Mistrzowski set z marką KRISPOL: biało-czerwone mają przyszłość!
Kapitalny mecz reprezentacji Polski siatkarek w ćwierćfinale mistrzostw świata nie przyniósł ostatecznie awansu do czołowej czwórki mundialu. Nie zmienia to jednak faktu, że biało-czerwone pozostawiły po sobie fantastyczne wrażenia – ich mecze były pełne emocji, dramaturgii i co najważniejsze, wysokiego poziomu sportowego. Mundial pokazał, że polskie siatkarki mają przyszłość, szczególnie że objawiła się w naszym zespole liderka światowego formatu.
Nasze siatkarki wróciły do walki w mistrzostwach świata po dziesięciu latach, od sześćdziesięciu lat nie zdobyły medalu na tej imprezie. W mistrzostwach rozgrywanych w Polsce i w Holandii były jednak bardzo blisko sprawienia sensacji i wyeliminowanie w ćwierćfinale aktualnych mistrzyń świata – Serbek. Zabrakło dosłownie jednej, dwóch akcji w zaciętym piątym secie, przegranym na przewagi 14:16. Polki zaprezentowały się świetnie i walczyły jak równy z równym.
Niewiarygodne spotkanie rozegrała atakująca Magda Stysiak, na co dzień grająca we włoskiej Serie A. 21-letnia zawodniczka grała koncertowo, wczoraj wypadła nawet lepiej niż serbska gwiazda Tijana Bosković (która też grała znakomicie). Stysiak powtórzyła wynik jednej z największych polskich siatkarek w historii Małgorzaty Glinki, która w 2003 roku, w równie dramatycznym meczu półfinału mistrzostw Europy, również dobyła 40 punktów. Wtedy jednak niewiarygodnie grająca Glinka (40 punktów przy aż 65-procentowej skuteczności ataku, Stysiak w Gliwicach skończyła 24 z 68 wystaw, czyli zanotowała 50-procentową skuteczność) poprowadziła biało-czerwone do wielkiego finału mistrzostw Europy. Tutaj genialny mecz atakującej zespołu Vero Monza nie wystarczył, by zatrzymać mistrzynie świata, choć zabrakło tak niewiele…
Warto przypomnieć, że 40 punktów zdobytych w 2003 roku przez Glinkę w oficjalnym meczu reprezentacji Polski siatkarek było osiągnięciem rekordowym, które przetrwało dekadę. Zostało pobite dopiero 4 sierpnia 2013 roku, w brazylijskim Campinas, w meczu fazy grupowej World Grand Prix. Katarzyna Skowrońska zdobyła wtedy 41 punktów, w przegranym spotkaniu 2:3 z Rosjankami. Stysiak wyrównała rekord Glinki sprzed lat, w meczu o równie wielką stawkę. A przecież atakująca z Serie A jest jeszcze bardzo młodą zawodniczką, Glinka ustanawiała rekord i prowadziła Polki do złota w Turcji mając 25 lat, Stysiak w tym roku w grudniu skończy dopiero 22.
– Byłyśmy już prawie poza burtą, jeszcze jedna, dwie nieudane akcje i byłoby po sprawie – wspomina półfinał z 2003 roku z Niemkami Małgorzata Glinka. – Ale w tamtym momencie krążyła mi po głowie myśl, że się na to nie godzę: jak nie teraz, to może już nigdy nie zdobędziemy mistrzostwa. Miałam mentalność egzekutorki, nieważne czy piłka blisko czy daleko od siatki, wychodziłam w górę i z całych sił starałam się zdobyć punkt. Widziałam później, na wideo, swoją minę. To była złość, niemal wściekłość, że trzeba tyle czekać, żeby się wreszcie udało. Wyładowywałam to na piłce. W piątym secie wróciłyśmy do równowagi, a Niemki chyba zrozumiały, że zmarnowały swoją szansę. Wszystko nam wychodziło, cały czas byłyśmy o kilka punktów z przodu. Przy akcji na 14:9 niemal zderzyłam się z Marią Liktoras, a po udanym ataku zaczęłam skakać po boisku jak pajacyk. Piłka meczowa, w hali wszyscy stoją, kontratak, dostaję piłkę i udaje się sforsować blok! Płaczemy ze szczęścia, skaczemy na środku boiska z biało-czerwoną flagą. Niemczyk mówi do nas tylko jedno zdanie: dziewuchy, idziemy po złoto!
Tamto spotkanie z Niemkami było tym, które w dużej mierze przesądziło o sukcesie drużyny „Złotek”. Mamy nadzieję, że tak samo będzie po meczu z Serbkami i całym udanym turnieju mistrzostw świata dla obecnej reprezentacji trenera Stefano Lavariniego. Wiele wskazuje na to, że otworzył się nowy etap w historii polskiej kobiecej siatkówki.
Już 27 października rozpoczyna się sezon TAURON Ligi – wspieranej przez Markę KRISPOL – w której zobaczymy aż jedenaście siatkarek, które tak dzielnie walczyły w kadrze Polski w trakcie mistrzostw świata. A przecież takie młode utalentowane zawodniczki, jak Martyna Czyrniańska (Grupa Azoty Chemik Police) czy Aleksandra Gryka (ŁKS Commercecon Łódź) wcale nie składają broni i będą chciały wzmocnić biało-czerwone w kolejnych wielkich wyzwaniach. Wszystko wskazuje na to, że nasza kobieca reprezentacja wraca do światowej czołówki i ma szanse powalczyć o wyjazd na igrzyska olimpijskie w Paryżu w 2024 roku. Na pewno ma na to szanse z tak grającą liderką Magdą Stysiak.