Mariusz Wiktorowicz: musimy pokazać charakter
Po dwóch meczach otwierających finałową rywalizację w PlusLidze Kobiet siatkarki BKS Aluprof Bielsko-Biała znalazły się w trudnym położeniu. Obrończynie tytułu mistrzowskiego, zawodniczki Muszynianki Fakro Muszyna, okazały się dwukrotnie lepsze na parkiecie w stolicy Podbeskidzia. Bielszczanki muszą więc teraz zrewanżować się rywalkom, aby przedłużyć nadzieje na wywalczenie złotych medali. Jak tego dokonać? Między innymi o tym rozmawiamy z Mariuszem Wiktorowiczem, asystentem szkoleniowca Igora Prielożnego w bielskim zespole.
PlusLiga Kobiet: Na pewno nie tak wyobrażaliście sobie początek finałowych zmagań.
Mariusz Wiktorowicz: Oczywiście nie spodziewaliśmy się, że możemy przegrywać 0:2 po spotkaniach na własnym parkiecie. Trzeba jednak zauważyć, że były to bardzo wyrównane i dramatyczne mecze, w których scenariusz był niemal identyczny. Doprowadzaliśmy do wyrównania w setach, ale tie-breaka wygrywały przyjezdne. Były to różne sety, bowiem w pierwszym meczu w decydującej partii przegrywaliśmy od początku, natomiast drugiego dnia mieliśmy przewagę, której nie udało się utrzymać. Wiadomo, że nastroje po takich przegranych nie są wyjątkowo dobre, ale mamy świadomość tego, że gra toczy się do trzech wygranych. Skoro Muszynianka potrafiła wygrać u nas, to dlaczego my nie mielibyśmy odnieść dwóch zwycięstw w Muszynie?
– Jakie są pierwsze wnioski związane z przyczynami porażek?
– Na pewno duże znaczenie miała nasza słabsza postawa, tak w przyjęciu zagrywki, jak i ataku. To złożyło się na gorszę grę i te elementy wymagają największej poprawy. Przed nami mecz numer trzy, do którego zostało kilka dni. W Muszynie chcemy pokazać charakter i prawdziwe oblicze zespołu. Wierzymy, że uda nam się powrócić na rozstrzygającą konfrontację do Bielska-Białej.
– Czy Muszynianka czymś was zaskoczyła?
– Nie, doskonale wiemy na co stać rywalki, bo przecież już kilkakrotnie przyszło nam mierzyć się z Muszynianką. Dziewczyny też znają się znakomicie i nic takiego nie zdarzyło się, co zaskoczyłoby nas w szczególny sposób. Ważna była dyspozycja w danym dniu, bo każda z siatkarek z drużyny przeciwnej jest nam doskonale znana. Po stronie ekipy z Muszyny w pierwszych meczach było również szczęście, które na tym poziomie często jest bardzo potrzebne.
– Rezultaty meczów w Bielsku-Białej powodują jakieś zmiany w ustalonym wcześniej planie przygotowań?
– Nie ma żadnych nerwowych ruchów i specjalnych przygotowań. Chłodna analiza pozwoliła nam wyciągnąć wnioski z tych spotkań. Kluczem do zwycięstw na wyjeździe będzie poprawa tych elementów, o których wspomniałem. Musimy poza tym trochę poprawić zagrywkę, aby uniemożliwić rywalkom swobodne rozgrywanie akcji. Ważne jest, żeby każdy element poprawić w porównaniu do pierwszych meczów.