„Mineralne” faworytkami finału
Tytułowe stwierdzenie nie może być dla nikogo żadnym zaskoczeniem. Od kilku sezonów Bank BPS Muszynianka Fakro dominuje na krajowych parkietach, a personalnie z każdym rokiem to zespół coraz mocniejszy na tle pozostałych w stawce PlusLigi Kobiet.
W poniedziałek i wtorek odbędą się pierwsze mecze rywalizacji o złoto toczonej do trzech zwycięstw. Starcie Banku BPS Muszynianki Fakro i Atomu Trefla jest powtórką finału z poprzedniego sezonu, kiedy sopocianki wprawdzie nawiązały walkę, ale ostatecznie musiały zadowolić się srebrnymi medalami. Taki scenariusz przewidują eksperci i w tym roku. A powodów jest kilka.
Bank BPS Muszynianka Fakro po dokonanych zmianach kadrowych przed sezonem 2011/2012 to aktualnie zespół teoretycznie najmocniejszy. Obecność w drużynie znakomitych reprezentantek Polski, z Anną Werblińską i Agnieszką Bednarek-Kaszą na czele, oraz świetnie spisujących się zagranicznych zawodniczek, gwarantuje odpowiednią jakość. Wprawdzie szkoleniowiec Bogdan Serwiński miał na przestrzeni sezonu powody do zmartwień wobec słabszej dyspozycji swoich podopiecznych, to jednak „mineralne” ponownie zrealizowały cel awansu do finału. Obrończynie trofeum niemiłosiernie męczyły się w rywalizacji I rundy fazy play-off przeciwko wrocławskiej Gwardii, ale z kolejnymi przeciwniczkami – siatkarkami BKS Aluprof Bielsko-Biała – poradziły sobie już łatwiej. Wniosek jest więc taki, że forma idzie w górę, a może po prostu zawodniczki z Muszyny potrafią mobilizować się w najważniejszych momentach sezonu. A trener Banku BPS Muszynianki Fakro ma tak szeroki „asortyment” zawodniczek, że dyspozycja w danym dniu zdecyduje o składzie na finałowe potyczki. Dodajmy, że wygrana nad sopociankami daje nie tylko kolejny w dorobku tytuł mistrzowski, ale prawo gry w następnym sezonie elitarnej Ligi Mistrzyń.
O ekipie z Sopotu głośno w mediach, lecz głównie za sprawą zawirowań natury personalnej. Atom Trefl w obecnym kształcie to już inny zespół w porównaniu do początku sezonu. Nie ma w składzie Doroty Świeniewicz, Amaranty Fernandez, a przede wszystkim czołowej przyjmującej i atakującej Neriman Ozsoy. To rzecz jasna spore osłabienia, które tak czy inaczej nie przeszkodziły sopockiemu zespołowi w zdobyciu finałowej przepustki. Sopocianki po morderczej walce uporały się z rywalkami z Dąbrowy Górniczej i zapowiadają, że w finale – niezależnie od problemów finansowych i organizacyjnych – dadzą z siebie wszystko. A co później? Na to pytanie jasnej odpowiedzi nie ma. Srebro z ubiegłego sezonu wzmogło apetyty w Sopocie, a co za tym idzie mocarstwowe plany zbudowania zespołu na miarę Europy. Jak trudne to jednak dowiodły wydarzenia pozasportowe w Atomie Treflu. Siatkarki z Sopotu, jak stwierdził kilka dni temu trener Serwiński, walczą o potwierdzenie swojej sportowej klasy. I przy takim założeniu z nadzieją wyczekiwać możemy emocjonującej batalii w finale PlusLigi Kobiet.