Mineralna kadra
Na początku sierpnia Muszynianka Fakro Muszyna zaczęła pierwszy obóz przygotowawczy. Jeszcze skromniej niż BKS Aluprof Bielsko-Biała - w piątkę. Joanna Mirek przechodzi rehabilitację, a dokładnie połowa zespołu trenuje z reprezentacją. Trener mistrzyń Polski Bogdan Serwiński jest dumny, ale i w kłopocie…
- Nie mogę nic planować. Taka liczba zawodniczek nie pozwala mi nawet grać meczów sparingowych. Cierpliwie czekam. Być może sytuacja się ustabilizuje. Bo jak na razie na pewno nie sprzyja przygotowaniom do ligi czy pucharów. Ale trzeba się z tym pogodzić. W kwestii priorytetów nigdy nie ma pełnej zgody - mówi ze spokojem Bogdan Serwiński. - Pozostaje mi przygotowywać się tylko z pięcioma zawodniczkami. A dokładniej z Elżbietą Skowrońską, Izabelą Żebrowską, Agnieszką Śrutowską, Martą Solipiwko i Sylwią Pycią.Gdyby nie problemy zdrowotne pewnie i ta ostatnia byłaby w kręgu zainteresowań trenera reprezentacji Jerzego Matlaka. - Sylwia nie może pogodzić gry w klubie z grą w reprezentacji. Ta dziewczyna przeszła pięć operacji. To że gra jeszcze w ogóle na takim poziomie to zasługa dużego reżimu i kontroli lekarskiej. Pycia ma jednak pozwolenie na to, co wykonuje - wyjaśnia Serwiński. Toteż razem z koleżankami zaczęła przygotowania do nowego sezonu.
- To pierwsze nasze zgrupowanie. Przez tydzień przebywaliśmy w ośrodku Malinowy Zdrój w Solcu Zdroju. Ten czas poświęciliśmy na rehabilitację i na przygotowanie do dalszej części ciężkiej pracy - zapowiada szkoleniowiec. - W sobotę zaczęliśmy treningi w Muszynie. Czekam aż reprezentacja wróci z Azji. Może wtedy jakieś dziewczyny wrócą do klubu.
Jeśli nie, to zespół w pełnym składzie Bogdan Serwiński zobaczy pewnie dopiero na początku października. - Komplet zjawi się dopiero po mistrzostwach Europy, koło 5-6 października. Ale liczę na to, że już po GP kadra ograniczy się do tych zawodniczek, której faktycznie wystąpią na zawodach w Polsce, a te, które nie będą w planach trenera Matlaka, wrócą do klubu - życzy sobie trener Muszynianki.
Po piętnastym sierpnia ma wrócić zatrzymana nie przez kadrę, ale przez kontuzję - Joanna Mirek. Kapitan zespołu już trzeci miesiąc poddaje się rehabilitacji w Wieluniu.
Z potencjału zdrowych i sprawnych mistrzyń Polski intensywnie korzysta trener Matlak. W pewnym momencie trzeciego meczu turnieju World Grand Prix w Kielcach przeciwko Japonkom grało aż pięć zawodniczek trenera Serwińskiego plus była jego podopieczna Joanna Kaczor. Popisy swoich zawodniczek trener obserwował na żywo w Kielcach.
- Jak zobaczyłem na parkiecie pięć zawodniczek Muszynianki, to muszę stwierdzić, że losy tego meczu zaczęły się odwracać na korzyść naszej kadry. Bardzo się z tego cieszę - nie ukrywał.
Takie nagromadzenie zawodniczek jednego klubu w kadrze z pewnością pomaga. Dziewczyny lepiej się znają i łatwiej przychodzi współpraca na parkiecie.
- Najbardziej było to widać na turnieju w Montreux i Turynie - stwierdza rozgrywająca Izabela Bełcik. - Miałyśmy jeszcze wtedy swoją świeżość i bez wcześniejszego zgrywania się wyglądało to naprawdę dobrze. Tak samo jest z dziewczynami z Bielska.
Trudno zaprzeczyć. W końcu tegoroczny występ w Montreux i piąta tam lokata była najlepszą w historii. Z Turynu z kolei - gdzie występowały też Włoszki, Chinki i Japonki, biało-czerwone przywiozły Puchar Piemontu. - Teraz miałyśmy inne treningi, więcej siłowni, więc gdzieś to zgranie odeszło. Cały czas czegoś próbujemy, wracamy do różnych ustawień - mówi rozgrywająca.
Być może dlatego gra naszych siatkarek nie wygląda tak, jakbyśmy tego oczekiwali. - Nie można być w pełni usatysfakcjonowanym tym, co pokazują. Ale zakwalifikowały się na mistrzostwa świata. To jest najważniejsze. Przed nimi teraz mistrzostwa Europy i na tym należy się skupić. Trzeba wstrzymać się z jakimiś poważniejszymi ocenami - dystansuje się Serwiński. Powrót do listy