O prawo gry z Aluprofem
W piątek i w sobotę o awans do finału PlusLigi Kobiet zagrają Farmutil Piła i Muszynianka Muszyna. Na razie stan rywalizacji do trzech wygranych wynosi 1:1. Trener mistrzyń Polski - Muszynianki Fakro Muszyna - Bogdan Serwiński jest dobrej myśli i wierzy, że to jego drużyna zagra o złoty medal.
PlusLiga Kobiet: W tym sezonie bardzo ciężko gra wam się z Farmutilem Piła. Można powiedzieć, że po prostu ten zespół wam nie leży, bo na pięć rozegranych spotkań aż cztery zakończyły się w tie-breaku.Bogdan Serwiński: Czy Farmutil może leżeć komukolwiek? Jest to bardzo silny i ciężki do ogrania zespół i z pewnością każdy inny przeciwnik niż Farmutil były dla nas lepszy. Jednak tak wypadło, że gramy z nimi w półfinale i nie ma co gdybać, tylko trzeba grać.
- Można powiedzieć, że w tym sezonie nie najlepiej gra wam się pod presją, bo na przykład słabo zaprezentowaliście się w pierwszym grupowym meczu Ligi Mistrzyń, później w spotkaniu o awans do Final Four z Eczacibasi, a ostatnio w finale Pucharu Polski. Występ w tym ostatnim meczu można po części tłumaczyć zmęczeniem, ale wygląda no to, że presja wam nie służy.
- I tak i nie. Przed sezonem zdecydowaliśmy się na walkę na trzech frontach i byliśmy świadomi tego trudu, jaki na nas czekał. W Lidze Mistrzyń walczyliśmy bardzo ofiarnie i awansowaliśmy do szóstki najlepszych zespołów i jest to nas duży sukces. Chcieliśmy zakwalifikować się do Final Four. Niestety, szczególnie w tym pierwszym meczu u siebie z Eczacibasi szczęście nie było po naszej stronie. Nie udało nam się z nimi wygrać, ale nie rozdzieramy szat z tego powodu, bo wynik, który osiągnęliśmy jest bardzo dobry. Jednak kosztowało nas to bardzo wiele, bo teraz mamy problemy z odbudowaniem formy fizycznej. Przez ostatnie dwa miesiące nie mieliśmy zbyt wielu okazji do treningu, ponieważ wiele podróżowaliśmy. A jeśli chodzi o Puchar Polski, to to co się stało nie było do końca naszą winą. Niestety, te terminy były tak ułożone, że nie było siły, aby mój zespół to wytrzymał. Mam nadzieję, że liga to rozważy i takie sytuacje się więcej nie powtórzą. Nie sądzę, aby którakolwiek drużyna lubiła grać pod presją. Pokazaliśmy już w wielu przypadkach, że umiemy sobie z nią radzić. Na przykład po porażce u siebie z Galati pojechaliśmy do Bergamo i wygraliśmy ta mecz. Włoski zespół w Lidze Mistrzyń przegrał tylko dwa mecze ze Scavolini i z nami, a to jest dla nas duży powód do radości. W ostatnim meczu grupowym pojechaliśmy do Bukaresztu i musieliśmy go wygrać i to też nam się udało, także nie jest z nami tak źle.
- Za tą dobrą grę w Lidze Mistrzyń zapłaciliście wysoką cenę, bo przegrana w Pucharze Polski sprawiła, że aby wystąpić w kolejnej edycji tych europejskich rozgrywek musicie awansować do finału.
- Zgadza się. Zapłaciliśmy wysoką cenę, ale jeśli jeszcze raz miałbym wrócić do początku sezonu i wybierać, to zrobiłbym dokładnie to samo. Jednak trzeba z tej lekcji wyciągnąć wnioski. Zwycięstwa i porażki są wkalkulowane w sport. Na mecz zawsze wychodzi się z nastawieniem, aby go wygrać. Ważne jest, żeby z jakiejkolwiek porażki nie robić żadnej tragedii, bo to nie ma sensu. Jeśli naprawdę ma się duszę prawdziwego sportowca, to zawsze każda porażka jest bodźcem do jeszcze lepszej pracy. Zdajemy sobie sprawę, że na razie jesteśmy zespołem, który nie wykonał swojego planu, ale sezon jeszcze się nie skończył.
- W ostatnich dwóch meczach z Piłą Pana zespół zagrał bardzo dobrze blokiem, tym elementem zdobyliście o wiele więcej punktów niż pilanki. W czym tkwi tajemnica waszej dobrej postawy, bo często się mówi, że blok jest bardzo nieprzewidywalnym elementem, ale wy regularnie zdobywacie punkty.
- Cały sezon gramy bardzo dobrze blokiem. Nawet odwołam się tu do spotkania w Lidze Mistrzyń z Bergamo. W nim zdobyliśmy aż 21 punktów, a to jest świetny wynik. Staram się przykładać bardzo dużą wagę do relacji blok-obrona. Na dzień dzisiejszy dobrze funkcjonuje blok, a z obroną jeszcze nie jest tak jak bym chciał. Jednak to jest efektem, tego, że w styczniu i lutym graliśmy bardzo dużo meczów i nie mieliśmy czasu na trenowanie, a wszystko jest uzależnione od pracy, którą wykonuje się na treningach. My bardzo ciężko pracowaliśmy nad tym elementem, a to przyniosło efekty. Mamy świadomość, że jeszcze trochę brakuje nam do optymalnej formy i mimo pewnych niedociągnięć na przykład w obronie, będziemy się starali walczyć i nadrabiać to innymi elementami.
- Można powiedzieć, że teraz to Farmutil jest w lepszej sytuacji, bo rozegra dwa mecze u siebie. Jednak pana zespół w zeszłym sezonie w meczach finałowych pokazał, że potrafi ograć pilanki na ich terenie.
- Teoretycznie jesteśmy w gorszej sytuacji, ale to jest tylko i wyłącznie teoria, bo już w praktyce bywa z nią różnie. Sądzę, że te dwa zespoły, które staną w piątek na przeciwko siebie są na jednakowym poziomie i wynik obu meczów jest sprawą otwartą. Wierzę w swój zespół, mam pełne zaufanie do swoich zawodniczek i mam nadzieję, że ta rywalizacja zakończy się naszym zwycięstwem.
- Na pewno pan, jako trener rozgrywał sobie w głowie już ten najbliższy mecz. Jak pana zadaniem może on przebiegać?
- Myślę, że nie rozstrzygnie się on w kalkulacji czysto papierowej. Oczywiście niesamowicie istotna będzie realizacja założeń taktycznych, ale te dwa zespoły znają się bardzo dobrze i nikt nie wymyśli nic takiego, co mogłoby zaskoczyć przeciwnika. Ważne jest, żeby, jakość gry w poszczególnych elementach była jak najwyższa. W tych meczach będzie potrzebna niesamowita determinacja. Wszystkie zawodniczki muszą stworzyć prawdziwy zespół. Zwycięży ta drużyna, która zagra bardziej zespołowo.
- Jakby pan ocenił sytuację zdrowotną i formę zespołu? Czy przez te kilka dni udało się coś panu poprawić?
- Ze zdrowiem moich siatkarek jest całkiem nieźle. Nie ma żadnych poważniejszych kontuzji, pojawiły się lekkie kłopoty przeciążeniowe, ale to nic groźnego. Wszyscy doskonale wiedzą, że w moim zespole jest gro zawodniczek, które w swoich karierach przeszły już poważne kontuzje i to nie ułatwia nam pracy. Na pewno mogę być zadowolony, że już kolejny tydzień trenujemy w pełnym mikro cyklu. Brakuje nam jeszcze trochę czasu, ale do finału z Bielskiem mój zespół będzie przygotowany w 100 procent. Wierzę w finał i nie obawiam się go. Największym problemem jest ten półfinał, ale zespół wraca do dobrej dyspozycji i jestem dobrej myśli. Powrót do listy