Nowinki testuje najpierw na sobie
Rozmowa z Simone Mencaccinim, trenerem przygotowania fizycznego Chemika Police.
Dlaczego każdy profesjonalny klub musi zatrudniać trenera przygotowania fizycznego?
SIMONE MENCACCINI: Ponieważ dla każdego sportowca przygotowanie fizyczne jest kluczowe.Dzięki odpowiednim treningom można starać się zapobiegać urazom. Oczywiście, kontuzji nie da się wykluczyć całkowicie, ale dobre przygotowanie jest w stanie zredukować prawdopodobieństwo odniesienia urazu w trakcie wysiłku, z jakim wiąże się profesjonalne uprawianie sportu. Dla siatkarek jest to około 150 wyskoków dziennie. Gdyby ich organizmy nie były gotowe, kończyłoby się to jednym urazem za drugim.
W siłowni siatkarki częściej wymawiają twoje imię z żalem lub rozgoryczeniem niż radością. To ciemna strona twojej pracy? Musisz być bezwzględny?
SIMONE MENCACCINI: Odpowiednie motywowanie zawodniczek jest bardzo ważne, dlatego nie traktuje tego aspektu jako ciemnej strony mojej pracy. Siatkarki grają w siatkówkę, więc siłownia potencjalnie nie jest ich zawodem. Jednak okazuje się, że bez niej trudno jest w sporcie funkcjonować na odpowiednim poziomie. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie ćwiczenia są dla nich przyjemne. Czasami trzeba przycisnąć. Jednak nie traktuję motywowania jako tej mniej atrakcyjnej części swojej pracy, tylko jego składową.
Jak zostałeś trenerem przygotowania fizycznego?
SIMONE MENCACCINI: W przeszłości byłem siatkarzem, jednak zakończyłem karierę z powodu poważnej kontuzji kolana. Miałem wtedy 24 lata. Musiałem znaleźć jakąś alternatywę na życie, ale chciałem pozostać przy sporcie. Poszedłem na studia we Włoszech, skończyłem je i dzięki temu cały czas jestem w pobliżu boiska i siatkówki.
Kiedy wracaliśmy autokarem z obozu w Dźwirzynie widziałem, że czytasz książkę przypominającą podręcznik studenta medycyny. Czy musisz cały czas udoskonalać się, poszerzać swoją wiedzę?
SIMONE MENCACCINI: W tej kwestii jesteśmy trochę jak lekarze. Musimy cały czas szukać jakiś nowinek, innych rozwiązań. Często testuję je na sobie. Jeśli na mnie działają dobrze, to wtedy rekomenduję je również zawodniczkom.
Byłeś trenerem we Włoszech, Turcji, Iranie. Jak trafiłeś do Chemika Police?
SIMONE MENCACCINI: Zazwyczaj to trener dobiera sobie sztab szkoleniowy.
Czyli znałeś się wcześniej z trenerem Giuseppe Cuccarinim?
SIMONE MENCACCINI: Nie! To pierwszy raz, kiedy razem współpracujemy. Znaliśmy się jednak z widzenia i opowieści, graliśmy przeciwko sobie. Zdecydowałem się na pracę w Chemiku, ponieważ dostałem wyraźne sygnały, że zespół stawia na rozwój. Miałem kontrakt w Eczacibasi Stambuł, jednak wybrałem pracę w Polsce.
Jaka jest różnica pomiędzy dobrym i słabym trenerem przygotowania fizycznego? Po czym można zauważyć, że ktoś jest na początku swojej pracy w tym fachu?
SIMONE MENCACCINI: Trudne pytanie (śmiech). Każdy trener ma dobre i złe strony. Ja również, dlatego nad swoimi niedoskonałościami staram się systematycznie pracować. Jednak słabego trenera można szybko poznać po zachowaniu w siłowni. Najważniejsza część naszej pracy odbywa się w siłowni. Jeśli tam trener nie jest pewny, źle pokazuje ćwiczenia, brakuje mu wiedzy – wtedy można o nim powiedzieć, że musi się jeszcze sporo nauczyć.
Jak ocenisz trenerów przygotowania fizycznego pracujących w najlepszych klubach?
SIMONE MENCACCINI: W wielu krajach Europy, w tym w Polsce, pracują naprawdę solidni fachowcy. Trochę inaczej wygląda to we Włoszech, gdzie liga ma pewne problemy finansowe. Kluby zatrudniają młodych trenerów, którym brakuje doświadczenia. Moim zdaniem doświadczenie w tej pracy jest kluczowe.
Najwięcej pracy masz przed sezonem, kiedy zawodniczki wracają po wakacjach i nie są w najwyższej formie?
SIMONE MENCACCINI: Staramy się nie dopuścić, żeby zawodniczki wróciły po wakacjach nieprzygotowane. Każda dostaje indywidualną listę zadań. Jeśli sumiennie wykonują swoje obowiązki, to po wakacjach wracają w dyspozycji umożliwiającej rozpoczęcie okresu przygotowawczego. Tak było w tym roku. Pojechaliśmy na obóz i dziewczyny były gotowe do rozpoczęcia pracy. W poprzednim sezonie było nieco gorzej i miałem więcej roboty (śmiech).
Do swojej dyspozycji masz sześć siatkarek, pozostałe przebywają na zgrupowaniu reprezentacji. Jak później zrównać poziom przygotowania obu grup, które poddane są zupełnie innym obciążeniom?
SIMONE MENCACCINI: Kadrowiczki już są w bardzo dobrej formie. Czasem wracają przetrenowane, czasem z drobnymi urazami – muszą mieć możliwość złapania świeżości. Problem polega na tym, że już na początku rozgrywek ligowych czekają nas pojedynki z klasowymi zespołami, dlatego wspomniany odpoczynek nie będzie zbyt długi. Moim celem jest podtrzymanie formy siatkarek z reprezentacji i zbudowanie podobnej u zawodniczek, które przygotowują się w klubie.