Mistrzynie liczą na wyjazdowy skalp
W piątek rozpocznie się ekscytująco zapowiadająca się rywalizacja półfinałowa pomiędzy ekipami Banku BPS Muszynianki Fakro i BKS-u Aluprof. To powtórka z ubiegłorocznego finału. Tym razem to siatkarki z Muszyny przystąpią do całej serii w roli faworyta, ale obrończynie tytułu nie zamierzają łatwo się poddawać.
W pierwszej rundzie fazy play-off PlusLigi Kobiet znacznie trudniejszą przeprawę miały siatkarki z Bielska-Białej, które ostatecznie w czterech meczach uporały się z bydgoskim Centrostalem. To poprawiło nastroje w zespole i pozwoliło uwierzyć, że i kolejna przeszkoda jest możliwa do przebrnięcia. – Dzięki dwóm wygranym meczom w Bydgoszczy mieliśmy więcej czasu na regenerację i trening. Nie było także dodatkowego ciśnienia, presji związanej z decydującym spotkaniem. Wiedzieliśmy, że stać nas na wygranie wyjazdowych potyczek. Pierwszy był trudny, ale budujący pod względem mentalnym. Nazajutrz zagraliśmy natomiast jeden z lepszych meczów, notując aż 23 bloki i popełniając tylko 9 własnych błędów. Co ważne udało się utrzymać poziom koncentracji. Dyspozycja jest więc dobra, także fizycznie dziewczyny prezentują się korzystnie – mówi Mariusz Wiktorowicz, szkoleniowiec bialskich siatkarek.
Podopieczne trenera Bogdana Serwińskiego bez trudu uporały się z kolei z siatkarkami Organiki Budowlanych, kończąc rywalizację w trzech szybkich meczach. Dodatkowo „mineralne” mają pewną przewagę psychiczną nad bielszczankami. W trzech spotkaniach tego sezonu za każdym razem wygrywały aktualne wicemistrzynie Polski, z drugiej jednak strony w Pucharze Polski ekipa BKS-u Aluprof była już blisko pokonania siatkarek Banku BPS Muszynianki Fakro. – Stać nas na to, by w starciu z Muszynianką pokazać najlepszą grę. Tylko wtedy myśleć można o pokonaniu tak silnego przeciwnika – zauważa Karolina Ciaszkiewicz, przyjmująca czwartego zespołu po sezonie zasadniczym.
Nie ma wątpliwości, iż cała rywalizacja zapowiada się nad wyraz ciekawie i mało prawdopodobne, by zakończyła się już po trzech konfrontacjach. – Spotykamy się na innym etapie niż zazwyczaj. Do Muszyny jedziemy walczyć, by wrócić do domu co najmniej z jednym zwycięstwem. To Muszynianka jest faworytem, ale przecież faworyt nie zawsze wygrywa. Sami pamiętamy takie sezony, kiedy z pierwszego miejsca nie udawało się zdobywać mistrzostwa. Wszystko jest w tej rywalizacji możliwe – dodaje trener Wiktorowicz.