Niedziela z TAURON Ligą: Grupa Azoty Chemik Police - E.LECLERC MOYA Radomka Radom 2:3
Grupa Azoty Chemik Police po dwóch kolejkach TAURON Ligi ma na koncie dwie porażki. Czy jest ktoś, kto mógł to przewidzieć? W niedzielny wieczór policzanki uległy u siebie drużynie E.LECLERC MOYA Radomce Radom 2:3 (26:28, 18:25, 25:16, 25:17, 8:15). Nagroda MVP trafiła w ręce rozgrywającej radomskiej drużyny Katarzyny Skorupy.
Policzanki sezon rozpoczęły od zacietego i pięciosetowego starcia w Legionowie, ale do domu wróciły tylko z jednym punktem. Z kolei radomianki we własnej hali zwyciężyły Polskie Przetwory Pałac Bydgoszcz 3:0. Trudno było jednak uznać, że to zespół trenera Riccardo Marchesiego jest faworytem. Grupa Azoty Chemik Police to zespół zbudowany do walki o najwyższe cele. I nawet jeśli przegrał mecz otwarcia, to i tak trzeba pamiętać o jego sile. Inna sprawa, że na drużynie trenera Ferhata Akbasa z pewnością odbija się przymusowa przerwa w treningach spowodowana zakażeniem jednej z zawodniczek koronawirusem, tuż przed rozpoczęciem sezonu.
Od początku kierowana przez Katarzynę Skorupę radomska drużyna spisywała się bardzo dobrze, ale gdy w środkowej fazie seta policzanki wygrywały trzema punktami wydawało się, że sytuacja jest opanowana. Drużyna E.LECLERC MOYA Radomka nie zamierzała odpuszać i goniła. W końcówce zawodniczki Grupy Azoty Chemika prowadziły 22:20, ale dzięki dobrym zagrywkom Justyny Łukasik to tylko radomski zespół w tej partii piłki setowe. Trzy policzanki obroniły, ale przy czwartej zablokowana na siatce została Jovana Brakocević i ekipa gości wyszła na prowadzenie 1:0.
Gdy na początu drugiej partii gospodynie wygrywały 4:2, a później, po bloku na Julii Twardowskiej, 13:9 wydawało się, że przełamią opór radomskiej drużyny. Ale zespół Marchesiego spisywał się jak z nut, czego nie można powiedzieć o Grupie Azoty Chemiku, popełniającym sporo błędów. Radomianki szybko odrobiły straty, po czym wyszły na prowadzenie, którego nie tylko nie oddały do końca, ale skutecznie, do ostatniej piłki, powiększały. Po asie serwisowym Andressy Picussy drużyna gości wygrywała 24:18 (!), a chwilę później, po fatalnym rozegraniu Marleny Kowalewskiej, Bruna Konorio dopełniła formalności, a radomianki zwyciężyły 25:18 (!!).
Grupa Azoty Chemik to jednak zespół, którego nigdy nie można przekreślać. Choć policzanki były w koszmarnym dołku, to jednak zdołały się podnieść i to z przytupem. Dwie kolejne partie były absolutną dominacją gospodyń. Akbas pobudził zespół kilkoma zmianami w składzie, na boisko wyszły Martyna Łukasik, Indy Baijens i Katarzyna Połeć, ale przewaga Chemika zarysowała się dopiero w drugiej części trzeciego seta. Dość powiedzieć, że od stanu 15:15 radomianki zdobyły tylko... jeden punkt. W kolejnej partii przewaga miejscowych była podobna, bo rywalki zdobyły ledwie jeden punkt więcej. Zawodniczki z Radomia przeżywały trudne chwile, szczególnie Julia Twardowska, która po czterech setach na 30 ataków miała skończone... trzy.
Tie-break jednak świetnie rozpoczął się dla przyjezdnych, które szybko wyszły na prowadzenie i przy stanie 4:1 Akbas już musiał prosić sędziów o pierwszy czas. Niewiele to pomogło, przy zmianie stron radomski zespół wygrywał 8:4 i Chemik stanął pod ścianą. Odżyła Twardowska, która przy stanie 9:5 w kapitalny sposób wykorzystała kontrę i stało się jasne, że niespodzianka - niespodzianka, jednak chyba nie sensacja, bo przecież radomski zespół też był budowany z myślą o wysokiej pozycji w TAURON Lidze - jest już bardzo blisko. W polickim zespole widać było nerwowość, chwilę po kontrze Twardowskiej gospodynie fatalnie pomyliły się w rozegraniu, a po chwili nie przyjęły zagrywki. Takiej okazji z rąk radomski zespół wypuścić już nie mógł.
Powrót do listy