Na Podlasiu zawsze czuła się dobrze
Edyta Rzenno w tym sezonie wróciła do AZS-u Białystok na pozycję środkowej. Urodzona w Brzesku, przyznaje, że na Podlasiu, a zwłaszcza w jego stolicy, zawsze czuła się dobrze.
- Mam tu dużo przyjaciół, ale na razie niewiele czasu, żeby się z nimi spotkać. Wyjeżdżałyśmy na zgrupowania i turnieje, więc prawie nie ma nas w Białymstoku. Z dziewczynami z drużyny ciągle się poznajemy. Mam nadzieję, że dotrzemy się i polubimy – dodaje.
Siatkarki AZS-u wróciły właśnie z Nowego Sącza, gdzie zajęły drugie miejsce w towarzyskim turnieju Fakro CUP. Do drużyny nie dołączyła jeszcze Sinead Jack a Anna Łozowska cierpiała z powodu kontuzji. Z tego powodu Rzenno okazała się w tych zawodach jedyną środkową do dyspozycji Czesława Tobolskiego.
- Zdążyłam już odpocząć. Byłam blisko domu, więc odwiedziłam rodzinę. Miałam lekki problem z mięśniem nad kolanem, ale wszystko jest już w porządku – mówi akademiczka.
Z uśmiechem zauważa, że niepokoi ją czwartkowy wyjazd na Białoruś. Dwa wcześniejsze pobyty na wschodzie nie kończyły się dla niej dobrze.
- Za pierwszym razem okropnie się zatrułam, dwa lata temu skręciłam kolano. Aż boję się próbować trzeci raz – zaznacza. Edyta Rzenno traktuje siatkówkę jak swoją pasję, co pozwoliło jej wrócić do treningów po poważnej kontuzji i trzech skomplikowanych operacjach. Podkreśla, że nie jest gotowa na rozstanie z grą i pragnie walczyć o mistrzostwo.
Nie ukrywa, że w szkole podstawowej jej wzrost zwrócił na nią uwagę trenera koszykówki. Zaczęła jednak uczęszczać na zajęcia z piłki siatkowej. Zrezygnowała z nauki gry na keyboardzie, poświęciła się treningom, na które dojeżdżała do innych szkół a nawet miast. Kiedy miała siedemnaście lat, podpisała pierwszy kontrakt z klubem z Bielsko-Białej.
W wolnym czasie zawodniczka ogląda dużo filmów i sięga po książki. Najchętniej czyta kryminały, między innym trylogię „Millenium” i Simona Becketta. Jednak największą przyjemność daje jej fotografia, którą odkryła, gdy leczyła kontuzję.
- Bardzo lubię fotografować dzieci. Są naturalne i nie udają przed obiektywem. Białystok ma piękne okolice, co też staram się utrwalić. Kiedy nie mogłam grać, przyjeżdżałam na mecze i robiłam zdjęcia dziewczynom. Fotografuję wszystko – wyznaje.
Realizację osobistych marzeń Edyta Rzenno odkłada na razie na później. Praca wymaga od niej dyspozycyjności i wyrzeczeń. Po zakończonej karierze sportowej, kiedy będzie miała więcej wolnego czasu, chciałaby podróżować.
- Marzę o tym, by zobaczyć jak najwięcej i wszystko utrwalić na fotografiach – przyznaje. Siatkarki AZS-u wyjeżdżają w piątek na turniej do Baranowicz.