Marlena Kowalewska: chcemy sobie coś udowodnić
LIGA SIATKÓWKI KOBIET: W meczu na szczycie LSK w trzech setach pokonujecie Developres i to na ich terenie..
MARLENA KOWALEWSKA (rozgrywająca Grupy Azoty Chemika Police): Choć były to tylko trzy sety, to jestem wykończona. Zdawałyśmy sobie sprawę, że czeka nas bardzo ciężkie spotkanie i takie było. Od samego początku do końca musiałyśmy zachować koncentrację, bo w każdym momencie Deevlopres mógł nas złamać. Tak się prawie stało w III secie, ale udało nam się podnieść, zdobyć przewagę i wygrać.
- Wydaje się, że ważne było otwarcie tego meczu, gdzie prowadziłyście niemal od samego początku, ale na samym finiszu I seta niewiele brakło, a wypuściłby zwycięstwo z rąk?
– Na pewno był to kluczowy moment, bo ważne jest jak się zaczyna, ale każdy kolejny też był niezwykle istotny. Zresztą jak się wygrywa drugiego, to ten trzeci jest najtrudniejszy i tak też było.
- Taktycznie byłyście chyba bardzo dobrze przygotowane na rywala, bo zupełnie u przeciwniczek nie funkcjonował środek, tylko skrzydła, co pewnie też ułatwiło wam drogę do zwycięstwa?
- Przede wszystkim miałyśmy wyeliminować im środki i to się udało. Dziewczyny więcej grały skrzydłami, a tam się skupiałyśmy na porządnym bloku i myślę, że nam to dobrze wyszło.
- Z kolei kilka akcji ofensywnych z udziałem środkowych pani zespołu były wyśmienite. Przypominały one koszykarskie konkursy wsadów rodem z NBA, efektowne rozegranie i jeszcze lepsze zakończenie…
- Faktycznie, można tak powiedzieć (śmiech). Mamy super, fantastyczne środkowe i cieszę się, że mogę z nimi grać.
- Przed przyjazdem do Rzeszowa nie liczyłyście chyba, że mecz zakończy się po trzech setach?
- Liczyłam na inny wynik, nawet z pięcioma setami, ale cieszę się bardzo, że zdobyłyśmy te trzy punkty.
- W LSK jest już tylko jeden niepokonany zespół z Polic…
- No na razie tak, ale to dopiero początek i przed nami wiele meczów, więc różnie to może być. Sezon jest długi, choć mam nadzieję, że utrzymamy tą dobrą passę, ale najważniejszy jest koniec.
- W ub. sezonie z Developresem rozegrałyście licząc mecze towarzyskie, ligowe i w Pucharze Polski, łącznie dziewięć spotkań. Czy po tym meczu może pani pokusić się o porównanie, czy zespół z Rzeszowa jest mocniejszy niż ten z ub. sezonu?
- Mają inną rozgrywającą, więc to jest ta duża różnica. Wydaje mi się, że też mają mocniejsze dziewczyny jeśli chodzi o atak. Bardzo mocno uderzają. Jak każdy zespół - mają swoje plusy i minusy.
- Cele w Policach są niezmienne, czyli walka o najwyższe laury?
- Oczywiście, chcemy grać o wysokie cele i je realizować. Po tym ub. słabszym sezonie chcemy sobie i wszystkim dookoła coś udowodnić, ale przede wszystkim sobie.
Powrót do listy