Niepotrzebne nerwy
Enion Energia MKS Dąbrowa Górnicza pokonał brązowe medalistki PlusLigi Kobiet PTPS Piła 3:2 (25:17, 19:25, 25:17, 28:30, 15:13). MVP meczu została Ewelina Sieczka.
Przed meczem trudno było wskazać faworyta, choć za takiego uchodził zespół Enionu Energii. Siatkarki z Dąbrowy Górniczej przystępowały jednak do tego meczu rozbite po sromotnym laniu, jakie sprawiły im zawodniczki BKS Aluprof Bielsko-Biała, z kolei ekipa z Piły przejechała podbudowana zwycięstwem nad niedawnym liderem PlusLigi Kobiet Centrostalem Bydgoszcz.
Na dodatek okazało się, że dąbrowianki będą musiały zagrać bez Katarzyny Gajgał. Środkowa Enionu doznała kontuzji podczas rozgrzewki przed meczem w poprzedniej kolejce z BKS. Początkowo wydawało się, że uraz jest na tyle nie groźny, że reprezentacyjna środkowa będzie mogła zagrać w tym meczu, teraz okazuje się, że przerwa będzie musiała potrwać jeszcze co najmniej dwa tygodnie.
- Noga jest unieruchomiona, na razie nie myślę o treningu, naderwana torebka stawowo na to zupełnie nie pozwala - tłumaczy zawodniczka.Mimo kontuzji Gajgał wybiera się ze swoim zespołem na pierwszy mecz Ligi Mistrzyń ze Scavolini Pesaro. - Jestem wpisana w protokole, jeśli się nie pojawię, klub zapłaci karę - tłumaczy zawodniczka.
Drużyna MKS musiała sobie więc radzić bez Gajgał, trener Wojciech Lalek miał do dyspozycji wszystkie swoje zawodniczki. Pierwszy set był wyrównany tylko na początku, od stanu 10:10 sprawy w swoje ręce wzięły siatkarki Enionu, wypracowały sobie kilkupunktowe prowadzenie, którego nie oddały już do końca. Drugi set wyglądał podobnie, z tą tylko różnicą, że tym razem od połowy seta "odjechały" siatkarki z Piły. Nie pomogło nawet pojawienie się na parkiecie Magdaleny Śliwy, którą trener Waldemar Kawka wyraźnie chciał "oszczędzić" na mecz pucharowy z mistrzem Włoch.
- Nikt nie spodziewał się, że będzie to łatwy mecz i taki właśnie był - stwierdziła potem Katarzyna Walawender. - Spotkały się przecież dwie wyrównane drużyny.
W trzecim secie górą ponownie były siatkarki Enionu, widać było jak powoli powracało życie do zespołu po przegranej poprzedniej partii. Akcje siatkarek z Dąbrowy Górniczej ponownie miały swoje tempo, serią dobrych zagrywek popisała się Magdalena Sadowska. Drużyna z Piły goniła wynik, udało nawet się jej doprowadzić do remisu (11:11), ale potem znowu na parkiecie dominowały zawodniczki Enionu.
Wydawało się, że ten poziom siatkarki z Dąbrowy Górniczej utrzymają już do końca, w czwartym secie prowadziły już 20:15, a mimo to, po dramatycznej końcówce zeszły pokonane. Dziwne, bo mając taką przewagę, dąbrowianki nie powinny jej już roztrwonić. Za szybko może jednak uwierzyły w swoje zwycięstwo i za to spotkała je kara. Tie break jest loterią. I tak było. Prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie, w końcówce więcej zimnej krwi zachowały zawodniczki Enionu, wygrywają całe spotkanie. Bohaterką ostatnich akcji była Walawender.- Jaka bohaterka - zaśmiała się atakująca Enionu. - Niepotrzebnie doprowadziłyśmy do takiej sytuacji, pozwoliłyśmy się rozegrać drużynie z Piły. Mecz był chaotyczny, na szczęście dla nas zakończył się pomyślnie.
Po meczu powiedzieli
Agnieszka Kosmatka: Fajnie, że kibice mogli oglądać aż pięć setów. Dołożyli się do tego jednak sędziowie, mecz mógł przebiegać w zupełnie innej atmosferze.
Magdalena Śliwa: Ten mecz był bardzo ważny zarówno dla zespołu z Piły jak i dla nas. Tylko nasze gapiostwo sprawiło, że nie zakończył się on po czterech setach. W tym secie straciłyśmy panowanie nad grą.
Wojciech Lalek: Zdobyliśmy ważny punkt, szkoda, że nie udało się ugrać więcej. Popełniliśmy za dużo własnych błędów, było ich aż 40 i to efekt tych przegranych setów tak wysoko. Niepotrzebnie sędziowie podsycili atmosferę tego spotkania.
Waldemar Kawka: Liczba błędów zadecydowała o końcowym sukcesie. Spodziewaliśmy się trudnego meczu, chwała dziewczynom, że potrafiły się podnieść w piątym secie, kiedy rywalki grały naprawdę bardzo dobrze. To był ważny mecz dla układu tabeli.