Natalia Valentin-Anderson: zabrakło ostatniego kroku
LIGA SIATKÓWKI KOBIET: W rewanżowym meczu 1/8 Pucharu CEV wzięłyście rewanż na wyżej notowanych rywalkach z Włoch. Szkoda tylko, że tej świetnej gry nie udało się utrzymać w złotym secie.
NATALIA VALENTIN-ANDERSON (rozgrywająca Developresu SkyRes i reprezentacji Portoryko): To jest bardzo dziwne uczucie kiedy po wygranym meczu 3:0 po chwili okazuje się, że jednak przegrało się rywalizację o awans do następnej rundy. Wiedziałyśmy, że złoty set jest loterią i wszystko może się w nim wydarzyć. Szkoda jednak, że popełniłyśmy w tej partii więcej błędów niż wcześniej i byłyśmy mniej dokładne we wszystkich elementach. Nasza zagrywka też nie funkcjonowała już tak dobrze jak w poprzednich trzech setach. Dziwnie się z tym czujemy. Ogólnie mam takie wrażenie, że akurat tego dnia byłyśmy lepsze i miałyśmy naprawdę duże szanse na awans.
- W tej decydującej partii najbardziej zabrakło wam chyba jednak skuteczności ataku, zwłaszcza ze skrzydeł…
- Na pewno Włoszki z każdym setem coraz bardziej wyczuwały naszą grę i miały nas dobrze rozpisane. Z tego względu trudniej było nam zdobywać bezpośrednie punkty w ataku. Piłka nie chciała już wpaść w boisko tak jak to miało miejsce na początku spotkania. Nie wiem czy akurat atak był tutaj decydujący. Moim zdaniem kluczowe było to, że w złotym secie nie zagrywałyśmy już tak dobrze jak wcześniej.
- W ataku próbowała pani uruchomić w pełnym zakresie środkowe i to była bardzo dobra opcja, bo Zuzanna Efimienko-Młotkowska była skuteczna i zdobyła dużo punktów.
- Nasze środkowe spisują się coraz lepiej w ataku i to widać z każdym meczem. Bardzo potrzebujemy ich skutecznej gry, podobnie jak innych dziewczyn, bo każda w zespole ma swoją rolę do spełnienia. Mamy w drużynie czternastkę zawodniczek, które są ważne i robią swoją robotę. Moim zdaniem mamy naprawdę mocny zespół. Szkoda, że w konfrontacji z Włoszkami w tym decydującym secie zabrakło nam trochę szczęścia.
- Mimo odpadnięcia z pucharu CEV, to rewanżowe zwycięskie spotkanie z bardzo mocnym włoskim zespołem chyba podbuduje was mentalnie na przyszłość?
- Na pewno tak. W początkowej fazie sezonu nie miałyśmy jeszcze przekonania, że jesteśmy tak mocnym zespołem. Teraz to pokazujemy i myślę, że cały czas jesteśmy na tej właściwej drodze, żeby się rozwijać i rosnąć w siłę jako drużyna. Ten mecz z Busto Arsizio na pewno doda nam pewności siebie. Szkoda tylko, że zabrakło ostatniego kroku, żeby wywalczyć awans do następnej rundy. Jeśli przeszłybyśmy tak mocny zespół, jakim jest Busto, to mogłybyśmy odegrać dużą rolę w tegorocznej edycji Pucharu CEV.
- Duże możliwości i potencjał całego zespołu pokazałyście ostatnio w Policach pokonując policzanki mimo prowadzenia rywalek 2:0.
- W trakcie meczu można naprawdę dużo zrobić i zmienić pod względem taktyczno-technicznym. Najwięcej zależy jednak od charakteru zespołu i w meczu z Chemikiem to właśnie ten czynnik był decydujący, bo w poprzednim spotkaniu z tym zespołem trochę nam tego zabrakło. W Policach pokazałyśmy już jednak nasz charakter i zagrałyśmy bardzo dobrze jako zespół. Każda z dziewczyn dała coś od siebie i wspierała koleżanki na boisku. To jest bardzo ważne w tym sporcie i w rozgrywkach drużynowych, żeby dysponować mocnym zespołem.
- Teraz przed wami dwa spotkania z drużyną z Bielska-Białej, w których będziecie faworytkami, ale musicie utrzymać koncentrację - zwłaszcza w tym pucharowym meczu, bo stawką spotkania będzie awans do turnieju finałowego u Puchar Polski…
- Nie możemy lekceważyć zespołu z Bielska, który w mojej ocenie jest naprawdę dobry. Na pewno też będziemy dokładnie przygotowywać się do każdego spotkania, najpierw tego ligowego, a dopiero później pucharowego. Najlepiej wyjść na boisko z takim nastawieniem, że po drugiej stronie siatki stoi jeden z najlepszych zespołów na świecie. Do każdego rywala trzeba podchodzić z dużym szacunkiem i odpowiednią koncentracją, bez wybiegania myślami do przodu. Na razie więc koncentrujemy się tylko na sobotnim meczu, a o Pucharze Polski pomyślimy później.
- Wasza dobra dyspozycja w ostatnich spotkaniach z mocnymi rywalkami pokazuje zwyżkę formy i odpowiedni poziom przygotowania na te decydujące spotkania sezonu?
- Moim zdaniem tak. Cały czas kontynuujemy wspólną pracę na treningach i staramy się grać coraz lepiej jako zespół. To co jest bardzo pozytywne, a co było widać w naszych ostatnich meczach, to duży charakter. Tak jak wspomniałam, tego nam jeszcze brakowało w początkowej fazie sezonu.
- Pani współpraca z pozostałymi dziewczynami z zespołu jest też coraz lepsza…
- To zasługa coraz lepszego zgrania. Im więcej ze sobą gramy, tym mamy lepsze wyczucie i lepiej się rozumiemy na boisku.
- Pod względem fizycznym macie teraz duże obciążenia i maraton gry, ale widać, że jesteście na to przygotowane.
- To część naszej pracy i nie ma co tutaj narzekać na zmęczenie. Nie będę kłamać, że nie odczuwamy zmęczenia, ale wiemy, że to jest nasza robota, żeby to przezwyciężyć zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Dostajemy zresztą dużą pomoc ze strony fizjoterapeutów i trenera od przygotowania fizycznego. Poza tym takie same problemy z dużą intensywnością gry mają również nasze rywalki w LSK. To nie jest więc dla żadnego zespołu jakaś dodatkowa przeszkoda.
- Czy po tych kilku miesiącach spędzonych w Polsce czuje się już pani zadomowiona w Rzeszowie?
- Zdecydowanie tak. Czuję się bardzo dobrze, zwłaszcza, że mamy świetny zespół i tworzymy razem fajną grupę koleżanek. Jestem też bardzo zadowolona z naszego sztabu trenerskiego. Czuję się szczęśliwa w Rzeszowie.
- W końcu może pani już tylko skupić się na grze w klubie a nie być w rozjazdach na mecze kadry…
- Nareszcie mogę być do końca rozgrywek w jednym miejscu, bez zmiany kontynentu i bez borykania się z dodatkowym zmęczeniem wynikającym z podróży i zmiany stref czasowych. Nie będzie też już tego problemu, że byłyśmy z koleżankami z zespołu na innym etapie zgrania. Wszystko wróciło na dobre tory i nasza gra powinna wyglądać jeszcze lepiej.
Powrót do listy