Nastawiły się na trudną i długą walkę
Po dwóch spotkaniach na terenie Dąbrowy Górniczej zdecydowanie bliżej wywalczenia mistrzostwa są siatkarki Tauronu MKS. Na placu boju niezawodna okazała się Krystyna Strasz, która swoimi obronami zachwycała dąbrowskich kibiców i potrafiła wyciągnąć naprawdę trudne piłki. Sama Strasz tuż przed pierwszym spotkaniem finałowym z Atomem Treflem Sopot zabawiła się we wróżkę i podzieliła się swoją wizją dotyczącą przebiegu całej rywalizacji. Jak do tej pory wszystko idzie po myśli dąbrowskiej libero.
Minione dni w Dąbrowie Górniczej przyniosły sporo radości wszystkim sympatykom Tauronu MKS. W pierwszych dwóch meczach finałowych podopieczne Waldemara Kawki odniosły zwycięstwo nad Atomem Treflem Sopot i tym sposobem są już o krok od wywalczenia złota. Co prawda, w drugim spotkaniu gra stała się bardziej wyrównana i sopociankom udało się wywalczyć seta na swoje konto, jednak dąbrowianki po raz kolejny udowodniły, że świetnie radzą sobie w trudnych sytuacjach. - W poniedziałek pierwsze dwa sety wygrałyśmy dosyć pewnie, ale później złapałyśmy lekką zadyszkę. Chyba za bardzo uwierzyłyśmy, że gra potoczy się dla nas gładko, tak jak w pierwszym spotkaniu. Trochę odpuściłyśmy i tym samym wyciągnęłyśmy rękę do rywalek, a one z tego skorzystały - oceniła Krystyna Strasz - Na szczęście w końcówce czwartego seta udało nam się dogonić sopocianki i ostatecznie wygrać. Bardzo się z tego cieszę.
Chyba wszyscy nastawiali się na wyrównaną i zaciętą walkę o mistrzostwo Polski. Aktualny i widoczny spadek formy Atomu Trefla Sopot zaskoczył same siatkarki z Dąbrowy Górniczej. - Prawdę mówiąc, myślałyśmy, że mecze z Sopotem będą miały inny przebieg. Rywalki nas trochę zaskoczyły w pierwszym spotkaniu, bo nastawiałyśmy się na trudną i długą walkę - zdradziła dąbrowska libero - Wydaję mi się, że odczuwają jeszcze zmęczenie po meczach z Muszyną.
Teraz rywalizacja przenosi się do Sopotu. Ekipa Tauronu MKS ma nadzieję, że z dalekiego Pomorza wróci już z wymarzonym trofeum. - Przed nami kolejne mecze w Sopocie,a właściwie, mam nadzieję, że tylko jeden. Podejrzewam, że tam będzie jednak cięższa walka, ale jestem dobrej myśli. Przed początkiem rywalizacji z Atomem mówiłam, że chciałabym rozegrać trzy spotkania i żeby zakończyły się one wynikiem 3:0, 3:1 i 3:2. Na razie wszystko się sprawdza i mam nadzieję, że będzie tak do końca - dodała z uśmiechem Strasz.