Nicola Negro: PlusLiga i ORLEN Liga to uznane marki
Nowy trener Impela Wrocław Nicola Negro opowiada nam o wyzwaniach, jakie czekają zespół w nowym sezonie, ocenia siłę polskich lig i mówi o tym, jakie najważniejsze zadanie stoi przed biało-czerwonymi.
ORLENLIGA.PL: W jaki sposób wrócił pan do Polski?
NICOLA NEGRO: Przyznam szczerze, że sam nie spodziewałem się, iż tak szybko wrócę do ORLEN Ligi, po tym jak rozstałem się z klubem z Dąbrowy. Ale ostatni sezon, w Conegliano, nie było dla mnie udany a sama współpraca nie zakończyła się w miłej atmosferze. Odpadliśmy w ćwierćfinale Pucharu CEV z PGE Atomem Treflem i szefowie klubu zdecydowali się zerwać ze mną kontrakt.
Często w Italii wyrzuca się trenera wcześniej niż w połowie sezonu?
NICOLA NEGRO: To nie jest takie częste, bo przecież zaczęliśmy budowę mocnej drużyny, z sześcioma uczestniczkami mistrzostw świata i wiedzieliśmy już wcześniej, że szczególnie na początku, gdy dziewczyny wrócą ze zgrupowań reprezentacji będą musiały odpocząć, a nam nie będzie łatwo walczyć na wszystkich frontach. Na starcie nie było jednak żadnych wielkich wpadek, w grudniu wygraliśmy 6 z 7 meczów, a komplikacje pojawiły się po stracie rozgrywającej Alishy Glass. Wtedy przegraliśmy z polską drużyną, po złotym secie. OK, to była decyzja klubu, a ja czekałem na nowe możliwości. Gdy przyszła propozycja z ORLEN Ligi to nawet chwili się nie wahałem, od razu się ucieszyłem. Chciałem wrócić do Polski, bo doskonale wiedziałem, co tu zastanę. Zdawałem sobie sprawę, jak w waszym kraju siatkówka jest szanowana i kochana, jak jest ważna.
Tyle tylko, że we Wrocławiu będą od pana oczekiwać pewnie jeszcze więcej niż we Włoszech!
NICOLA NEGRO: Oczywiście, że będą wymagania. Nie możemy się nigdzie chować, szukać wymówek, bo mamy silny skład. Zawsze wolę jednak walczyć o najwyższe cele, zamiast o przetrwanie, dlatego tak cieszę się z tego, co mamy w Impelu. Wiemy, na co nas stać, jednak oczywiście szanujemy też i doceniamy siłę rywali, takich jak ekipy z Polic czy Sopotu. To na pewno dwie wspaniałe drużyny, ale nie zapominamy też o tym, że ciekawe ruchy transferowe poczyniły też zespoły z Łodzi, Dąbrowy czy Muszyny. Szykuje się bardzo interesująca liga.
Praca w Polsce działa jak magnes na wielu włoskich szkoleniowców. Dlaczego?
NICOLA NEGRO: Bo PlusLiga i ORLEN Liga są bardzo ważnymi punktami na siatkarskiej mapie świata. Każdy wie, jak są silne. Przecież w zeszłym roku dwie męskie drużyny walczyły w Final Four Ligi Mistrzów, organizatorem kobiecego Final Four był Chemik. Wyraźnie widać, że rok po roku te ligi są coraz mocniejsze, a ludzie spoza waszego kraju coraz bardziej się im przyglądają i traktują z coraz większym szacunkiem.
Wierzy pan w to, że uda się zatrzymać pochód Chemika Police?
NICOLA NEGRO: To jest jeden z naszych celów, nie ma co ukrywać. Zdaję sobie sprawę, że w poprzednim sezonie Impel skończył ligę na czwartym miejscu i naszym zadaniem jest ten wynik poprawić. Zaczniemy pracować z takim nastawieniem, że nam się to uda, choć wiemy że rywale są bardzo groźni. Walczymy o tytuł, nie ma innej możliwości.
Do pańskiej drużyny trafiło wiele znanych siatkarek, jest pan zadowolony z tej kadry?
NICOLA NEGRO: Klub dał mi możliwość zatrudnienia wielu świetnych siatkarek. Z Mileną Radecką już pracowałem w Baku, a w osobach Kasi Skowrońskiej-Dolaty i Caroliny Costagrande mam dwie bardzo doświadczone zawodniczki, które grały w najlepszych klubach, o najwyższą stawkę. Jestem z tego bardzo zadowolony.
Kiedy nauczy się pan języka polskiego?
NICOLA NEGRO: Naprawdę jest nam trudno, uwierzcie mi. Nawet gdybym starał się uczyć codziennie, wkuwać słówka to nie wiem, ile ta nauka by potrwała. A w mojej pracy, gdy co sezon masz nowe wyzwania, często nowe zawodniczki to trudno znaleźć czas na prawdziwą, systematyczną naukę. Przyznaję się, że maksimum energii poświęcę na właściwie poukładanie klocków, a nie naukę języka. Tym bardziej, że możemy rozmawiać po angielsku. Ale prawda jest taka, że powinniśmy się uczyć, a już na pewno zwrotów dotyczących siatkówki.
Wspominał pan o języku angielskim. To on staje się urzędowym w siatkówce, wypiera włoski.
NICOLA NEGRO: Wszystko ma swoje etapy. Pod koniec lat 90-tych i na początku XXI wieku centrum światowej siatkówki była Italia. Można powiedzieć, że to było siatkarskie „NBA”. Wielu graczy, którzy przyjechali do naszych lig nauczyło się włoskiego i później ten funkcjonował także np. w innych reprezentacjach. Ale to była tylko konsekwencja tamtych czasów, bardziej konieczność niż moda. W tamtych latach np. w koszykówce, gdzie we włoskich drużynach było po kilku Amerykanów, mówiło się po angielsku. W tym momencie angielski zaczyna dominować w siatkówce, bo jest najłatwiejszym narzędziem komunikacyjnym obecnego świata. Warto jednak pamiętać, że nie ma znaczenia w jakim języku mówisz, polskim, włoskim czy angielskim, najważniejsze jest używać tego samego, uniwersalnego języka siatkówki.
Czego się pan spodziewa po biało-czerwonych? Czy w najsilniejszym skłądzie są w stanie zdobyć medal mistrzostw Europy?
NICOLA NEGRO: Mam nadzieję, że trener Nawrocki dostanie czas, by normalnie pracować. W siatkówce kluczowy jest czas, by wprowadzić w życie jakiś projekt. Czy najważniejsze jest teraz, by myśleć jak silną jest wasza kadra z Kasią Skowrońską-Dolatą, Anną Werblińską i innymi najbardziej znanymi zawodniczkami? Moim zdaniem ważniejsze jest patrzenie w przyszłość i w te nazwiska, które mogą być następnym pokoleniem biało-czerwonych. Mam nadzieję, że trenerowi Nawrockiemu starczy czasu, by to pokolenie zbudować. Nie da się przecież po wieki tylko liczyć na te same, wielkie nazwiska.