Muszynianka - ENION 1:3
Bank BPS Muszynianka Fakro Muszyna przegrała z ENION-em Energią MKS Dąbrowa Górnicza 1:3 (20:25, 25:19, 23:25, 20:25) w drugim półfinałowym meczu. W rywalizacji do trzech zwycięstw 1-1. MVP meczu została Joanna Szczurek.
W pierwszym meczu muszynianki cudem wygrały. W drugim już takiego szczęścia nie miały. Grające bardzo solidną siatkówkę dąbrowianki wygrały drugie spotkanie, otwierając sobie szansę awansu do finału PlusLigi Kobiet. Kiedy rozpoczęło się spotkanie, odnosiło się wrażenie, że jest to kontynuacja meczu z poprzedniego dnia. Scenariusz identyczny, znów niby dominowały muszynianki, ale punkty zdobywały przyjezdne. W zespole z Muszyny nastąpiła tylko jedna zmiana w składzie wyjściowym, Dorotę Pykosz zastąpiła Sylwia Pycia. Dąbrowianki mają żelazną szóstkę i nie było potrzeby dokonywać zmian. Kibice przewidywali, że po tak trudnym i wyczerpującym pierwszym spotkaniu zespół z Dąbrowy Górniczej nie wytrzyma kondycyjnie. Nic z tych rzeczy, podopieczne Waldemara Kawki od początku meczu utrzymywały dobrą dyspozycję, i to one dyktowały warunki. Kapitalnie rozgrywała Magdalena Śliwa, co wykorzystywały bezlitośnie w ataku Szczurek, Sieczka, Pura, Gajgał i Liniarska. Przyjezdne podparły to jeszcze doskonałą grą w obronie i pierwszy set układał się po ich myśli. Trener Serwiński zastąpił Joannę Mirek, Elżbietą Skowrońską, ale dwa brakujące punkty były dla przyjezdnych tylko formalnością. Dąbrowianki wygrały pierwszą partię 25:20.
W drugiej odsłonie już na początku miejscowe dokonały zmiany. W miejsce Marty Solipiwko na pozycje atakującej weszła Anna Witczak. Muszynianki nadrobiły kilkupunktową stratę i objęły prowadzenie 12:11. Obie drużyny już się nie oszczędzały. Siatkarki dawały z siebie wszystko, co mają najlepsze. Rozgorzała walka na całego. Sporo zapisywał w swoim notesie obecny na meczu trener polskich siatkarek Jerzy Matlak. Zaznaczyła się przewaga muszynianek, które prowadziły już 22:17. Chwila nieuwagi i trener Serwiński musiał posiłkować się przerwą dla swojego zespołu. Na szczęście Jagieło i Pycia były na posterunku, miejscowe opanowały sytuację i autowy atak Joanny Szczurek dał im wygraną w drugim secie 25:19.
Od grymasu trenera Waldemara Kawki rozpoczęły drugiego seta siatkarki ENION-u. Stało się tak za sprawą dwóch zepsutych zagrywek jego podopiecznych. Znów kibice obserwowali kopię poprzednich setów. Siłowe ataki miejscowych ekwilibrystycznie broniła libero zespołu z Dąbrowy Górniczej Krystyna Strasz. Wynik oscylował cały czas wokół remisu. Wejście na boisko Katarzyny Walawender poderwało drużynę z Dabrowy Górniczej i na drugim czasie technicznym prowadził jej zespół 16:13. W krótkim czasie trener Serwiński wykorzystał dwie przerwy, jednak w jego drużynie gra przestała się kleić. Agnieszka Śrutowska, która zamieniła na rozegraniu Izabele Bełcik miała odmienić losy tego seta dla Muszynianek. Rzeczywiście coś drgnęło w poczynaniach Muszynianek. Przede wszystkim zaskoczyła zagrywka, z którą nie mogły poradzić sobie Dąbrowianki. Miejscowe wyrównały 20:20. Punkt za punkt grały oba zespoły do stanu 23:23. Dwa razy podopieczne trenera Kawki zatrzymały na bloku Aleksandrę Jagieło i mogły cieszyć się z wygrania trzeciej partii.
Czwartego seta Muszynianki rozpoczęły od zepsutej zagrywki Agnieszki Bednarek-Kaszy. Gdy przyjezdne prowadziły 3:0 trener Serwiński za Bełcik i Jagieło desygnował do gry Śrutowską i Mirek. Gra się w dalszym ciągu nie układała, więc dokonał kolejnej zmiany. Na parkiecie pojawiła się Dorota Pykosz, która zamieniła Sylwie Pycię. Miała nosa Magdalena Śliwa kierując większość piłek do Joanny Szczurek, która wykazywała się wyjątkową skutecznością. Dąbrowianki grały jak natchnione. Z fantazją i polotem rozgrywała Śliwa. Środkowe otrzymywały piłkę pod rękę. Strach zaczął zaglądać miejscowym w oczy. Przyjezdne grając z ogromnym szczęściem objęły prowadzenie 16:10. Uaktywniła się na środku Katarzyna Gajgał. Jej ataki z obiegnięcia siały popłoch w szeregach siatkarek z Muszyny. Przewaga punktowa była spora. Cały czas czekano na zryw Banku BPS. Miejscowe rzeczywiście ruszyły do ataku. Już wykończona graniem na pełnych obrotach Joanna Szczurek nie grała tak perfekcyjnie. Muszynianki ciułały punkt po punkcie, ale tym samym odwdzięczały się Dąbrowianki, które nie popełniły już błędu z poprzedniego dnia. Nauka nie poszła w las. W końcówce meczu wykazały się dojrzałością w grze, co dało im upragnione zwycięstwo. Skuteczny atak Gajgał z prawego skrzydła przypieczętował sukces przyjezdnych, które wygrały czwartą partię 25:20 i zasłużenie cały mecz 3:1.
Oba mecze były bardzo zacięte, powiedział po sobotnim spotkaniu trener kadry Jerzy Matlak. - Muszynianki przegrały, bo popełniły za dużo własnych błędów. Poziom był różny, to znaczy pozytywna była gra w obronie zespołu z Dąbrowy Górniczej, ale też ataki muszynianek były łatwe do przewidzenia. Bank BPS tracił siły z minuty na minutę, tu też upatrywałbym przyczyny porażki miejscowych. Wczoraj niezwykle skutecznie zagrała Aleksandra Jagieło, czego nie udało się jej dokonać w drugim meczu. W zespole Dąbrowy Górniczej wyróżniłbym Szczurek i Gajgał, natomiast w drużynie Banku BPS Bednarek-Kaszę i Skowronską - dodaje trener Matlak.
Słowa nie mógł wypowiedzieć po meczu trener przyjezdnych Waldemar Kawka. - Sporo mnie te mecze kosztowały. Wczoraj byliśmy już tak blisko sukcesu. Zabrakło nam sportowego szczęścia. Jestem pełen uznania dla mojego zespołu. Ja mam zasadę, że nie wyróżniam nikogo. Tworzymy zespół. Drużyna wygrywa jak i przegrywa. Oczywiście gra się niektórym siatkarkom różnie układa, jednak za sukces, czy porażkę odpowiadają wszystkie grające. Często pytają mnie dziennikarze, jak my to robimy, że gramy tak dobrze w obronie. To zależy wszystko od predyspozycji poszczególnych zawodniczek. One wyczuwają co może zrobić rywal, przewidują zagrania. Do tego oczywiście dodać trzeba jeszcze duża sprawność siatkarską - dodaje zmęczony, ale szczęśliwy Waldemar Kawka.
Jak się powinno rozgrywać, pokazuje Magdalena Śliwa, komentuje mecz trener Banku BPS Bogdan Serwinski. - My wystawiamy piłkę na metr, a Magda na centymetr. Nie było w dzisiejszym meczu determinacji w moim zespole, tak jak w pierwszym meczu. Dzisiaj była rozpacz w oczach - podsumował trener Serwiński.