Marta Wójcik: ciężko pracujemy
Sobotnie popołudnie było nie lada gratką dla sympatyków łódzkiej żeńskiej siatkówki. W swoim pierwszym oficjalnym towarzyskim spotkaniu Budowlane pokonały pewnie AZS Białystok. O tym meczu i nie tylko opowiedziała nam rozgrywająca zespołu, Marta Wójcik! Zapraszamy!
- Można powiedzieć, że dziś w Waszym wykonaniu taki nieoficjalny początek meczowych startów. Jakie wrażenia po tym spotkaniu, w takim składzie?
- Na pewno nie powiem, że gra nam się super. Tu nie chodzi o to, czy mamy atmosferę, czy też nie, tylko o to na jakim etapie pracy jesteśmy. Mamy miesiąc do rozpoczęcia ligi, więc wiadomo, że ciężko pracujemy na siłowni, mamy dużo obciążeń treningowych i jeszcze to trochę potrwa, zanim zaczniemy grać tak, jakby sobie tego życzył Maciej i kibice w Łodzi.
- Co z Twoim zdrowiem? Jak się czujesz?
- Dziękuję bardzo. Nie wiem dlaczego wszyscy tak o to pytają, bo to już jest dawno i nieprawda . Nie narzekam i mam nadzieję, że tak będzie już do końca mojej kariery sportowej.
- Jak możesz na tę chwilę ocenić Twoją przyszłą rywalizację z Courtney Thompson, która już niedługo dołączy do Was?
- Bardzo się cieszę, że Courtney się pojawi, ponieważ jak do tej pory trenuję sama, bez zmiany, więc to też jest takie obciążające, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie, bo wiadomo, że człowiek musi obsłużyć cały zespół. Zdrowa rywalizacja jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a wiem, że to jest bardzo pozytywna zawodniczka, moje koleżanki już z nią grały za granicą, więc tylko się cieszę, że będziemy miały Amerykankę. Będzie fajnie, bo na pewno nam pomoże w zespole.
- To dla Was duże utrudnienie, kiedy nie możecie przygotowywać się w pełnym składzie? Dopiero niedawno do zespołu dołączyła Luz Delfines.
- Takie problemy ma każdy zespół przed sezonem. W tym roku i tak jest bardzo dobrze jeżeli o to chodzi, bo już jakiś czas temu zakończyły się Igrzyska Olimpijskie, większość drużyn trenuje już w zestawieniach prawie kompletnych, tylko kilka dziewczyn wyjechało na kwalifikacje. Im dłużej będziemy razem ze sobą, tym lepiej będziemy się prezentować w lidze i to będzie procentować później.
- Biorąc pod uwagę Twój staż w Budowlanych, można powiedzieć, że jesteś tu weteranką. Jak ze swojej perspektywy możesz ocenić liczne zmiany kadrowe? Jak to może wyglądać już w sezonie ligowym? Jest kilka bardzo młodych zawodniczek.
- Trudno mi ocenić, jak to będzie wyglądało w sezonie. Indywidualnie jesteśmy silnym zespołem, ale inne drużyny też poczyniły różne zmiany. Chciałabym aby udało nam się wydobyć, to co w każdej jest najlepsze i żeby każda wiedziała po co jest na boisku, żeby czuła się potrzebna w zespole od początku rozgrywek do samego końca. Wiadomo, że jeśli będziemy miały silną szóstkę, to nie wystraszy. Musimy mieć silne całe dwanaście zawodniczek i to zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
- A jak wyglądają sprawy komunikacyjne? Zespół tworzą nie tylko Polki, jest także trener Alessandro Lodi. Jaki obowiązuje język urzędowy?
- Urzędowy jest język polski, Alessandro mówi do nas po angielsku, większość dziewczyn zna ten język. Soraia mówi po włosku, angielsku i portugalsku, bo wiadomo jest Brazylijką, ale pomaga też przy tłumaczeniu jeśli chodzi o Luz, która próbuje się z nami komunikować, ale na razie tak bardziej językiem migowym. Tak jak powiedziałaś, mamy młode zawodniczki i myślę, że ta komunikacje będzie dobra.
- Jarmark wojewódzki to chyba dobra okazja, żeby zaprezentować się przed kibicami, także tymi, którzy być może Was jeszcze nie znają i nie mieli okazji wcześniej oglądać spotkań na żywo. Myślisz, że to pomoże przyciągnąć większą ilość kibiców na halę?
- Myślę, że znalazło się tu trochę osób, które w ogóle nie wiedziały, że siatkówka na takim poziomie jest w Łodzi, a przy okazji jarmarku zostali od razu zaproszeni na salę i tylko się cieszyć. Zapraszamy tych państwa, szczególnie młodzież na trybuny, żeby nas wspierali, kibicowali nam, a może wśród nich już będą następni adepci piłki siatkowej.
- Twoim zdaniem taka impreza, pokazanie Was, może przyciągnąć nowych sponsorów na kolejne lata?
- Bardzo byśmy sobie tego życzyły, ponieważ dobrze by było, żeby w Łodzi ekstraklasa nie była tylko incydentem przez kilka lat, tylko żeby już nikt więcej nie pozwolił, by siatkówka zniknęła z najwyższej klasy rozgrywkowej, jak to się działo przez można już powiedzieć dziesiątki lat, więc chcielibyśmy, żeby ta piłka siatkowa była w Orlen Lidze i jeżeli będą sponsorzy to na pewno pan prezes Chudzik będzie się starał o to, by była także Liga Mistrzyń, czyli promowanie miasta poza granicami Polski.
- Macie dość niechlubną tendencję spadkową. Najpierw czwarte miejsce przy debiucie w ekstraklasie, później szóste i ósme. Na dziesiąte już nie możecie sobie pozwolić…
- My mamy inne założenia w tym roku. Mamy walczyć o połowę tabeli i to będziemy robić. Wiadomo, każdy marzy o tym, żeby mieć medal. Myślę, że dla niektórych dziewczyn to będzie dobry początek, jeżeli chodzi o karierę, a dla niektórych będzie dobry koniec występów w Orlen Lidze. Ja sobie tego życzę i po cichu marzę o medalu. To nie są jakieś wielkie deklaracje, każdy sportowiec, jeśli nie marzy o odnoszeniu sukcesów, to nie powinien trenować i taka jest prawda.
- Jak mogłabyś ocenić debiutującą młodziutką Olę Sikorską na tle pozostałych, bardziej doświadczonych zawodniczek.
- Ola podobnie jak Ewelina (Mikołajewska – przyp. red.), czy Brydzia (Katarzyna Bryda – przyp. red.) mają dobre warunki do grania w siatkówkę, muszą tylko wierzyć w siebie i ciężko pracować. Wiadomo, muszą przeskoczyć nie tylko siebie, swoje możliwości, ale muszą też wygryźć ze składu starsze zawodniczki. Dobrze by było, żeby czuły się tak, jak mówiłam potrzebne, żeby cały czas trenowały. Sezon jest tak długi i tak nieobliczalny, jak mieliśmy już tego przykłady, że coś się może wydarzyć i mam nadzieję, że tak nie będzie i tylko rywalizacja sportowa będzie decydowała o tym, czy ktoś będzie grał, czy nie. Tego życzę młodym dziewczynom, bo przed nimi długie lata grania i miejmy nadzieję duży worek medali przed nimi.
- Wszystkie możecie trenować na sto procent? Nie ma problemu z jakimiś poważnymi urazami?
- W tej chwili wszystkie trenujemy na sto procent. Przez cały okres przygotowawczy nie było żadnych problemów. Wiadomo, każda ma jakieś naciągnięcia, wybite palce się zdarzają, ale poważnych kontuzji nie ma i dbamy o to, żeby tak zostało do końca.