MKS - Muszynianka 0:3
Mistrz Polski nie pozostawił w Dąbrowie żadnej wątpliwości kto jest lepszy i pokonał MKS 3:0 (25:9, 2521, 25:21). MVP został Joanna Mirek.
Spotkanie wicelidera tabeli PlusLigi Kobiet z mistrzem Polski wywołało w Dąbrowie Górniczej olbrzymie zainteresowanie. Kilkadziesiąt minut przed spotkaniem trudno było znaleźć miejsce na parkingu hali przy Alei Róż. Kibice spodziewali się zaciętej, wyrównanej walki, a tymczasem był to spektakl w trzech krótkich odsłonach, w których w główne role zagrały siatkarki z Muszyny. Podopieczne Waldemara Kawki, niestety, były jedynie statystkami. - W życiu nie przeżyłam podobnego koszmaru, dla siatkarki przegranie seta do dziewięciu to wielka ujma - nie mogła pogodzić się z taką porażką Katarzyna Wysocka. - Liczyłyśmy, że będzie trudno, ale nie liczyłyśmy, że przegramy tak sromotnie. Pierwszy set trwał zaledwie 13 minut oraz 22 sekundy i to z przerwami, wykorzystanymi głównie przez trenera zespołu z Dąbrowy Górniczej. Trener Kawka widząc nieporadność swoich zawodniczek dokonywał zmian, brał czas, starał się wybić z rytmu rywalki, próbując w ten sposób odmienić losy tego seta. Na próżno. Kapitalna gra Sylwii Pyci, a także Kamili Frątczak, które praktycznie nie myliły się w ataku i bezbłędnie grały w bloku, sprawiły, że pojedynek był jednostronnym widowiskiem. - Ten mecz przegraliśmy już w szatni - przyznał po meczu trener dąbrowianek. - Co innego mówiliśmy sobie podczas odprawy przedmeczowej, a co innego wyszło. Dąbrowianki przegrywały najpierw 1:5, później 5:15 i 8:20, by w końcu przegrać 9:25! - Lały nas jak juniorki - oceniła tego seta Wysocka. Wygranie pierwszego seta w takich rozmiarach chyba rozluźniło szeregi zespołu Muszynianki, który nagle stracił swój rytm i w następnej partii przegrywał 2:5. Podopieczne trenera Bogdana Serwińskiego szybko wzięły się jednak w garść i doprowadziły do remisu. A później prowadząc swoja grę, utrzymywały kilkupunktowe prowadzenie. W końcówce, kiedy MKS zmniejszył prowadzenie Muszynianki do trzech punktów, wydawało się że wreszcie będą emocje i obie drużyny będą walczyć o każdy punkt. Siatkarki trenera Bogdana Serwińskiego wygrały również pewnie trzeciego seta. - Nasze rywalki zagrały rewelacyjnie i nie byłyśmy w stanie im dorównać - przyznała Magdalena Śliwa. Zdaniem Joanny Mirek o triumfie Muszynianki zadecydowała zagrywka. - Wiedziałyśmy, że tylko tą bronią możemy wygrać to spotkanie - przyznała.- Dobre przyjęcie MKS powodowałoby dobre rozegranie przez Magdę Śliwę i wówczas byłoby nam trudniej zdobywać punkty. Grałyśmy z tym zespołem w trakcie przygotowań do sezonu, jedno spotkanie przegrałyśmy, dlatego nie mogłyśmy sobie pozwolić na moment dekoncentracji. Przy stanie 16:10 w trzecim secie trener Serwiński dał szansę pograć zawodniczkom, które walczą o miejsca w podstawowej szóstce i na parkiecie pojawiają się sporadycznie. Zagrały Joanna Kaczor, Milena Rosner czy Agnieszka Śrutowska. Nie zmieniło to obrazu meczu, który nadal przebiegał pod dyktando mistrzyń Polski. - To nie Dąbrowa zagrała tak słabo, tylko my tak dobrze - stwierdziła po meczu Milena Rosner. - Dobrze byłoby, gdyby tak wyglądała nasz gra w każdym meczu. Po pechowej porażce z Bielskiem potrafiłyśmy się podnieść i zagrałyśmy naprawdę dobre spotkanie. Powrót do listy