Marta Krajewska: do trzech razy sztuka
TAURON LIGA: Można powiedzieć „do trzech razy sztuka” i w końcu udało się wam pokonać w tym sezonie zespół z Polic, choć po przegranym pierwszym secie, w którym prowadziłyście 22:16, mogło być różnie…
MARTA KRAJEWSKA (rozgrywająca Developresu SkyRes Rzeszów): Zgodnie z przysłowiem - do trzech razy sztuka i w końcu się nam udało. Bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa, które udowadnia, że możemy wygrywać z taką drużyną, jaką jest Chemik. Było dużo walki, mecz był zacięty, ale cały czas czułam, że mamy sytuację pod kontrolą. I tak jak w niektórych momentach dziewczyny z Polic nam uciekały, to i tak czułyśmy się pewnie, dobrze i pomimo wszystkich problemów, jakie mamy, to dałyśmy radę.
- Brak trzech zawodniczek na pewno był sporym osłabieniem, a czy nie było takich obaw po tych ostatnich ciężkich treningach, że fizycznością możecie ustępować?
- Fizycznie czułyśmy się o dziwo bardzo dobrze, pomimo tego, że jest ciężko, dużo trenujemy, było sporo meczów, wyjazdów. Kiedy jest tylko okazja, to odpoczywamy korzystając z każdej wolnej chwili. Myślę, że pokazałyśmy się pod tym względem z dobrej strony na boisku. Widać to było nawet po długich ciężkich akcjach, gdzie byłyśmy w stanie utrzymywać poziom i grać bardzo dobrze.
- Jest pani jedyną rozgrywającą w zespole. Anna Kaczmar zmaga się z urazem i poniedziałkowy mecz obserwował zza boiska. Taka sytuacja nie jest dla pani trochę stresująca?
- Na początku wiadomo, że gdzieś tam jest z tyłu głowy, że jestem sama i muszę sobie dawać radę w momentach, gdy jest bardzo ciężko i czasami potrzeba zmiany. Gramy tak już kilka spotkań i wygrywamy, więc myślę, że pokazuję wszystkim, że dajemy radę nawet z jedną rozgrywającą. Wszyscy czekamy na powrót Ani, bo to jednak nawet w treningach potrzeba dwóch rozgrywających, żeby on był na fajnym, dobrym poziomie. No nic, musimy grać tym co mamy i na razie jak wygrywamy to znaczy, że sobie radzimy.
- W weekend zaczynacie już rywalizację play-off z zespołem z Kalisza…
- Akurat z Kaliszem rozegrałyśmy bardzo dobre spotkanie u siebie. Wiadomo, że dużo ciężej było na wyjeździe ze względu na nasze problemy zdrowotne. Byłyśmy wtedy świeżo po kwarantannie. Myślę, że jak już grałyśmy na swoim poziomie i wróciłyśmy do swojej siatkówki, to pokazałyśmy, że jesteśmy jednak lepszym zespołem. Wierzę w to, że utrzymamy cały czas ten poziom, że wrócą do nas kontuzjowane dziewczyny i będziemy grać jeszcze lepiej nawet niż w tym meczu z Chemikiem.
- W ćwierćfinałach i półfinałach rywalizacja toczy się do dwóch wygranych; jest to trochę ryzykowna sytuacja, bo jeśli noga się powinie w pierwszym spotkaniu, to w kolejnym trzeba grać z nożem na gardle.
- Sytuacja z koronawirusem troszkę determinuje do takich zmian, żeby przyspieszyć rywalizację poprzez skrócenie ilości meczów, ale sezon dograć do końca. Z jednej strony, nie dziwię się takim decyzjom, a z drugiej strony uważam, że skoro jest lepszy zespół to niestety musi to pokazać w dwóch spotkaniach, a nie rozdrabniać się np. na trzy, cztery czy pięć spotkań. W tej sytuacji w I rundzie, gdzie mamy zespół z Kalisza, mam nadzieję, że to będą dwa dobre mecze w naszym wykonaniu i pokażemy w nich dobry poziom, który da nam awans do półfinałów.
Powrót do listy