Marta Ziółkowska: nie chcemy dopuścić do spadku naszej formy
Radość po pewnym zwycięstwie w derbach nad Budowlanymi Toruń, ale jednocześnie twarde stąpanie po ziemi i spokojne przygotowanie do kolejnego pojedynku ligowego - takie nastroje panują w drużynie Pałacu Bydgoszcz po szóstej kolejce Ligi Siatkówki Kobiet. Analizy ostatniego meczu dokonały Joanna Kuligowska i Marta Ziółkowska.
Wszyscy kibice i obserwatorzy ostrzyli sobie zęby na sobotni pojedynek Pałacu z Budowlanymi - derby województwa zawsze stanowią dodatkowy smaczek dla widowiska sportowego, a trybuny zapełniają się sympatykami obu zespołów. Tak było i tym razem, doping dla drużyn był głośny i żywiołowy, ale zawodniczki z Bydgoszczy podkreślają, że nie chciały pozwolić, by sprawy pozameczowe miały wpływ na ich grę. Mogło to być trudne także dlatego, że kilka siatkarek Pałacu ma za sobą występy w barwach Budowlanych.
- Toruń to moje miasto rodzinne, ale w sporcie nie ma sentymentów. Gram teraz w Bydgoszczy, zdobywam punkty dla Pałacu i tylko to ma znaczenie. Pojedynek z Budowlanymi był po prostu kolejnym spotkaniem ligowym, które chciałyśmy wygrać za trzy punkty - podkreśla przyjmująca Joanna Kuligowska, zdobywczyni trzynastu oczek w sobotnich derbach.
To, co wśród kibiców wywołuje dodatkowe emocje, nie mogło więc zaburzyć przygotowań Pałacanek do tego spotkania i ich profesjonalnego podejścia do każdego meczu. - Wszyscy w klubie od początku nam powtarzali, że punkty z tego spotkania nie są liczone podwójnie, więc mamy po prostu wyjść na boisko i zagrać to, co umiemy - potwierdza środkowa Marta Ziółkowska.
Od pierwszych piłek spotkania bydgoszczanki narzuciły rywalowi swój styl gry. Podopieczne trenera Makowskiego osiągnęły kilkupunktową przewagę, ale pod koniec premierowej partii torunianki zdołały odrobić straty i wyjść nawet na minimalne prowadzenie. Gospodyniom udało się jednak wyjść z tych opresji i wygrać seta 25:22.
- Jak zwykle zgubiłyśmy parę punktów w serii, chyba w każdym meczu nam się to przydarza. Wydaje mi się, że wynika to z braku koncentracji, ale na szczęście tym razem nie miało to złych skutków. Plusem jest to, że potrafiłyśmy się z tego podnieść, doprowadzić seta do zwycięstwa, a w kolejnych nie pozwolić przeciwnikowi na dogonienie nas - zauważyła Kuligowska.
Dalsza część meczu to już pełna dominacja siatkarek Pałacu, które były lepsze od rywala w każdym aspekcie siatkarskiego rzemiosła. Gospodynie zgodnie wskazują element, który pozwolił im kontrolować sytuację na boisku.
- Przede wszystkim miałyśmy bardzo dobrą zagrywkę, dzięki niej ten mecz tak dobrze się dla nas układał. Bardzo dobrze funkcjonował też nasz blok z obroną - przyznaje przyjmująca, która popisała się trzema asami serwisowymi w tym pojedynku.
Jednego asa więcej zanotowała Ziółkowska przy ani jednej pomyłce w polu zagrywki, więc faktycznie dyspozycję Pałacanek w tym elemencie trzeba ocenić bardzo wysoko. - Zupełnie odrzuciłyśmy przeciwnika od siatki i dzięki temu mogłyśmy spokojnie ustawić blok i przygotować kontrę. Jak to analizowałyśmy po meczu, w drugim secie nawet nie zdążyłyśmy zrobić pełnego obejścia! Ten pojedynek dał mi podwójną radość, bo w końcu udało się wygrać z naszym sąsiadem. Rok temu nie pokonałyśmy ich ani razu, a jak grałam wcześniej w I lidze w Jokerze Świecie, to też zawsze Toruń był górą. Zadowolenie jest więc ogromne - dodała Ziółkowska.
Dzięki tej wygranej Pałac dopisał do swojego konta w tabeli trzy punkty i podskoczył o jedną lokatę wyprzedzając Muszyniankę Muszyna. Aktualne szóste miejsce cieszy, ale siatkarki podkreślają, że stosują metodę małych kroków i nie popadają w hurraoptymizm.
- Wiadomo, że po każdym meczu patrzymy w tabelę. Zaraz po naszym pojedynku zerkamy, kto może nas ewentualnie prześcignąć i po kolejnych meczach przeciwników sprawdzamy, czy coś się zmieniło, to chyba jest normalne. Cieszymy się z tego, że zajmujemy takie a nie inne miejsce, ale staramy się myśleć przyszłościowo - są przed nami kolejne mecze i kolejne punkty do zdobycia, a nie chcemy dopuścić do spadku naszej formy. Dużo ludzi jest nastawionych w ten sposób, że znając życie wszystko skończy się tak, jak w ubiegłych rozgrywkach. A my chcemy udowodnić, że to jest inny sezon, pod opieką innego trenera i potoczy się to dla nas lepiej - zaznacza 22-letnia środkowa.
Okazja do umocnienia swojej pozycji w ligowej stawce nastąpi już w poniedziałek, kiedy do Łuczniczki przyjedzie krakowska Proxima. To kolejny rywal będący w dolnej części tabeli, bydgoszczanki nie ukrywają więc, że ponownie celują w komplet punktów. Nie ma jednak mowy o lekceważeniu przeciwnika, bo takie podejście nigdy nie prowadzi do dobrych rezultatów.
- Do każdego spotkania podchodzimy bardzo zmobilizowane, bo wiemy, że w lidze nie ma słabych zespołów. Budowlani też nie są złą drużyną, po prostu na razie nie wszystko u nich funkcjonuje jak należy, tak samo Proxima. Nastawiamy się co tydzień na ciężki pojedynek. W poniedziałek musimy po prostu zagrać swoje - dobrze zagrywką, blokiem i atakiem. Patrzymy z reguły na swoją grę i naszym zadaniem jest grać dobrą siatkówkę - zakończyła Joanna Kuligowska .
Pierwszy gwizdek poniedziałkowego spotkania zabrzmi w hali Łuczniczka o godzinie 18.00.