Nerwy były od pierwszego seta
W niedzielne popołudnie w hali OSiRu nie mogło zabraknąć prezesa Banku BPS Muszynianki Fakro. Aleksander Trojanowicz oglądał finałowe spotkanie w towarzystwie prezesów Banku Polskiej Spółdzielczości. Po zakończeniu meczu prezes w kilku zdaniach podsumował turniej finałowy Enea Cup 2011, a także tegoroczny start siatkarek z Muszyny w europejskich pucharach.
Siatkarki Banku BPS Muszynianki Fakro osiągnęły pierwszy z wyznaczonych celów - Puchar Polski. Pierwsze zadanie na ten sezon zostało więc wykonane. - Tak, zadanie wykonane. To pierwszy cel, który chcieliśmy zrealizować obok Ligi Mistrzyń, w której pograliśmy całkiem nieźle. Były oczywiście apetyty na Final Four aczkolwiek przed sezonem nie wyznaczaliśmy sobie takiego celu. Chcieliśmy po prostu zajść jak najwyżej i zaszliśmy. Myślę, że pierwsza szóstka w Europie to dobry wynik - tłumaczy prezes klubu, Aleksander Trojanowicz, i dodaje: - To pierwszy Puchar Polski w historii klubu i pierwszy w mojej karierze na stanowisku prezesa. Mogę mieć tylko nadzię, że dobrą passę będziemy kontynuować również w play offach.
Mecz przeciwko aktualnym mistrzyniom kraju dostarczył kibicom wielu emocji. Prezes Banku BPS Muszynianki Fakro przyznaje, że spodziewał się problemów, choć nie aż tak poważnych. - Spodziewałem się, że ten mecz będzie zacięty. Dzień wcześniej oglądałem Bielsko w meczu z Sopotem i na tej podstawie można było się spodziewać, że postawią trudne warunki. Z drugiej strony nie sądziłem, że będzie to aż tak duża przeszkoda. Natomiast bardzo się cieszę, że dziewczyny przeskoczyły tę przeszkodę tak, jak tego chcieliśmy - tłumaczy Aleksander Trojanowicz.
W czasie meczu nerwy towarzyszyły wszystkim, również prezesom klubu. - Nerwy były od pierwszego seta. Ja podchodziłem bardzo emocjonalnie do tego meczu ale wiem, że dla kibiców to była prawdziwa uczta. Myślę, że lepszego finału Pucharu Polski nie mogliśmy sobie wymarzyć - wspomina prezes, który mecz oglądał w towarzystwie Prezesa Zarządu Baku BPS Mirosława Potulskiego i Wiceprezesa Piotra Pokropka. - Wraz z prezesem Potulskim denerwowaliśmy się mniej więcej na tym samym poziomie. Prezes Pokropek siędział troszeczkę dalej więc na bieżąco nie sledziłem jego reakcji ale myślę, że to były takie same nerwy - opowiada Aleksander Trojanowicz.
Tradycyjnie, meczom siatkarskim towarzyszy gorący doping zgromadzonej w hali publiczności. Zarówno prezes Potulski jak i prezes Trojanowicz brali czynny udział w zorganizowanym dopingu. - Oczywiście! Inaczej swojego udziału w meczu nie widzimy! Albo przychodzimy na mecz i jesteśmy zaangażowani, albo w ogóle nie przychodźmy. - żywiołowo tłumaczy prezes klubu z Muszyny.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Na pytanie, czy trzeba się będzie przyzwyczając do wznoszenia pucharów prezes Trojanowicz odpowidział krótko: - To jest bardzo miłe uczucie.