ME kadetek. Z hali na salony
Ponad 600. gości zawitało do polskiej ambasady w Ankarze by uczcić święto 3-go maja. Wśród nich były polskie kadetki, które w stolicy Turcji walczą o medale mistrzostw Europy.
Propozycja kontraktu w tureckiej lidze za ponad milion dolarów to chyba najbardziej intratna propozycja, jaka padła w czasie wizyty w ambasadzie Polski w Ankarze. Polskie kadetki znalazły się w elitarnym gronie gości dzięki sportowemu zacięciu ambasadora Marcina Wilczka. Polski dyplomata dowiedział się o wizycie młodych siatkarek w Turcji i zainteresował się ich występami. Jego wysłannicy wspierali biało-czerwone w meczach z Serbią i Turcją. We wtorek przywitali je w okazałej siedzibie ambasady RP w Turcji.
- Sam grałem kiedyś w piłkę, więc staram się trzymać rękę na pulsie jeśli chodzi o sprawy sportowe. W Ankarze grali przecież Piotr Gruszka i Michał Żewłakow, w Tranbzonsporze wciąż występują bracia Brożek i Arkadiusz Głowacki – wyliczał ambasador Polski w Turcji Marcin Wilczek. - Tak jak ja, dziewczyny reprezentują Polskę za granicą. Zaproszenie ich na obchody 3-go maja wydawało mi się naturalne. Chciałem też, żeby zobaczyły jak piękną siedzibę ma Polska tu w Ankarze – mówił ambasador, obiecując, że jeśli tylko czas mu pozwoli, stawi się ostatniego dnia w hali Baskent, by zobaczyć decydujące spotkania.
Czy będą to mecze o medale zależy głównie od samych Polek. Podstawowy warunek awansu do półfinału, to dwie wygrane na zakończenie fazy grupowej. W środę biało-czerwone zmierzą się z Czechami, dzień później z Hiszpanią.
- Nastroje są bojowe. Dwie porażki ze Słowenią i Serbią jeszcze bardziej zmotywowały nas przed kolejnymi spotkaniami. Z ostatniej przegranej (z Serbią 0:3 – przyp. red.) wyciągnęłyśmy wnioski. To już dla nas historia. Nie myślimy o tym, co było złe, a skupiamy się na tym, co dobre – mówiła Ewelina Tobiasz.
Najbliższe rywalki – Czeszki – W Turcji jeszcze nie zaznały maku zwycięstwa. Dwa kolejne spotkania są dla nich ostatnią deską ratunku. - Teoretycznie to słabszy zespół, ale sadzę, że są bardzo zmotywowane – oceniła nasza rozgrywająca. - Nie możemy ich zlekceważyć. Musimy się mocno skoncentrować i zagrać własną siatkówkę, a będzie bardzo dobrze - uspokaja.
Jeżeli biało-czerwone wygrają dwa następne mecze i wyniki pozostałych konfrontacji ułożą się zgodnie z oczekiwaniami, Polki awansują do półfinału. Największe obawy dotyczą meczu Serbia-Turcja. Pewne awansu liderki grupy mogą odpuścić mecz z gospodyniami. Gdyby te zgarnęły komplet punktów, najpewniej przekreślą biało-czerwonym szansę na medal. Mimo wszystko Polki wierzą, że jeszcze powalczą o podium. - W serduszku daję nam 100% szans, ale wszystko się może zdarzyć. Tak realnie 80% - oceniła Tobiasz.
Początek spotkania z Czechami o 13 czasu polskiego. Z każdej z dwóch sześciozespołowych grup wychodzą cztery zespoły. Dwa najlepsze bezpośrednio do półfinału.