Maseczki od Katarzyny Połeć
Katarzyna Połeć znalazła sposób na spędzanie wolnego czasu, który pomógł służbie zdrowia. Środkowa Grupa Azoty Chemika Police należy do osób aktywnych, które po kilku dniach spędzonych w domu zaczynają mięć niezagospodarowane pokłady energii.
- Pierwszy tydzień w domu był przyjemny. Relaks, odpoczynek, czytanie książek, szlifowanie angielskiego. Czas leciał płynnie. Potem trochę zaczęło mnie nosić. W telewizji usłyszałam, że ludzie szyją maseczki. W zeszłym roku zrobiłam przyspieszony kurs szycia. Pomyślałam, że w sumie mogłabym spróbować, tyle że nie miałam maszyny, materiałów. Nie miałam niczego. Któregoś dnia pojechałam na zakupy do Lidla. Patrzę, a do kupienia jest maszyna do szycia. Chwilę się zastanawiałam. Kupiłam – opowiada.
- Spojrzałem na telefon i zobaczyłem, że dzwoni Kasia. Nie mieliśmy umówionej żadnej konsultacji, więc byłem trochę zaskoczony. Po chwili zapytała, czy nie przydałyby nam się maseczki, bo ona uszyła za dużo. To był bardzo miły gest, zaskakująca propozycja, z której chętnie skorzystaliśmy. Teraz część personelu SPSK nr 1 przy ulicy Lubelskiej chodzi w maseczkach uszytych przez środkową Chemika. Super sprawa. Kasia, wielkie dzięki – mówi Maciej Karaczun, lekarz.
Jak wspomina sama zainteresowana, początki nie były łatwe, ale z biegiem czasu szycie stało się ciekawym sposobem na spędzanie wolnego czasu.
- Zamówiłam materiały. Pierwsza maseczka wyszła okropna. Stwierdziłam, że niepotrzebnie robiłam kurs i straciłam kasę na kupno maszyny. Wstyd było pokazać maseczkę komukolwiek. Zdenerwowałam się, ale potem weszłam na Youtube i oglądałam, jak inni to robią. Druga próba okazała się skuteczna. Stwierdziłam, że nie jest ze mną tak źle. Zaczęłam szyć. Obszyłam rodzinę, przyjaciół, a maseczek zostało sporo. Wtedy powstał pomysł o wysłaniu ich do Maćka, naszego lekarza – kończy.