Nasz zespół jest dobrze zbilansowany, bo oprócz młodych dziewczyn są też bardziej doświadczone, które już w siatkówce wiele osiągnęły i to nie tylko na arenie polskiej, ale także międzynarodowej. Nas trema nie demobilizuje i nie wpływa negatywnie, a wręcz przeciwnie. Nasza drużyna liczy trzynaście zawodniczek, a w protokole może być wpisanych dwanaście, lecz mimo to u nas jest świetna atmosfera, a każda z nas wzajemnie się uzupełnia. Te wygrane końcówki mogą wynikać z większego doświadczenia, ogrania lub większej wiary we własne umiejętności.