Obu klubom przyświeca ten sam cel
Meczem, zamykającym siódmą kolejkę PlusLigi Kobiet, będzie spotkanie w Dąbrowie Górniczej, gdzie MKS podejmować będzie Calisię Kalisz. Kilka miesięcy temu nie trudno byłoby wskazać faworyta tej konfrontacji. Kaliszanki prowadzone przez Igora Prielożnego wywalczyły brązowy medal w rozgrywkach LSK. Po zajęciu drugiego miejsca po rundzie zasadniczej, w pierwszej fazie play off zwyciężyły dwukrotnie właśnie zespół z Dąbrowy Górniczej, potem musiały jednak uznać wyższość późniejszym mistrzyniom Polski z Muszyny. W meczu o brązowy medal pokonały jednak faworyzowaną drużynę BKS Aluprof Bielsko-Biała.
Po tamtym sezonie w Kaliszu doszło do trzęsienia ziemi. Nie ma już bogatego sponsora i zespół powrócił do dawnej nazwy Calisia. Z klubu odeszło większo ć zawodniczek, a także trener. Zanosiło się, że kaliska drużyna nie przystąpi do rozgrywek. Udało się wystartować, ale postanowiono mocniej zacisnšć pasa. Po kilku miesiącach skromniejszego życia są efekty. Klub pomału spłaca zadłużenie i wychodzi na prostą.
Po sześciu spotkaniach tegorocznego sezonu Calisia ma na swoim koncie cztery punkty, wygrała zaledwie jedno spotkanie z Gwardiš Wrocław. Mecz w Dąbrowie Górniczej zadecyduje jakie miejsce będziemy zajmować po pierwszej rundzie - uważa trener kaliskiej drużyny Mariusz Pieczonka. - Możemy albo dołączyć do środkowej strefy tabeli albo walczyć co najmniej o siódmą lokatę. Dół tabeli jest wyrównany, każdy może wygrać z każdym.
Trener Pieczonka ma nadzieję, że jego zawodniczki będą walczyły do końca w tym spotkaniu i łatwo skóry nie sprzedadzą. - Nie możemy się załamywać po przegranym secie, jeden stracony nie świadczy jeszcze o niczym - uważa. - Żeby wygrać mecz trzeba zwyciężyć w trzech setach. Dlatego musimy walczyć do końca jakby to był bój o nasze życie.
Nie można zapominać, że taki sam cel przyświeca drużynie z Dąbrowy Górniczej. Podopieczne Waldemara Kawki po efektownym i cennym zwycięstwie w Białymstoku, przegrały dwa ostatnie spotkania z Muszynianką i Farmutilem. Teraz zamierzają się odkuć. Zwłaszcza, że po meczu w Pile pozostał duży niesmak. Farmutil okazał się dojrzalszym zespołem w końcówkach setów. A my po raz kolejny wysoko prowadzšc nie potrafili my utrzymać zwycięstwa do końca. Może gdyby udało nam się wygrać choćby jednego setaw Pile, losy meczu potoczyły by się inaczej - uważa szkoleniowiec MKS.
Wtórowała mu Magda Śliwa. - Jestem mocno rozczarowana, bo to spotkanie równie dobrze mogły my wygrać 3:0 - przekonywała rozgrywająca MKS. I było w tym trochę racji zarówno trenera jak i zawodniczki. W trzecim secie MKS prowadził 20:15, a jednak nie wygrał tego seta i odjechał z Piły z pustymi rękami. Mecz z pilankami to już historia, przed siatkarkami MKS teraz kolejne trudne wyzwanie. Wygrana z Calisią pozwoli na wzięcie większego oddechu przed kolejnym meczem z BKS Aluprof. Pokonanie kaliszanek ponadto umocni pozycję dąbrowianek w pierwszej piątce.
Powrót do listy