Mistrzowski set z Marką KRISHOME: Polki zagrają w igrzyskach olimpijskich w Paryżu!
To jest historyczny, cudowny rok dla polskiej kobiecej siatkówki. Najpierw biało-czerwone zdobyły pierwsze medale Ligi Narodów, teraz wywalczyły awans na igrzyska olimpijskie, w kluczowych meczach pokonując potęgi z USA i z Włoch.
Aż szesnaście lat minie w Paryżu od poprzedniego startu polskich siatkarek w igrzyskach olimpijskich, ale licznik wreszcie przestał bić. Reprezentacja Polski po wielkich emocjach, ogromnych nerwach, ale i niesamowitej walce, zdobyła przepustki na igrzyska olimpijskie, które za rok będą rozgrywane w stolicy Francji. Polski zajęły drugie miejsce w turnieju kwalifikacyjnym, który odbywał się w łódzkiej Atlas Arenie. Biało-czerwone w decydujących starciach pokonały USA i Włochy, zajmując na koniec drugie miejsce i obok USA zapewniając sobie bilety na najważniejsze sportowe zawody świata. W ostatnim starciu przegrały pierwszego seta z Italią, przegrywały też na początku drugiej odsłony, ale później zaczęły kapitalnie walczyć i ostatecznie zwyciężyły w całym spotkaniu 3:1!
– Cały zespół, razem ze sztabem zagrał dzisiaj świetnie, było naprawdę głośno, cały czas pojawiały się podpowiedzi z ławki – mówiła dla Polsatu Sport Martyna Łukasik, przyjmująca biało-czerwonych i zawodniczka Grupy Azoty Chemika Police. – Ale przede wszystkim konsekwencja i powrót do dobrej gry, szczególnie po pierwszym złym secie. Cały czas wierzyłyśmy, że wrócimy do gry i to zrobiłyśmy. To jest drużyna, która gra najlepiej, gdy jest cała razem, wspiera się nawzajem. Gramy dobrze, gdy mamy ogień w sobie, to wszystko zaczyna wyglądać tak, jak powinno. Z Każdym meczem jesteśmy silniejsze i jedziemy do Paryża! – cieszyła się jedna z dziesięciu zawodniczek tej ekipy, które na co dzień występują w TAURON Lidze, wpieranej przez markę KRISHOME.
Radości przed kamerami nie ukrywał też trener Stefano Lavarini. – Zapamiętałem z tego meczu wiele rzeczy, bo działo się bardzo dużo – opowiada Włoch. – Wygraliśmy z prawdopodobnie mocniejszym rywalem niż my, choć nie prezentowaliśmy chwilami wielkiej siatkówki, za to dziewczyny pokazały niesamowity charakter. Momentami to nawet nie chodziło o samą siatkówkę, lecz raczej walkę w głowach, bilety na igrzyska były na wyciągnięcie ręki, a wszyscy tak bardzo chcieliśmy na nie pojechać – dodał.
Polki w łódzkim turnieju pokonały Koreę, Kolumbię, Słowenię, przegrały z Tajlandią – co mogło oznaczać brak awansu, jednak na koniec wygrały z Niemkami, USA i Włoszkami, zapewniając sobie przepustkę do Paryża. Na igrzyskach biało-czerwone po raz ostatni grały w 2008 roku, a liderką tamtej drużyny była Małgorzata Glinka-Mogentale.
Przypomnijmy, że to nie jedyny wielki sukces biało-czerwonych w tym niezwykłym sezonie.
Już wcześniej, w lipcu, polskie siatkarki odniosły historyczny sukces. Po zwycięstwie nad USA 3:2 zdobyły pierwszy medal (brązowy) w Lidze Narodów i World Grand Prix. Po 55 latach przerwy sięgnęły po trofeum w globalnej imprezie. W 1968 roku w Meksyku stanęły na trzecim stopniu podium igrzysk olimpijskich. Później mieliśmy krążki kontynentalnego czempionatu, w tym dwa złote.
– Dla nas ten brąz jest jak złoto. Wiadomo, że zawsze chce się więcej, ale na tak wysokim poziomie decydują szczegóły. W meczu z Amerykankami w tych szczegółach byłyśmy lepsze. Może meczu z Chinkami nie udźwignęłyśmy mentalnie i nie potrafiłyśmy zagrać swojej najlepszej siatkówki, ale dzisiaj to zrobiłyśmy. Szybko wyciągnęłyśmy wnioski z tamtej porażki i możemy się teraz cieszyć z tego brązu – dodała Agnieszka Korneluk, siatkarka Grupy Azoty Chemika, którą już od ósmego października będziemy mogli oglądać na boiskach TAURON Ligi.