Muszynianka o krok od mistrzostwa
Drugie spotkanie finału PlusLigi Kobiet do złudzenia przypominało o wczorajszych wydarzeniach. Siatkarki z Muszyny prowadziły już 2:0 w setach, ale po wygraną sięgnęły dopiero po wspaniałym widowisku zakończonym tie-breakiem. W triumfie „mineralnych” 3:2 (25:21, 25:23, 22:25, 16:25, 15:9) największy udział miała MVP spotkania Dorota Pykosz.
– Wczoraj trener wspomniał o pierwszym kroku, dziś natomiast możemy się cieszyć, bo przybliżyłyśmy się do obrony mistrzostwa Polski – podsumowała spotkanie na pomeczowej konferencji Aleksandra Jagieło, kapitan Muszynianki Fakro.
Bielszczanki drugi mecz serii rozpoczęły znakomicie obejmując prowadzenie 5:2. Całą przewagę straciły jednak, gdy w polu serwisowym pojawiła się Kamila Frątczak. Przyjezdne grały niemal bezbłędnie i kiedy tylko zawodziły w ataku, na wysokości zadania stawał blok Muszynianki Fakro. Właściwego rytmu nie potrafiły odnaleźć z kolei miejscowe, a przewagi sześciu punktów – 20:14, „mineralne” nie dały już sobie wydrzeć. Warto odnotować, że w tej części spotkania mistrzynie kraju z poprzedniego sezonu popełniły zaledwie jeden własny błąd.
Kolejnego seta to podopieczne Bogdana Serwińskiego zaczęły lepiej, a prowadzenie 6:2 to głównie efekt słabszej obrony i przyjęcia w bielskim zespole. Gospodynie ruszyły do odrabiania strat, a sygnał do ataku dała skuteczna na lewym skrzydle Anna Barańska. Na parkiecie oglądaliśmy siatkówkę, którą zwykło się określać mianem „męskiej”, bowiem większość akcji kończyły mocne ataki po dobrym przyjęciu, a na dodatek żadna z drużyn nie zamierzała dawać „prezentów”. Gdy wydawało się, że bielszczanki są na dobrej drodze do wyrównania stanu spotkania seria pomyłek w przyjęciu spowodowała, że Muszynianka Fakro odskoczyła – 23:18. Pomimo nie lada wyczynów bielskiego bloku losów seta nie udało się już odwrócić. Eks-bielszczanka Aleksandra Jagieło skończyła dwa ataki i miejscowym znów przyszło „gonić” wynik.
– Ciężko goni się taki zespół jak Muszynianka, gdy przegrywa się 0:2 w setach – powiedział na konferencji prasowej szkoleniowiec gospodyń. Z dramatycznego trzeciego seta podopieczne Igora Prielożnego wyszły obronną ręką. Początkowa przewaga różnicą czterech punktów – 6:2 nie wystarczyła, aby bez „nerwówki” zwyciężyć. Sytuacja zmieniała się niczym w kalejdoskopie, a rywalizujące zespoły punkty zdobywały seriami. Końcówkę, od stanu 21:20 dla Muszynianki Fakro popisowo rozegrały bielszczanki, które przełamały opór przyjezdnych skutecznymi kontrami i dobrze pracującym blokiem.
Początek czwartej odsłony zwiastował dalszy ciąg zażartej walki, stąd też bardzo często na tablicy wyników pojawiał się remis. Na pierwszą przerwę techniczną ekipa z Muszyny schodziła z jednym „oczkiem” przewagi, ale bielszczanki odpowiedziały błyskawicznie. Kolejne dobre akcje pozwoliły zawodniczkom BKS Aluprof uzyskać kilkupunktową przewagę, a z rytmu miejscowych siatkarek nie wybiły ani zmiany w składzie „mineralnych”, ani przerwy zarządzane przez szkoleniowca Bogdana Serwińskiego.
Wielkich emocji dostarczył początkowy fragment rozstrzygającego seta. Wpierw pomyłki przyjezdnych dały gospodyniom prowadzenie 4:1, ale kolejne pięć akcji, po wspaniałej walce, zakończyły się zdobyczami dla drużyny znad Krynicy. Przy stanie 9:7 dla Muszynianki Fakro trener Prielożny zdecydował się na podwójną zmianę, ale przyjezdne dołożyły jeszcze dwa „oczka”, a później kolejne, rozstrzygające o losach konfrontacji. – Mogę tylko wyrazić zadowolenie z wygranego meczu i zauważyć, że był on chyba ozdobą całej ligi. Z pewnością dla kibiców potyczka z taką dramaturgią i poziomem gry była siatkarskim wydarzeniem – zaznaczył Bogdan Serwiński, opiekun „mineralnych”.
Bielszczanki, aby odwrócić losy walki o złoto muszą wygrać teraz dwukrotnie na parkiecie w Muszynie. – Jesteśmy w podbramkowej sytuacji, ale skoro Muszynianka wygrała u nas dwa mecze, to i my możemy zwyciężyć na wyjeździe, aby powrócić na piąte spotkanie do Bielska-Białej – optymistycznie stwierdziła Natalia Bamber, kapitan bielskiego teamu.
Patrząc na dwa spotkania w stolicy Podbeskidzia można oczekiwać, że emocji w kolejnym meczu na pewno nie zabraknie. Losy finałowej rywalizacji nie są jeszcze rozstrzygnięte, choć trudno nie dostrzegać, że to siatkarkom z Muszyny bliżej do celu założonego przed sezonem