Michaela Mlejnkova: staram się grać jak najlepiej
LIGA SIATKÓWKI KOBIET: Mecz z Wisłą Warszawa mogłyście potraktować trochę jak trening? Przy problemach rywalek, które przyjechały do Rzeszowa tylko w sześcioosobowym zestawieniu, najważniejsze z waszej strony było zachowanie koncentracji?
MICHAELA MLEJNKOVA (czeska przyjmująca Developresu SkyRes Rzeszów): Do końca nie byłyśmy pewne czy rywalki dojadą na to spotkanie, a jeśli tak, to w jakim składzie i w jakim ustawieniu na boisku, bo nie miały przecież obstawionych wszystkich pozycji i musiały grać w eksperymentalnym zestawieniu. Jak się okazało, że rozegramy mecz, to podeszłyśmy do niego z normalnym nastawieniem. Nie do końca wiedziałyśmy czego się spodziewać po rywalkach, które zagrały m.in. ze środkową na pozycji rozgrywającej. Naszym założeniem było jednak, żeby nie myśleć o problemach rywalek, tylko skupić się na swojej grze i zdobywać punkty. Myślę, że wykonałyśmy dobrą pracę. Nie ustrzegłyśmy się też błędów, ale to też nieuniknione w meczu.
- Dostała pani szansę gry od początku spotkania i to na swojej nominalnej pozycji – przyjmującej, bo ostatnio w Bydgoszczy z konieczności zagrała pani jako atakująca.
- Cieszę się, że mogłam zagrać na swojej pozycji, chociaż przez chwilę w trzecim secie grałam też na ataku. Nie miałam z tym jednak problemu. Czuję się dobrze i staram się grać jak najlepiej.
- W czwartek rywalizowałyście w Pucharze CEV z mocnym włoskim zespołem – Unet e-work Busto Arsizio. Porażka 0:3 jest trochę odzwierciedleniem różnicy poziomów między ligą włoską a LSK czy też jeszcze nie powiedziałyście ostatniego słowa w tym dwumeczu?
- Początek spotkania we Włoszech był naprawdę bardzo wyrównany. Walka była praktycznie punkt za punkt, ale w końcówce popełniłyśmy więcej błędów od rywalek i to zadecydowało o naszej porażce. W drugiej partii też na początku nasza gra wyglądała dobrze, ale przytrafiła nam się seria straconych punktów w jednym ustawieniu i później nie byłyśmy w stanie odrobić strat. W trzecim secie rywalki już od początku miały inicjatywę. Nie jesteśmy jednak jeszcze na straconej pozycji. Powinnyśmy wyciągnąć jak najwięcej pozytywów z tych dobrych momentów naszej gry i bazować na tym. W rewanżu zagramy u siebie i będziemy miały atut własnej hali. Z kolei Włoszki przyjadą do nas pewnie troszkę zmęczone po podróży. Na tym poziomie każdy detal może mieć znaczenie.
- Przed wami seria ważnych i bardzo trudnych meczów rozgrywanych praktycznie co trzy dni. W środę czeka was konfrontacja w Łodzi z Budowlanymi, potem w weekend wyjazd do Polic a w kolejną środę rewanż z Włoszkami w Pucharze CEV.
- Styczeń i luty co roku tak wyglądają. Od dłuższego czasu wiedziałyśmy co nas teraz czeka i starałyśmy się jak najlepiej przygotować na ten wysiłek. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze żeby nasza gra wyglądała coraz lepiej i skuteczniej. Najpierw musimy skupić się na meczu w Łodzi, ale jestem pozytywnie nastawiona patrząc na naszą pracę i poziom przygotowania.
- Przerwa w rozgrywkach nie wybiła was nieco z rytmu meczowego i dobrej formy?
- Od dłuższego czasu byłyśmy w mocnym treningu. Grałyśmy też sparingi m.in. z Legionovią, więc nie miałyśmy takiego poczucia, że przerwa w rozgrywkach była długa i wybiła nas z rytmu gry.
- Który z tej trójki waszych najbliższych rywali wydaje się najsilniejszy i najgroźniejszy?
- Ciężko to ocenić. Każdy z tych zespołów ma swoje atuty i nie będzie nam łatwo o zwycięstwa. Teoretycznie najtrudniejszej przeprawy spodziewam się w Policach, chociaż Busto Arsizio też będzie dla nas bardzo mocnym rywalem. Wszystko okaże się jednak na boisku.
Powrót do listy